„Nie tylko w Polsce, ale i w wielu krajach Zachodu ktoś musi być obsadzony w roli straszydła spod prawej ściany. Dopóki działała LPR i Roman Giertych, partia Kaczyńskich była szacowną chadecją. Dziś pełni funkcję monstrum integrującego zwolenników szeroko pojętego postępu” – pisze na łamach Rzeczpospolitej Piotr Gursztyn. Autor zwraca uwagę na zjawisko „zespołu urojeniowego”, opisanego niedawno przez Rafała Ziemkiewicza, polegającego na postrzeganiu PiS-u jako bytu groźnego dla demokracji i swobód obywatelskich. Partia postrzegana jest jako „obciachowa” i „antyinteligencka”, ale jak dodaje dziennikarz, jest to spowodowane nie tylko skutecznymi manipulacjami, ale także tym, że Prawo i Sprawiedliwość niewiele zrobiło, by ten wizerunek zmienić.
Gursztyn przyznaje, że dzięki temu, że media zajęły się bardziej poczynaniami Platformy, PiS ma szansę na zintegrowanie i uporządkowanie swoich spraw. Dostrzega także efekty pracy nad wizerunkiem Lecha Kaczyńskiego, choć zaznacza, że kroki w tym celu zostały podjęte zbyt późno. Dodaje również, ze według niego w partii nie doszło do rewolucyjnych zmian, wbrew temu, co piszą inni komentatorzy. Stwierdza, że nowa szefowa klubu PiS ma dobre publicity i jest świetnym fachowcem, ale nie ma takiego doświadczenia politycznego jak Przemysław Gosiewski – czytamy w artykule. (mk)
