W związku ze zmianami wprowadzonymi przez Facebooka w dostępie do danych z API, polegającymi na ograniczeniu dostępu do niektórych danych, pojawiło się pytanie o konsekwencje, jakie mogą ponieść narzędzia do monitorowania mediów społecznościowych. Czym w ogóle jest API, jak korzysta z tych danych Instytut Monitorowania Mediów oraz czy wprowadzone zmiany wpłyną na jakość usług – na te pytania odpowiada Agata Andruszkiewicz, doradca zarządu ds. zarządzania procesami w dziale IT.
Czym jest API?
API to interfejs programowania aplikacji, w tym przypadku Facebooka i Instagrama. Umożliwia dostęp do treści postów oraz do danych o autorach, a także do niektórych danych liczbowych związanych z publikacjami. Facebook zmienił ostatnio zakres dostępu do danych, które taki interfejs oferuje. Modyfikacje zostały wprowadzone dosyć nieoczekiwanie – zwykle Facebook ogłasza kalendarz zmian z wyprzedzeniem, dając więcej czasu programistom na wprowadzenie modyfikacji w swoich aplikacjach i dostosowanie ich do nowych warunków.
Jak IMM korzysta z API?
IMM pobiera minimum informacji potrzebnych do świadczenia usług na wysokim poziomie, wysyłając do API zapytania tylko o niezbędne dane.
Czym skutkują zmiany w API dla IMM i osób korzystających z usług monitoringu mediów?
W zasadzie niczym. API nie było i nie jest dla IMM jedynym źródłem indeksowania treści. Posiadamy niezależne rozwiązania w tym zakresie, więc ryzyko zmian w dostępie do API, a w związku z tym wpływ tych zmian na jakość naszych usług, jest zminimalizowane na tyle skutecznie, że nasi klienci nie odczuli żadnych skutków. Jedyna modyfikacja, jakiej można się spodziewać, dotyczy zmiany sposobu prezentowania danych osobowych autorów wypowiedzi w przypadku, gdy są użytkownikami prywatnymi.
Warto przy tym zwrócić uwagę na pewne potencjalne problemy z analityką danych, jak np. mierzenie aktywności i profilowanie osób prywatnych komentujących, udostępniających i lubiących publiczne treści. Teraz firmy korzystające z wyników API nie będą mogły ich rozróżniać, a zatem skutecznie profilować, badać płci (na podstawie łatwo pobieranych danych), zainteresowań, a w związku z tym wykorzystywać tych danych na potrzeby marketingowo-reklamowe i badań rynkowych. Facebook jednak nie zamierza zrezygnować z analityki tych danych na własne potrzeby i do prowadzenia własnej sieci reklamowej. Nadal jako użytkownicy tej platformy społecznościowej będziemy odbiorcami reklam dostosowanych do naszych preferencji. To podstawowe źródło dochodu serwisu i gdyby zmiany miały dotyczyć również tego obszaru, mogłoby to oznaczać wprowadzenie odpłatności za korzystanie z Facebooka.
Agata Andruszkiewicz, doradca zarządu ds. zarządzania procesami w dziale IT, Instytut Monitorowania Mediów