niedziela, 17 listopada, 2024
Strona głównaArtykułyDzień pracownika nowocześnie skomunikowanej firmy (najdalej) w 2018 roku

Dzień pracownika nowocześnie skomunikowanej firmy (najdalej) w 2018 roku

Ta historia nie mogła mieć miejsca, zgoda. Jeśli jednak mówimy o przyszłości komunikacji wewnętrznej, to nie minie wiele lat, a tak to będzie wyglądać. Pofantazjujmy.

Szlag, już po siódmej, znowu przespałem dodatkowy kwadrans. Nerw więc na dzień dobry. Przy śniadaniu żelazny zestaw – rzut oka na Facebook, parę newsów na Onecie. Noo, Alek skończył prezentację na dzisiejsze spotkanie działu i wrzucił ją w nocy do Systemu. Dobrze, że powiadomienia z telefonu mam wtedy wyłączone, przesłuchanie żony na temat nocnych wiadomości mogłoby trwać do rana, a tak sen przynajmniej spokojny. Przeglądam dokument. Chłopak się spisał. Kilka drobnych błędów, opisuję wszystko w komentarzu. Daję też ”lajka”, ot taka nowa forma poklepania po plecach. Niech ma.

W tramwaju na szczęście siedzę. Odpalam System i jeszcze raz rzucam okiem na korespondencję pod prezentacją. Reszta zespołu czuwa, pod moim postem posypały się dalsze uwagi. Lekki żal, że sam nie wyłapałem wszystkich braków. Nowe powiadomienie. Ktoś mnie otagował w artykule? Przeglądam na szybko ostatnie teksty. Rzeczywiście, dziś miał pójść wywiad, do którego nasz dyrektor pół dnia szykował się na zdjęcie. W sumie przynajmniej nie wyszedł na sztywniaka. Oho, nawet nie zacząłem pracy a już pochwała, stąd te powiadomienia z tagów. Dzień zaczyna się podejrzanie dobrze.

Przy biurku jestem o czasie. No, może tylko parę minut powinienem być wcześniej, ale kto powiedział, że pracuje się tylko przy biurku? Z drugiej strony, nie każdy kto siedzi przy biurku, pracuje. Chyba właśnie ze względu na tę politykę firmy nadal kasuję wiadomości od headhunterów na goldenie i linkedinie.

Godzina do spotkania, robię krótką agendę i wysyłam w Systemie grupową wiadomość reszcie uczestników. Uff, wszyscy potwierdzili obecność.

Wchodzimy na salę lekko spięci, w końcu podsumowujemy pół roku naszej pracy. Idzie nieźle, menedżerowie z aprobatą kiwają głowami. Czyżbyśmy byli w domu? Cholera, sielankę przerywa pytanie o listopad. Aaaaale urwał! Patrzymy po sobie błagalnym wzrokiem.  “Eee, yyy dane za listopad… Ale w listopadzie te pliki tworzyła Ania, a teraz jest na zwolnieniu.” Chwila, przecież wrzuciła to pewnie do Systemu i nie potrzebujemy jej komputera ani skrzynki. Uff, jest! Świat po raz kolejny został ocalony, a nasze głowy z ulgą zostają na swoich miejscach.

Dyrektor dziękuje, gratuluje i zapowiada nadchodzący wyjazd firmowy. Narty w Szczyrku, czyli naprawdę nie jest źle! Fanfary!

Nie zdążyłem wrócić do swego pokoju (tylko na minutę zahaczyłem o kuchnię, robiąc kawę) a już pół działu zapisało się w Systemie na założone wydarzenie. Potwierdziłem obecność i na zachętę wrzuciłem parę zdjeć z poprzedniego roku. Może nie jestem fanem firmowych wyjazdów, ale wszystkim przyda się te parę dni odpoczynku po harówce ostatnich tygodni.

Przy popołudniowej kawie w kuchni dowiaduję się, że zbierane będą pieniądze na pobliskie schronisko dla psów. Organizatorzy szukają jednak pomysłu, który pozwoli to zrobić w jakiś niestandardowy sposób. Mam plan, ale oczywiście nikt z obecnych nie pamięta kto stoi za całą akcją. Ale od czego, kurcze, jest ten System? Namierzam autorów wydarzenia i w prywatnej wiadomości proponuję aukcję ciast domowej roboty. Ludzie lubią zjeść, a przy tym pochwalić się własnoręcznie przygotowanym modnym deserem. Ania z CSR-u podchwytuje propozycję i dodaje do możliwych odpowiedzi. Ciekawe, ile osób poprze mój pomysł?

A skoro jestem już przy pomysłach. Mamy w firmie Bank. Nie taki z gotówką, ale właśnie z pomysłami, które ułatwiają nam pracę i życie. Każdy pracownik może w Systemie zgłosić własną propozycję na usprawnienie choćby drobnej rzeczy. Pewnie, że nie wszystkie mają sens i nadają się do realizacji, ale te parę wdrażanych rocznie to dla nas spora satysfakcja. Ot, choćby nowy wzór zamówienia. Chyba każdy woli wypełnić 8 pól zamiast 15-tu? I wpadła na to stażystka, teraz już starszy specjalista zakupów.

My tu gadu gadu, a chłop… to znaczy e-learning sam się nie zrobi. Tak to jest, jak człowiek zostawia coś na ostatnią chwilę. Dwie brakujące ścieżki szkolenia zajmują mi prawie godzinę. Nikt jednak nie mówił, że nowe standardy jakości to bułka z masłem. Wow, mam trzeci wynik w centrali. Chcecie czy nie, musicie to zobaczyć, moi firmowi systemowi znajomi! Ciach, idzie post na moją tablicę. To mój drobny dzisiejszy wkład w Personal Branding.

Zaraz po trzeciej wpadła do mnie Izka z pokoju obok. “Widziałeś, że robią to samo?”. Kto, gdzie, jakie to samo? Po chwili już siedzieliśmy z nosami w laptopie, sprawdzając w Systemie projekty oddziału w Szczecinie. Kurcze, rzeczywiście, od trzech miesięcy mają zespół, który pracuje nad tym samym co my. Hmm, czyjeś pieniądze się marnują… Dobrze, że my dopiero zaczęliśmy i można to jeszcze łatwo wyprostować.

16:45 a inbox łypie zadowolonym zerem. Czas na coś lżejszego. Sprawdzam nowe osoby w firmie, które po paru dniach komentują artykuły od dziewczyn z komunikacji. Widać, że to nowe pokolenie, jakby się urodzili z laptopem czy smartfonem w dłoni. Od razu opowiadają o sobie w profilach, dopisują się do interesujących ich miejsc, grup, wydarzeń. Choć System to nie społeczność, ale pozwala ją ludziom tworzyć.

Ostatnie 5 minut to zawsze grupa Korpo na wesoło. Niby proste memy z internetu, ale szacunek dla spostrzegawczości ich twórców. Nie ma dnia, który nie potwierdzałby mądrości przynajmniej jednej scenki…


źródło: memecenter.com

Wieczorem przedostatnia kolejka Ligi Mistrzów. Dobrze, że dostałem powiadomienie, bo meczu i tak nie będę oglądał. Basen wyjdzie mi bardziej na zdrowie. Nie ominę jednak naszej firmowej ligi typerów. Co prawda w systemowym rankingu sporo mi brakuje do nagradzanej 10-tki, ale te koszulki z autografem Lewandowskiego to nie jest coś, co mogę łatwo zignorować. Wygram, to któregoś piątku przylansuję się w biurze, a co!

Ostatnim ziewnięciem wracam myślami do schroniska i ciast. Postanowione. Jeśli mój pomysł nie wygra, to i tak na własną rękę zorganizuję tę aukcję. Bo chcę i mogę.

Tak może działać społeczność w firmie

Pewnie, że to dziś utopia, w końcu stawiamy pierwsze kroki w dziedzinie społecznościowych platform do komunikacji w firmie. Jeśli jednak organizacja ma sprostać oczekiwaniom pokolenia Y, to nie warto odkładać poważnej dyskusji na ten temat.

Bo zastanów się, ile z tych scenek może wydarzyć się w Twojej firmie wyposażonej w 10-letni intranet?

Magdalena Kurszel-Makarewicz, HR Consultant, SmallTalk

 

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj