poniedziałek, 23 grudnia, 2024
Strona głównaArtykułyEuro zdarza się raz w życiu

Euro zdarza się raz w życiu

Grudzień 2012 – wraz z nadejściem tej daty wygasną kontrakty „ojców” sukcesu, jakim było – w oczach Polaków i zagranicy – Euro 2012. PR-owcy, którzy brali udział w projekcie, już teraz podsumowują ponad 3 lata pracy i… szukają kolejnych wyzwań zawodowych.

Beata Wasilewska, dyrektor ds. zasobów ludzkich w PL.2012, o swoim zespole mówi, że to specjaliści. „Ponad 60 osób, które charakteryzują się wszechstronnymi kompetencjami i potrafią zarządzać projektami, współpracować z bardzo dużą liczbą podmiotów zewnętrznych, mają silnie rozwinięte zdolności organizacyjne i analityczne” – zachwalała w lipcowym wywiadzie dla magazynu Rekruter. Tak jak wtedy, tak i dziś podkreśla, że kompetencje, którymi musieli się wykazać, wcześniej nie istniały na polskim rynku, bo do tej pory imprezy na taką skalę u nas nie było. „Trudno sobie wyobrazić sukces Euro 2012 bez skutecznego zarządzania oczekiwaniami społecznymi, relacjami z interesariuszami, relacjami z mediami czy zarządzania kryzysowego. Do zespołu komunikacji szukaliśmy ludzi z szerokim spektrum bardzo mocnych doświadczeń i z potwierdzoną efektywnością działań” – podsumowuje.

Marzenie każdego PR-owca

PL.2012 to spółka celowa. W momencie jej powołania wszyscy doskonale wiedzieli, że będzie funkcjonowała do końca grudnia 2012 r. i ani dnia dłużej. Wiedzieli też, że od samego początku aż do finału będzie intensywnie – czekała ich współpraca z ponad 170 instytucjami, realizującymi 219 inwestycji i ponad 250 projektów. I to kusiło, nawet dyrektor personalną, która kompletowała team.

„Dla mnie w 2009 r. to była prosta decyzja” – tłumaczy Wasilewska. Jej zdaniem każdą inną pracę można zacząć w dowolnym momencie swojej ścieżki zawodowej, ale Euro 2012 to projekt, który zdarza się w karierze tylko raz. Przekonuje też, że podczas jednego roku pracy na rzecz Euro 2012 można było nauczyć się więcej niż przez kilka lat w innych organizacjach.

Do Macieja Topolskiego, managera ds. relacji publicznych w PL.2012, telefon zadzwonił w marcu 2011 r. Do tej pory miał już za sobą 12 lat doświadczenia PR w branży FMCG, budownictwie, informatyce i sporcie. Był też pełnomocnikiem zarządu ds. PR w Kolporterze. Jak twierdzi, praca w tak złożonym przedsięwzięciu jak europejskie rozgrywki w piłce nożnej, to marzenie każdego PR-owca. Oczywiście było trudno. „Największym problemem, jeszcze na kilka miesięcy przed turniejem, było przekonanie dziennikarzy, że zdążymy z przygotowaniami” – wspomina. Później trzeba było regularnie zaspokajać ich głód wiedzy. „Zdarzały się dni, kiedy pytań było kilkadziesiąt dziennie. Pracując w kilkuosobowym zespole w ciągu trzech tygodni turnieju zorganizowaliśmy 17 briefiengów prasowych, zredagowaliśmy 31 komunikatów i informacji. Tempo pracy i stres były ogromne, ale jednocześnie z każdym dniem, w którym widziałem, że opinie mediów na temat Mistrzostw są pozytywne, moja satysfakcja była coraz większa” – zaznacza. Teraz, kilka miesięcy przed finiszem projektu, poszukuje pracy.

Zapraszam do mojej agencji

Być może godna uwagi okaże się nowo powstała agencja Juliusza Głuskiego. Ten, przed podjęciem pracy dla UEFA Euro 2012, przez kilkanaście lat był dziennikarzem. „Oferta pracy rzecznika prasowego turnieju w Polsce pojawiła się nieoczekiwanie, ale podjąłem wyzwanie” – zdradza PRoto.pl. Powód? Doświadczenie, które zaowocuje w przyszłości. Kontrakt Głuskiego także miał określoną datę finału. Ale plany założenia własnej firmy kiełkowały już od lat i każda minuta spędzona przy Euro mogła tylko pomóc w ich realizacji. Uważa, że po trzech latach dbania o wizerunek medialny UEFA w Polsce, jest gotów pomóc wszystkim tym, którzy chcą pozytywnie zaistnieć w mediach.

Głuski ceni sobie przede wszystkim opracowanie i wdrożenie strategii komunikacyjnej UEFA Euro 2012, którą nazywa „mapą drogową” dla krajów-gospodarzy, Polski i Ukrainy. Najcięższe były ostatnie miesiące przed rozgrywkami, kiedy napięcie i emocje związane ze stanem przygotowań sięgnęły zenitu. „Studzenie rozpalonych głów dziennikarzy, kibiców i niekiedy polityków wymagało od mojego zespołu niemałego wysiłku” – relacjonuje. „Musieliśmy być gotowi na wszelkie scenariusze wydarzeń. Mieliśmy opracowane do perfekcji »gaszenie pożarów« i strategie wychodzenia z każdego możliwego kryzysu” – podkreśla. Nie zdradza jednak żadnych szczegółów, zasłaniając się dokumentacją wewnętrzną UEFA. Choć sam nie musi się martwić o przyszłość, bo właśnie ruszyła jego agencja, która ma „leczyć wizerunek” klientów ze złej prasy, to uważa, że inni specjaliści obecni przy Euro też nie powinni narzekać. „Z pewnością świetnie poradzą sobie w PR, nie tylko sportowym. Oczywiście, zawsze będą mile widziani również w moim zespole” – zachęca.

Męski sport, kobiecy punkt widzenia

Joanna Janowicz-Strzyżewska, rzecznik prasowa Euro Poznań 2012, w swoim resume miała już pracę w mediach oraz 6 lat intensywnej realizacji budżetów, działań reklamowych i sponsoringowych, kiedy władze Poznania złożyły jej – jak sama mówi – propozycję nie do odrzucenia. „Czas pokazał, że było to nieprzecenione doświadczenie i bardzo dobra decyzja” – stwierdza z perspektywy czasu. Od 2009 r. odpowiadała za komunikację marketingową spółki i kreowanie pozytywnej atmosfery wokół Euro na poziomie lokalnym, krajowym i światowym. Z tego okresu pozostały efekty ponad 20 projektów, takich jak: produkcja filmowa o stadionie zrealizowana z Discovery Internetional i Al Jazeerą, tysiące osób oprowadzanych po obiekcie przez celebrytów i dziennikarzy, „Śniadanie na murawie” dla poznaniaków czy kontrowersyjna sesja z Playboyem na dachu stadionu, powielona zresztą wielokrotnie w europejskich edycjach magazynu, np. w Holandii, Niemczech, Grecji czy Rosji. W trakcie turnieju Janowicz-Strzyżewska była dodatkowo rzecznikiem prasowym Strefy Kibica. Dziś cieszy ją, że poznańska Strefa z frekwencją 0,7 mln kibiców była pierwszym miastem po Warszawie.

Zapytana o najtrudniejsze chwile, wskazuje presję czasu, dużą liczbę zadań i potrzebę zgrania pracy wielu jednostek – miejskich, UEFA, biznesu, służb bezpieczeństwa, medycznych etc. „Jako kobieta musiałam wejść w środowisko typowo męskiego sportu. Nie było łatwo, bo jako jedyne miasto-gospodarz, Poznań modernizował istniejący obiekt. Taka sytuacja stanowiła bagaż nie zawsze korzystnych opinii o stadionie” – przypomina. Poza tym, jak zauważa, Euro 2012 często było narzędziem dyskusji politycznych, co wpływało na atmosferę wśród społeczności. Na szczęście entuzjazm kibiców niwelował niedogodności.

Co teraz, gdy finał tej „przygody zawodowej” jest bliski? Janowicz-Strzyżewska nie łudzi się, że szybko taka okazja znowu pojawi się Polsce, dlatego puszcza wodze fantazji: „Jeśli kolejna edycja Euro odbywałaby się we Włoszech, a nie we Francji, nie wahałabym się ani chwili. Kocham ten kraj, kulturę, ludzi. Mogłabym nasze wypracowane know-how – docenione i chwalone przez zagraniczne media – pokazać i wykorzystać dla promocji turnieju w tamtej części Europy”. Tymczasem stwierdza: „Myślę, że odpocznę dopiero z końcem roku”. Wtedy też zapowiada podjąć nowe zadania, o których na razie woli milczeć.

Ostatni gwizdek

Według Mikołaja Piotrkowskiego, dyrektora ds. komunikacji i rzecznika prasowego PL.2012, obecnie zaangażowanego w przygotowanie przekrojowego podsumowania ostatnich lat, Mistrzostwa wcale nie skończyły się wraz z ostatnim gwizdkiem. Najważniejsze, co po nich zostanie. Dlatego spółka planuje w październiku zaprezentować raport „Legacy”, w którym znajdą się też wnioski z zarządzania komunikacją strategiczną. Sam Piotrowski liczy, że doświadczenie, które zdobył, pomoże mu w znalezieniu nowego zajęcia. „Przy ponad 600 projektach realizowanych w ramach przygotowań, ponad 40 tys. zadań oraz precyzyjnie zidentyfikowanych 1646 ryzykach, każdy komunikat, każda informacja, każda forma przekazu miały kluczowe znaczenie dla zarządzania oczekiwaniami społecznymi oraz kształtowania wizerunku Polski w kontekście Euro 2012” – wymienia. Dla niego dość ciężkie było zapewnienie mediom stałego – 24/h, 7 dni w tygodniu – dostępu do spójnych informacji z każdego obszaru dotyczącego imprezy.

Pierwszy poważny test stanowił materiał „Stadiony nienawiści”, wyemitowany przez BBC. Drugi – chuligańskie incydenty podczas meczu Polska-Rosja. „Myślę, że w projektach tego typu nie może być pytań bez odpowiedzi, tematów tabu, przemilczeń, nieodebranych telefonów, niezarządzonych relacji”– tłumaczy. Największy sukces? Jego zdaniem ma on wiele twarzy, ale najmilsze chwile to te, w których o pracy jego zespołu mówiły zagraniczne media: „Euro 2012 podkreśli sukces Polski” (Financial Times), „Miłość od pierwszego wejrzenia” (Financial Times Deuchland), „Polska to klejnot wśród nowych członków UE” (The Telegrach) czy „Polska błyszczy” (Le Monde).

 

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj