Z ogromnym zdumieniem przeczytaliśmy artykuł „Gdyby nie pilot, byłaby katastrofa…” autorstwa Marka Sieczkowskiego. Od niegdysiejszego rzecznika PKP Energetyka można oczekiwać starannego zgłębienia tematu jaki zamierza podjąć, zwłaszcza jeśli chce się oceniać innych. Najwyraźniej tak się nie stało. A szkoda. W efekcie powstał zbiór insynuacji, który z faktami ma niewiele wspólnego. Ale po kolei:
1. Nie prawdą jest, że „pierwszy komunikat pojawił się długo po lądowaniu”. Awaryjne lądowanie nastąpiło o godzinie 14.40. Długo przed lądowaniem rzecznik PLL LOT Leszek Chorzewski na bieżąco przez telefon informował dziennikarzy o sytuacji. W momencie lądowania tłumaczył i wyjaśniał na żywo na antenie TVN24 okoliczności wydarzeń jakie się rozgrywały na lotnisku. O godzinie 15.23 poinformowano PAP o zwołanym na godzinę 16 briefingu. Wcześniej bezpośrednio telefonicznie poinformowano dziesiątki dziennikarzy. Na miejscu był Prezes firmy PLL LOT. Ściągnięto też psychologów. Zgodnie z procedurami pracował zespół kryzysowy linii lotniczych koncentrujący się na szczęśliwym zakończeniu wydarzenia, ewakuacji i opiece nad pasażerami zarówno tego lotu i jak innych odwołanych z powodu blokady lotniska– o czym dziennikarze byli na bieżąco informowani.
2. Nieprawdą jest że „briefing zorganizowano daleko od miejsca zdarzenia”. Odbył się on o godz. 16 i kolejny o godz. 18 w siedzibie LOT-u tuż obok lotniska. Tu właśnie zjeżdżały wozy transmisyjne telewizji, a pracownicy firmy czekali z zapleczem gotowym na przyjęcie dziennikarzy. Siedziba spółki to naturalne i najlepsze miejsce na konferencję – dla wyjaśnienia, bo być może autor artykułu nie wie, że płyta lotniska to teren zamknięty i nie mogą po nim swobodnie spacerować operatorzy kamer. Lotnisko także nie jest własnością LOT-u, ale zupełnie innego podmiotu. Dodajmy, że według procedur kryzysowych przewoźników zrzeszonych w Star Alliance, pierwsza informacja do mediów o zdarzeniu zawsze dotyczy potwierdzenia incydentu. Następnym krokiem jest organizacja konferencji prasowej władz firmy z uczestnictwem Prezesa w siedzibie firmy.
3. Nieprawdą jest, że „kontakt z przedstawicielami LOT był niemożliwy”, że dziennikarze zostali potraktowani jako „przysłowiowe zło konieczne”, że nie było rzetelnej i aktywnie dystrybuowanej informacji wśród dziennikarzy itp. itd. Od lądowania do końca dnia rzecznik spółki odbył 197 rozmów telefonicznych z dziennikarzami wszelkich możliwych mediów. Kolejne setki rozmów odbyli pozostali przedstawiciele PR Teamu PLL LOT. Tylko tego dnia odbyły się dwie konferencje prasowe i ponadto wysłano do mediów pięć komunikatów prasowych oraz kilka informacji do serwisów internetowych. Uwagę, że były „tworzone na poczekaniu” pominiemy milczeniem – rozumiemy, że autor uważa, że powinny być napisane z wielogodzinnym wyprzedzeniem, a najlepiej przed awarią.
4. Nieprawdą jest że „o bezpiecznym lądowaniu LOT poinformował dzień później”. Ta uwaga o serwisach internetowych LOT-u również mija się z prawdą. W rzeczywistości pierwsze notki na Facebooku zamieszczone przez PR Team LOT-u zostały umieszczone odpowiednio o 17.05 a więc 25 minut po lądowaniu, potem o 17.23 a o 18.00 pojawiła się informacja o zdarzeniu na serwisie lot.com.
5. Nieprawdą jest, że w „informacjach nie ma ani słowa gdzie pasażerowie mogą się zwrócić z pytaniami” oraz że odesłano do „infolinii bez podania jej numeru telefonu”. Wystarczyło by autor przeczytał komunikaty, o których pisze. Otóż o 18.14 poinformowaliśmy o zamknięciu lotniska i przekierowaniu połączeń do portów regionalnych. Chwilę później Prezes PLL LOT i rzecznik prasowy spotkali się z pasażerami. Następny komunikat dotyczył m.in. odwołanych rejsów zawierał odesłanie do serwisów lot.com, Facebook, a także infolinii firmy. Wbrew temu co pisze autor komunikat zawierał numer Call Center.
6. Absurdalne jest oczekiwanie ucięcia przez PLL LOT dywagacji o stanie technicznym samolotu i załogi – jak rozumiemy w dniu lądowania. Otóż fakt awarii podwozia potwierdziliśmy natychmiast, natomiast o przyczynach usterki spekulować nie mogliśmy i nie będziemy do czasu wyjaśnienia sprawy przez Państwową Komisję Badania Wypadków Lotniczych. W przeciwieństwie do autora opieramy się na faktach, a „nie widzi mi się”. Sprawa jest zbyt poważna, by ferować wyroki bez zbadania wszystkich okoliczności. O decyzjach załogi, doskonałym stanie floty LOT-u i pracy bazy serwisowej poinformowaliśmy niezwłocznie na kolejnych konferencjach, gdy tylko spotkanie pilotów, stewardes, techników z dziennikarzami było możliwe.
7. Nieprawdą jest, że „wszystkie informacje są publikowane w języku polskim, mimo że lot wykonywany był ze Stanów Zjednoczonych. Wszystkie komunikaty biura prasowego były na bieżąco tłumaczone na język angielski. Dodatkowo komunikaty te były również bezpośrednio rozsyłane do dziennikarzy anglojęzycznych.
8. Nieprawdziwe są również sugestie autora o pasywnej postawie PR teamu LOT-u w zakresie wykorzystania mediów społecznościowych. Już 25 minut po lądowaniu na Facebooku PR team LOT-u zamieścił pierwszą informację. Aktywnie wspierał i wspiera funpage kapitana. Pragniemy również nadmienić, iż inaczej traktowane są oficjalne serwisy i profile linii lotniczych Wie to niemal każdy specjalista PR, który choć liznął tematyki linii lotniczych – a autor tekstu powinien przygotowując się do publikacji. Otóż w świecie lotniczym panuje zasada nie prezentowania w oficjalnych serwisach i materiałach firmy awarii i uszkodzonych samolotów.
9. Całkowicie groteskowa jest uwaga iż „Kapitan Tadeusz Wrona zostaje wykorzystany dzień później na konferencji prasowej”. Otóż zaraz po lądowaniu rozpoczęły się procedury prawne. Kapitan wraz z drugim pilotem Jerzym Szwarcem byli przesłuchiwani przez policję i prokuraturę do późnych godzin nocnych. Następnego dnia niezwłocznie spotkali się z dziennikarzami.
Pragniemy dodać jedynie, że w następnych dniach PLL LOT wydał kilka kolejnych komunikatów, przedstawiciele firmy udzielili dziesiątek wywiadów i zorganizowane zostały trzy kolejne konferencje prasowe.
W artykule autorstwa Pana Sieczkowskiego zgadza się jedynie to, że Pan kapitan Wrona to prawdziwy mistrz pilotażu, a LOT ma doskonały personel. Reszta to zbiór niczym nie popartych sugestii, absurdalnie ferowanych ocen, półprawd przekłamań.
PS. Dla zainteresowanych dysponujemy wszystkimi komunikatami jakie zostały wydane w ciągu ostatnich dni do mediów w wersji polskiej i angielskiej. Zapisami konferencji prasowych, bilingami telefonicznymi. Monitoringiem mediów ilustrującym liczbę i treść wypowiedzi przedstawicieli PLL LOT oraz minutówką wszystkich działań PR Teamu LOT-u.