Udane wystąpienie przed kamerą i skuteczne przekazywanie informacji w TV to nie tylko kwestia zbudowania właściwego przekazu, choć oczywiście jest to bardzo ważna sprawa, ale również i dobra znajomość zasad pracy reporterów i ekip TV oraz różnego rodzaju „trików”, które są stosowane w telewizjach na całym świecie. Brak takiej wiedzy skutkuje niemiłym zaskoczeniem, a często też rozczarowaniem osób udzielających wypowiedzi. Zdarza się to nie tylko ekspertom, którzy na co dzień nie pracują z mediami, a jedynie okazjonalnie się dla nich wypowiadają, ale również i rzecznikom prasowym, którzy powinni mieć taką praktyczną wiedzę w małym palcu.
Jak istotna jest wiedza warsztatowa przekonać się można na najprostszym przykładzie tzw. „setek”, czyli krótkich wypowiedzi przed kamerą. Pierwsza sprawa to długość samej wypowiedzi. Reporter w materiale newsowym z reguły może wykorzystać wypowiedź od 8 do 12 sekund, w skrajnych przypadkach – 15. Jeżeli o tym wiemy, to możemy sobie przygotować taki tekst, który w ramach tego limitu pozwoli nam na precyzyjne wyrażenie naszego stanowiska. Ale jeżeli nie znamy tej prostej zasady i wypowiadamy się rozwlekle i wielowątkowo, to dajemy możliwość, aby dziennikarz sam sobie – niekoniecznie złośliwie czy z tezą, ale kierując się własnym wyczuciem – wybrał najbardziej interesujący go fragment. I wtedy często okazuje się, że w materiale telewizyjnym nie „poszła” ta część wypowiedzi, która była najistotniejsza z naszego punktu widzenia, a zupełnie inny, mniej istotny dla nas fragment. Ktoś powie, że to drobnostka warsztatowa. Tak to drobnostka, a nie żadna tajemna wiedza, ale jeżeli o niej nie wiemy, to możemy narobić sobie problemów, zwłaszcza kiedy musimy zabierać głos w tak zwanych sytuacjach kryzysowych.
Kolejna kwestia przy nagrywaniu „setek”, która może przysporzyć nam poważnych problemów to tzw. „ogrywki” lub „przebitki”, które służą do ilustracji materiału newsowego, czyli coś na pozór bardzo bezpiecznego. Już po udzieleniu wypowiedzi do kamery słyszymy, jak reporter mówi do operatora: „zrób mi jeszcze ogrywkę”, a do osoby udzielającej wypowiedzi: „stańmy tu jeszcze na chwilę tak, jakbyśmy rozmawiali, a operator zrobi nam kilka obrazków na przebitki”. Z reguły w tym momencie osoba, która udzielała wypowiedzi rozluźni się, bo teoretycznie oficjalna część nagrania się już skończyła i ustępuje stres. Wtedy już bardziej swobodnie rozmawiamy z dziennikarzem, bo nie mamy podstawionego pod nos mikrofonu i często chcemy dodać coś od siebie albo powiedzieć coś nieoficjalnie. I wtedy zaczynają się problemy, bo poza tym, że kamera nagrywa obraz, to jednocześnie cały czas rejestruje dobrej jakości dźwięk, w tym te nieoficjalnie wypowiadane na tzw. „offie” słowa. Jeżeli podczas takiej sytuacji padną jakieś istotne, albo kontrowersyjne informacje, to może się okazać, że również i one znajdą się w TV, np.: „panie redaktorze, tak naprawdę to jest inaczej….”.
Inną bardzo istotną sprawą przy tego typu nagraniach jest tło, na jakim występujemy. Telewizje nie lubią oficjalnych ścianek firmowych lub miejsc, gdzie eksponowane jest logo firmy (tu wyjątkiem są instytucje publiczne, bo nie są komercyjne), dlatego przy nagraniach często proszą o ustawienie się na jakimś przypadkowym tle lub wręcz w plenerze. I tu ponownie mogą pojawić się problemy, które mogą popsuć efekt naszego wystąpienia, bo na przykład przy wypowiedzi w kontekście sytuacji kryzysowej zostaniemy ustawieni na tle drzwi z napisem „wyjście ewakuacyjne”, albo nasz prezes przy okazji nagrania po konferencji prasowej (odbywającej się w sali konferencyjnej w hotelu), ogłaszającej restrukturyzację i redukcję zatrudnienia, zostanie ustawiony na tle suto zastawionych jedzeniem stołów, które są częścią imprezy organizowanej przez inną firmę. Często też zdarza się, że zostaniemy ustawieni tak, że na materiale widać jakieś kwiaty, palmy czy przedmioty wystające nam z głowy. Widziałem kiedyś rzecznika prasowego, który dał się ustawić na tle stojącego wieszaka na płaszcze, takiego z bardzo zakręconymi ramionami. Na nagraniu wyglądał jakby ktoś doprawił mu (rzecznikowi, oczywiście, nie wieszakowi…) rogi.
Oczywiście, powie ktoś, że właściwe ustawienie i dobranie profesjonalnego kadru jest rolą operatora. Tak, to prawda, ale zdarza się, że przez zmęczenie, nawał pracy, pośpiech, itp. może on nie zwrócić na to uwagi, a czasami – gdy potraktujemy go z góry, przywitamy tylko z redaktorem, a z nim nie, będziemy niemili, itp. – to może on chcieć nam zrobić drobną złośliwość i się odegrać. Taka ludzka rzecz. Dlatego dwie ważne zasady dotyczące tła, o których musimy wiedzieć i ich przestrzegać: po pierwsze – zawsze traktujmy z szacunkiem nie tylko reportera, ale również operatora i nie zwracajmy się do niego „panie kamerzysto” (teraz już bardzo rzadko, ale czasami w ekipie zdarza się dźwiękowiec); po drugie – zawsze sprawdzajmy tło, na jakim jesteśmy ustawiani, i jeżeli z jakiegoś powodu jest ono złe, to grzecznie poprośmy o jego zmianę. Dodatkowo przed rozpoczęciem wypowiedzi zapytajmy operatora, czy wyglądamy OK, czyli czy nie sterczy nam „kogutek” na głowie, nie przekrzywił się krawat lub nie wywinął kołnierzyk. Wtedy, jeżeli coś jest nie tak, to na pewno operator nam o tym powie. W ten sposób pokazujemy też, że mamy pewną wiedzę na temat takich nagrań.
Powyższe trzy przykłady to raptem nieduży wycinek bardzo użytecznej wiedzy warsztatowej związanej z nagrywaniem wystąpień przed kamerą. Niby niewielkie rzeczy, ale jeżeli o nich nie wiemy, to zamiast świetnego „sprzedania się” w mediach, możemy napytać sobie poważnych kłopotów.
Andrzej Pomarański, Modern Corp., wiceprezes PSPR, trener Akademii PRoto
Zapraszamy na szkolenie Akademii PRoto, które poprowadzą Zbigniew Lazar i Andrzej Pomarański.
26 stycznia w Warszawie Warsztaty z wystąpień przed kamerą
Zapewniamy sporą dawkę ćwiczeń oraz kameralną grupę, aby każdy uczestnik otrzymał indywidualne rekomendacje od trenerów.
Sprawdź program i zapisz się już dzisiaj, bo warto, a liczba miejsc na warsztaty z kamerą jest ograniczona.