Trudno o ścisłą definicję blogów parentingowych, ponieważ ich autorzy nie piszą jedynie o rodzicielstwie. Według badania Polska Blogosfera 2016 przeprowadzonego przez BLOGmedia.pl, kategorię „rodzina” reprezentuje jedynie niecałe 6 proc. z przebadanych ponad 8,5 tys. blogów. Rzut oka na najpopularniejsze strony pokazuje jednak, że autorzy blogów parentingowych piszą o szeroko pojętym lifestyle’u – nie stronią od tematów kulinarnych, rozrywkowych, psychologicznych czy wnętrzarskich.
Mama i tata są najważniejsi
Wciąż poszerzająca się tematyka blogów parentingowych może świadczyć o zmianie w polskich mamach influencerkach. W 2013 roku Jason Hunt zauważył, że wiele z nich bało się napisać coś, co byłoby niepoprawne politycznie czy niezgodne z tradycyjnymi zasadami wychowania. Przez to wiele blogów parentingowych było odbieranych jako… nudne. Bloger zwrócił też uwagę, że tematyka wpisów była niezbalansowana – polskie mamy influencerki albo za dużo pisały o swoich dzieciach, albo reklamowały zbyt wiele produktów. „To mama i tata są najważniejsi. To co myślą, czują i robią” – przekonywał wtedy Jason Hunt.
Dziś, w roku 2016, widać pewną zmianę. Mamy influencerki nie tylko poszerzyły tematykę swoich wpisów, lecz także nie boją się już opowiadać o chwilach, w których rodzicielstwo jest po prostu trudne. Nie oszukując siebie i swoich czytelniczek, są autentyczne. A to – jak twierdzą eksperci z agencji PR – jest istotne również dla marek.
Więcej uwagi przyciągają też ojcowie. Nie tylko współtworzą blog – choć często na „backstage’u” – wraz z partnerką, lecz także mają własne strony. Kamil Nowak z Blog Ojciec czy Michał Będźmirowski z Modny Tata z powodzeniem pokazują, że blog parentingowy to nie tylko domena kobiet.
Modny Tata to także marka kominów dla rodziców i dzieci (screen z modnytata.pl)
Czasami włożyć kij w mrowisko
„Na najbliższy miesiąc blog zdominuje urządzanie pokoju chłopców, na wiosnę zabiorę się za ogród i dodam więcej kuchni. Wpisy w parentingu mogą być bardzo różnorodne i to jest najwspanialsze w tej kategorii, nie ma czasu na nudę” – stwierdza Joanna Jaskółka, autorka bloga Matka Tylko Jedna. Oprócz tematów typowo rodzicielskich pisze na nim o trudnościach życia na wsi, których nie dostrzegają mieszkanki wielkich miast, paradoksalnie – jej najczęstsze czytelniczki. Nieobce są jej też wątki trudniejsze. Tematem jednego z najczęściej czytanych wpisów na blogu Matka Tylko Jedna jest samotność po porodzie. To on – jak pisze Jaskółka w podstronie „o mnie” – ukierunkował losy całej rodziny.
Od trudnych kwestii nie ucieka również mieszkająca w Poznaniu Ilona Kostecka, autorka bloga Mum and the city. Nie ma problemów z pisaniem o wadach szkolnej edukacji seksualnej czy uporczywie powracającym strachu o utratę zdrowia swojego i innych członków rodziny. „Uważam, że bloger czasami powinien włożyć kij w mrowisko. Jest od tego, by pobudzać swoich czytelników do myślenia czy uświadamiać” – powiedziała PRoto.pl mama blogerka.
Kostecka odpiera też powracające zarzuty o przekraczanie granicy prywatności rodziny. „Nie wiem dlaczego, ale pokutuje takie przekonanie, że pokazywanie zdjęć dzieci to ekshibicjonizm i matki blogerki wyrządzają im krzywdę, a pisanie np. o odpieluchowaniu czy histerii dwulatka jest już w porządku” – twierdzi influencerka. Przekonuje też, że zdjęcia są dla niej wyłącznie formą sztuki, a teksty pisze wyłącznie z perspektywy własnej – matki, żony, kobiety.
Screen z mumandthecity.pl
Polecone przy kawie
Trudne tematy nie odstraszają zarówno licznych czytelników, jak i marek, które poszukują influencerów do współpracy. Na skrzynkę mailową Matka Tylko Jedna przychodzi – w zależności od okresu – kilkanaście ofert tygodniowo lub… dziennie. Podobnie ma Kostecka, która dodaje, że marki najchętniej płacą jej za wpis sponsorowany. Twórczyni Mum and the city mówi jednak, że „najczęściej są to pojedyncze akcje”. Potwierdza to Jaskółka. „Szkoda, bo takie dłuższe współprace mają potencjał, jeśli ktoś w nich zbytnio nie zechce namieszać” – ubolewa.
Oczywiście mamy blogerki nie przyjmują każdej propozycji. Twórczyni Matka Tylko Jedna podejmuje decyzję o nawiązaniu współpracy, gdy poczuje, że utożsamia się z danym produktem lub jest on zgodny ze stylem jej bloga. Kostecka z kolei potrafi odmówić niektórym markom, jeśli wcześniej reklamowała ich konkurencję. „Nawet jeśli nie podpisałam umowy na wyłączność, to chcę być przede wszystkim wiarygodna w oczach czytelnika” – stwierdza autorka Mum and the city. Pokazuje jedynie sprawdzone produkty, które, jak sama mówi, poleciłaby koleżance przy kawie.
Auto dla dziecka
Nadal jednak funkcjonuje opisany przez Jasona Hunta stereotyp, że blogi parentingowe są monotematyczne. Jeśli wpis, to o dziecku, jeśli reklama – to zabawki, jedzenie, wózki, ubranka i tym podobne. To nie do końca prawda. Agnieszka Ciesek, PR Consultant z CluePR, zwraca uwagę na przykład na akcję partnerską marki Ford i bloga Oczekując.pl, na którym udzielają się oboje rodzice. Współpraca zaowocowała kilkoma wpisami, w których osobiste historie Marysi (historia kierowcy) i Kuby (kupno nowego pojazdu) splecione zostały z opisami funkcji auta.
Screen z oczekujac.pl
„Współprace mam blogerek z brandami niekojarzonymi z parentingiem pojawiają się coraz częściej” – stwierdza ekspertka z CluePR – „Marki stawiają obecnie na przekaz poprzez wartości, a nie promocję samego produktu. Blogerki parentingowe mają niebywałą zdolność wpasowywania produktu w kontekst życia codziennego i to jest ich siła”.
Ciesek zauważa też ciekawy trend – „Powoli odchodzi się od myślenia, że nowy model samochodu najlepiej wypromuje fan motoryzacji”. W końcu – jak mówią przedstawiciele marek – najpierw ustala się grupę docelową reklamy, a dopiero potem jej formę i medium.
Blogowanie na porodówce
Akcje promocyjne rządzą się swoimi prawami. Marka płaci, więc wymaga, szczególnie pod względem terminów. Co jednak, gdy zachoruje ktoś z członków rodziny? Czy blog wtedy schodzi na dalszy plan? „Nie dopuszczam do takich sytuacji. Blogowanie to moja praca i traktuję je bardzo serio” – deklaruje twórczyni Mum and the city – „Zdarzyło mi się na przykład pisać post sponsorowany, kiedy leżałam w szpitalu na oddziale patologii ciąży. O 24 zamknęłam komputer, a kilka godzin później urodziłam córeczkę” – wspomina z uśmiechem. Podobną determinację wykazuje autorka bloga Matka Tylko Jedna, której jedynie klęska żywiołowa mogłaby przeszkodzić w wywiązaniu się z umowy partnerskiej.
O ile heroizm wśród matek bywa rzeczą naturalną, to zdarzają się sytuacje, których obejść nie sposób. „Marki zazwyczaj podchodzą do takich momentów pobłażliwie, bo są świadome, że mają do czynienia z osobą, której większość czasu wypełnia opieka nad dziećmi” – wyjaśnia Agnieszka Ciesek. Rozwiązanie współpracy z influencerką ekspertka z CluePR nazywa przypadkami skrajnymi, ponieważ marki najczęściej zgadzają się na przesunięcie terminów. „Muszę jednak przyznać, że blogerki parentingowe same skrupulatnie ich pilnują, bo mają zobowiązania wobec innych marek. Każde przesunięcie terminu publikacji dla jednej firmy wiąże się z koniecznością przesunięcia kampanii dla pozostałych brandów” – zauważa Ciesek.
Państwo Influencerzy
Dziecko całkowicie zmienia życie dorosłych ludzi, którzy dzięki niemu mają szansę dojrzeć jeszcze bardziej. Niektórzy z nich potrafią o swoim rodzicielstwie z powodzeniem opowiadać na blogach, które rozwijają się wraz z nimi. I mimo że czytelnicy nie znajdą tam samych superlatyw, to nadal mogą poczuć bijące od rodziców szczerość i szczęście. A – przy okazji – poczytać o przydatnych produktach i poczuć się jak na kawie u znajomego.
Maciej Przybylski
Influencer marketing od kuchni – to cykl publikacji, w których przytaczamy wypowiedzi osób odpowiedzialnych za przygotowanie tego typu akcji: marek, agencji PR-owych, członków zarządu YouTube’owych sieci partnerskich (MCN-ów) oraz samych twórców. Dzielą się oni nie tylko wiedzą praktyczną i przykładami, lecz także najważniejszymi zasadami przygotowania i realizacji takich kampanii.