Historia wpływu jest niewiele młodsza od pierwszych sylab wykrzyczanych przez naszych przodków przy ognisku. Fakt, że żyjemy w erze cyfrowej, nadaje jej tylko innego rozpędu i sprawia, że nikomu nieznani dotychczas ludzie nagle stają się ambasadorami idei, kreują naszą codzienność czy, niekiedy nie do końca świadomie, decydują o tym, co czytamy, oglądamy czy jemy. Dziewiętnastowieczny dandys mógł liczyć na słowa uznania kilkunastu, a w najlepszej sytuacji kilkudziesięciu, osób ze swojego otoczenia. Kiedy jego ekscentryczna maniera lub zapadający w pamięć strój zostały zauważone przez kogoś z tzw. arystokracji, mógł liczyć na sto kilka lajków w trakcie większych przyjęć lub na balu. Jego współczesny odpowiednik, tagując odpowiednio zdjęcie codziennej stylizacji, znajduje poklask setek tysięcy osób, żywo zainteresowanych tym, co założył i jaką opowiada w ten sposób historię. W ślad za kciukiem w górę czy wirtualnym serduszkiem często idą także decyzje zakupowe. Pozwalają one rzeszy fanów pisać tę opowieść wspólnie z ich bohaterem.
Jedni trendy śledzą, drudzy je kreują
Kanadyjska marka produkująca plecaki komunikuje swoją historię poprzez dokumentację podróży i zdjęcia. Nie potrzebuje drogiej reklamy ani szeroko zakrojonych kampanii (chociaż i te się pojawiają). Wystarczy, że jakością i designem swoich produktów przypodobała się kilku tysiącom użytkowników Instagrama, którzy z radością używają wykreowanych przez nich tagów #welltravelled i #wellpacked, prezentując swoje wojaże czy sam proces pakowania (chętnie pokazując także tzw. #edc). Każdy z ponad 860 tysięcy obserwujących profil firmy na Instagramie internautów jest influencerem w momencie, w którym decyduje, jaki filtr wybierze do następnego zdjęcia.
Podobne przykłady można oczywiście znaleźć w każdej branży, czy to kosmetyków, fmcg, czy gadżetów elektronicznych. Internet sprawia, że komunikaty o tym, „co warte uwagi” rozchodzą się z prędkością światła, zwłaszcza w kilkusekundowych filmach na Snapie.
Twoje tagi mają głos
Cyfrowe pamiętniki już dawno przestały być tylko albumem zdjęć. Jedne coraz częściej przypominają wirtualną tablicę ogłoszeń, drugie z kolei pokazują konsekwentnie budowaną historię, która ma swój wirtualny początek i rozwinięcie, koniec pozostawiając na odległy deser. Wiele marek, także na rodzimym rynku, już dawno zauważyło siłę głosu liderów opinii czy ambasadorów marek. Celowo rozróżniłem te dwa pojęcia, ponieważ jedni i drudzy określani często jednym słowem influencer (możemy jeszcze wspomnieć o KOLsach, czyli Key Opinion Leaders). Chociaż robią to samo, mogą uzyskać dalekie od siebie efekty – nakłonić do decyzji zakupowej lub sprawić, że jakaś koncepcja czy idea będzie wierciła dziurę w głowie, aż doprowadzi do wyraźnej zmiany zachowania. Ścieżek jest oczywiście o wiele więcej niż dwie, metody działania są jednak w tym wypadku podobne. Decydując się na współpracę z taką osobą, warto więc wziąć pod uwagę podejście potencjalnego ambasadora marki do tematu, nie tylko jego zasięgi.
Wpływowcy generacji instant
Technologie mobilne zrobiły z wielu z nas (w tym ze mnie, do czego przyznaję się bez bicia) cyfrowych nomadów. Podróżujemy więc od jednej wirtualnej przystani do kolejnej, szukając po drodze kolejnych totemów i odznaczeń, które możemy przypiąć na cyfrowej mapie dokonań. Każdy zabiera w tę podróż ekwipunek i prowiant. Część wyposażenia wybraliśmy sami, za kilka wyborów na pewno odpowiadają osoby, które nas inspirują i podpowiadają scenariusze wyboru. Jednak to od nas ostatecznie zależy, czy będziemy #welltravelled.
Piotr Jamrogiewicz – komunikuje – od blisko 10 lat. Parzy kawę – najchętniej dla przyjaciół. Grabi liście – dla relaksu. Zawodowo związany z technologiami. Konsultant w dfusion, a od niedawna CMO w influmate.
CZYTAJ TEŻ: TECHNOLOGICZNE CYTRUSY
Piotr Jamrogiewicz był prelegentem spotkania z cyklu „PR bez krawatów” poświęconego influence marketingowi. Artykuł powstał w ramach współpracy agencji z organizatorami. Następne spotkanie odbędzie się na początku grudnia, a jego tematem będzie storytelling.
PRoto.pl jest patronem medialnym wydarzenia.