niedziela, 17 listopada, 2024
Strona głównaArtykułySky is the Limit

Sky is the Limit

„Jeśli będziecie wertować słowniki, znajdziecie wyjaśnienie, że tweet to krótki dźwięk wydawany przez ptaki. Ćwierk” — tłumaczył Jack Dorsey, jeden z twórców Twittera obok Evana Williamsa i Biza Stone’a.

Autorzy Twittera mieli za sobą już kilka mniej lub bardziej udanych projektów. Wciąż eksperymentowali. W świecie nowych mediów nie są potrzebne — przynajmniej na początku — wielkie pieniądze. W odróżnieniu od epoki przemysłowej, dziś nie trzeba wielkiej fabryki, wielu kosztownych narzędzi, skomplikowanej linii produkcyjnej. Gdy się buduje nowe media, nie są potrzebne prasa drukarska, zecerzy, drogie studia produkcyjne, kamery, stoły mikserskie.

Więcej: w pomysłach epoki nowych mediów nie jest najważniejsza technika, technologia. Możliwości technologiczne są bowiem nieograniczone. Co sobie wymarzymy, to sprawni informatycy w kilka godzin lub kilka dni są w stanie stworzyć (w języku informatyków: „postawić”). Jedyne, co nas ogranicza, to nasze marzenia (lub ich brak) i precyzja (lub jej brak) w wymyśleniu i przekazaniu idei dalej. Genialne produkty czy usługi w tym świecie nie potrzebują ani zaawansowanych, drogich, wielopiętrowych centrów badawczo-rozwojowych, ani gigantycznych pieniędzy. Co więcej, pieniądze, szczególnie pieniądze „europejskie” czy też „pomocowe” niszczą kreatywność i innowacyjność.

Jeśli w nowych mediach nie odnosimy sukcesu, nie możemy tłumaczyć się brakiem pieniędzy lub zgód niechętnych nam władz. Jeśli nie odnosimy sukcesu to możemy to tłumaczyć brakiem dobrze przemyślanego pomysłu, brakiem pasji, determinacji, zorganizowania się, aby pomysł ten wcielić w życie.

Jak nigdy chyba dotąd w epoce nowych mediów — „Sky is the Limit”.

„Pewnego lipcowego dnia 2000 roku — wspomina Jack Dorsey — myślałem o tym, jak sprawić, by bardziej »live« był LiveJournal. Aby działał w czasie realnym, aktualizował się automatycznie, aby można było korzystać z niego w ruchu. Przez następne trzy lata próbowałem wprowadzić te założenia w życie w różnych projektach”.

Udało się dopiero w 2006 r. 21 marca Dorsey wspólnie z Bizem Stone’em i Evanem Williamsem, wcześniej tworzącymi serwis Blogger (zakupiony przez Google w 2003 r.), uruchomił platformę wymiany informacji, którą nazwali Twttr. Skrót od „to tweet” — ćwierkać. Dzięki niej można było publikować, korzystając z archaicznego dziś — a w pierwszych latach XXI w. wytyczającego kierunek rozwoju transmisji informacji poprzez komórki — systemu SMS.

Jeśli czasami zastanawiamy się, skąd ograniczenie wpisów dokładnie do 140 znaków, to przypomnijmy sobie, jak działa SMS. Stąd ograniczenie: 160 znaków SMS minus 19 znaków na identyfikator nadawcy poprzedzony @.

Odeo, agencja nowych mediów w San Francisco specjalizująca się w podcastingu, publikacjach audio w sieci, w której powstał Twitter, szybko nawiązało współpracę z operatorami telefonicznymi, dla których usługa korzystająca z ich sieci była kolejnym pomysłem na zwiększenie ich przychodów. To oni byli pierwszymi sojusznikami systemu. W marcu 2007 r. Twitter został zaprezentowany w Austin w trakcie Southwest Interactive Festival, słynnego SXSWi. Zainwestowano w relacje z mediami. W królestwie daty — transmisji danych poprzez komórki — system zużywający tak niewiele kilobajtów, w tak niewielkim stopniu obciążający system telekomunikacyjny, zaczął być chętnie preinstalowany w smartfonach sprzedawanych przez operatorów. Ostatni tweet via SMS został wysłany we Francji w 2009 r.

Dziś Twitter to 300 mln użytkowników w skali kraju, z czego 200 mln używa systemu na urządzeniach mobilnych. To 10 mln użytkowników we Francji, blisko 3 mln w Polsce. Każdego dnia na świecie wysyłanych jest średnio 200 milionów tweetów. Liczby te szybko rosną. Przeciętny wiek użytkownika (37 lat i 3 miesiące) sprawia, że trudno jest zaliczyć ten serwis do „zabawek dla małolatów”. Podobnie jak obecność tam 123 szefów państw — prezydentów i premierów, koronowanych głów, ale i ministrów, naukowców, znanych artystów i sportowców, analityków i pisarzy.

Od startu Twittera opublikowano już w nim ponad 200 miliardów wpisów.

Tekst jest fragmentem książki Eryka Mistewicza, Twitter – sukces komunikacji w 140 znakach. Tajemnice narracji dla firm, instytucji i liderów opinii, Wydawnictwo Helion

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj