Praca z tekstem, jego poprawianie i edycja to zarówno błogosławieństwo, jak i przekleństwo. Błogosławieństwo, bo pozwala na robienie tego, co się naprawdę lubi. Przekleństwo, gdyż wchodzi w krew i nie opuszcza nawet po pracy.
Poprawnie zapisane zdanie brzmi jak dobrze skomponowana melodia. Jeśli ktoś dobrze słyszy, to łatwo wychwyci w nim fałszywe dźwięki. Wszak znaki interpunkcyjne decydują zarówno o intonacji, tempie wymowy, rytmie, a także poprawnym rozłożeniu akcentów w zdaniu. Pomagają w jego właściwym zrozumieniu i wypowiedzeniu. Pod tym względem każdy twórca dąży do perfekcji – a przynajmniej powinien.
Agencyjna orka
Tworzenie haseł, tekstów i notatek prasowych, a także redakcja i korekta to coś, co naprawdę wchodzi w krew. To właśnie wtedy każdy buduje specyficzną dokładność, a także właściwe nawyki, takie jak sprawdzanie potencjalnych błędów czy szukanie rozwiązań związanych z napotkanymi językowymi dylematami. Towarzyszy temu specyficzne uczucie odkrywania, a także poszerzania wiedzy z zakresu poprawnej polszczyzny. Im więcej piszemy, sprawdzamy i poprawiamy, tym lepiej funkcjonujemy w złożonym środowisku liter. Dzięki temu wiemy, że:
- Ukośnik, a więc „slash”, nie ma jasno określonych zasad użycia w języku polskim. Są jednak konwenanse i pewne zasady, które szeregują zasadność jego stosowania. Ważna jest przede wszystkim konsekwencja, która dotyczy stosowania spacji przed i po tym znaku, której trzymamy się w całym tekście.
- Kropka kończy zdanie. Zawsze. Również, gdy kogoś cytujemy, powinna ona znaleźć się na samym końcu, po cudzysłowie. Wyjątkiem są oczywiście te cytaty, które kończą się pytajnikiem lub wykrzyknikiem, które określane są jako znaki emocjonalne. Kropka takim znakiem nie jest.
- Nie ma czegoś takiego, jak „zdolność przewidywania”. Jeśli ktoś ją ma, proszony jest o kontakt lub też natychmiastowe przesłanie numerów z następnego losowania lotto. Cała reszta może (uwaga!) prognozować – i tutaj faktycznie przyda się wiedza i doświadczenie w danej dziedzinie.
- Większość polskich firm prawdopodobnie błędnie zapisuje oznaczenie formy prawnej. Najczęściej stosowany jest zapis „Sp. z o.o.”, gdzie „spółka” powinna być pisana małymi literami, gdyż po pierwsze nie jest częścią nazwy firmy, a po drugie jest skrótem, a te, jak wiadomo, zapisujemy małą literą. Odetchnijmy jednak – obecnie dopuszczalne są obie formy zapisu.
- „Banner” a „baner” to dwie różne formy reklamy. Ten pierwszy występuje tylko w Internecie, ten drugi spotkać można wyłącznie „off-line”.
Ciężkie brzemię
Wraz z własnym rozwojem maleje liczba językowych dylematów, z jakimi się spotykamy, z drugiej strony wchodzimy w coraz to większe szczegóły. Na ulicznych banerach zaczynamy dostrzegać najdrobniejsze błędy, nie tylko brak znaków diakrytycznych – „wynajme”, „kupie”, przyjme ziemie”, lecz również zły szyk i styl zdania. Czytamy czyjeś teksty i poprawiamy je w myślach (styl, przecinek, akcent). W skrajnych przypadkach rezygnujemy z dalszego czytania. Niektóre osoby idą dalej – na internetowych aukcjach nie kupują od osób, które w opisie przedmiotu popełniają rażące błędy językowe. W jednym z komentarzy na Facebooku przeczytałem: „nie ufam ludziom stawiającym spację przed pytajnikami”. To jak piszemy, świadczy bowiem o nas samych.
Znana jest mi również historia profesora, który miał w zwyczaju nie odpisywać studentom na e-maile, które rozpoczynały się od słowa „Witam”. Temat ten został podjęty już jakiś czas temu przez byłego sekretarza Wisławy Szymborskiej, Michała Rusinka. O tej formie powitania wypowiedział się również profesor Bralczyk, zaznaczając, że z jednej strony należy mieć na uwadze zmieniające się czasy i przemiany językowe, natomiast z drugiej pamiętać o tym, że e-mail nie przestał być listem, z adresatem, odbiorcą oraz regułami, jakie wiążą się z jego wysyłaniem.
Oczywiście, można się oburzać, jednak czym innym jest e-mail wysłany do znajomego, a czym innym profesjonalne tworzenie tekstów i budowanie właściwej komunikacji. W tym przypadku zadaniem twórcy jest odpowiednie dopasowanie komunikatu do nadawcy, a przecież przy pierwszym kontakcie nie wiemy, kim jest nasz odbiorca. Właściciel agencji Pressence Public Relations Bogusław Feliszek, w jednym ze swoich artykułów napisał ważne słowa: „Słońce szybciej niż wiatr sprawi, że zdejmiesz płaszcz”. Uprzejmość i odpowiednie nastawienie często może zdziałać cuda.
Znaki diakrytyczne
Program Word pomoże wychwycić literówki w naszym tekście, jednak nie nauczy nas poprawnego stylu. Podobnie jest ze znakami diakrytycznymi, a więc dziewięcioma polskimi znakami: ą, ć, ę, ł, ń, ó, ś, ź, ż. Najbardziej znany przykład z „łaską” jest już na tyle oklepany, że powoli każdy zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest poprawne używanie polskich znaków. Program nie będzie wiedział, czy faktycznie napisaliśmy to, co akurat chcieliśmy napisać. Niestety, może tego nie wiedzieć również odbiorca naszego tekstu.
Właśnie na takich założeniach oparta została kampania „Język polski jest Ą-Ę”, zrealizowana w 2013 roku przez Polską Akademię Nauk oraz Agencję Ogilvy&Mather Polska. By pokazać, jak ważne są polskie znaki diakrytyczne, 21 lutego gazety, serwisy internetowe, a także telewizja zaprzestały ich używania.
Jak się doskonalić?
Ciągłe doskonalenie warsztatu związane z umiejętnym tworzeniem tekstów powinno być dla każdego twórcy równie ważne, jak poszukiwanie inspiracji i dobrych pomysłów. Jak się tego wszystkiego nauczyć?
- Znaleźć takie źródła (gazety, tygodniki, książki wybranego autora), które potrafią nas w jakiś sposób zainspirować. Mogą to być artykuły, które szczególnie cenimy za styl (np. teksty Marka Zająca w Tygodniku Powszechnym), lub też książki pisarzy-erudytów, takich jak Umberto Eco.
- Czytając zapamiętywać to, co szczególnie nas poruszyło i zainspirowało. Małe karteczki w książkach, delikatne podkreślenia ołówkiem, zapisywanie ulubionych cytatów w pamięci czytników lub notatki w smartfonie. Ważne, by móc do tego wrócić – nigdy nie wiadomo, kiedy dany cytat może nam się przydać. Wielu autorów w swoich artykułach podaje własne inspiracje, które mogą stać się źródłem inspiracji również dla nas. Warto śledzić takie tropy.
- Sprawdzać każdą gramatyczną oraz stylistyczną wątpliwość. Szukać informacji w Internecie i w różnego rodzaju językowych poradnikach. Podobnie jak z nauką słówek, należy wyrobić sobie nawyk potwierdzania oraz sprawdzania tego, czego nie wiemy.
- Stworzyć w przeglądarce zakładki ze stronami poradni językowych, a także korzystać z funkcjonalności, jakie dają nam aplikacje takie jak np. Pocket.
- Odpowiednio skonfigurować naszą „ścianę” na Facebooku. Stworzyć z tego serwisu użyteczne narzędzie, dzięki któremu będziemy na bieżąco… nie tylko z nowymi statusami naszych znajomych.