Ani polskim, ani ukraińskim piłkarzom nie udało się wejść do ćwierćfinału. Jednak gra o wizerunek toczy się nadal. Mistrzostwa już się zakończyły, jak skończy się zderzenie Wschodu i Zachodu?
Po ogłoszeniu decyzji UEFA o wyborze Polski i Ukrainy na gospodarzy Euro 2012 oba kraje ogarnęła euforia. Polska postawiła na poprawę infrastruktury oraz zmianę postrzegania przez inne kraje. W przypadku Ukrainy cel był podobny, jednak dla niej mistrzostwa były także walką o zainteresowanie Europy.
Ukraina: wybuch nuklearny, sex wycieczki…
„Przy ocenie kraju istnieje tendencja do oceniania stereotypowego. Polska często kojarzy się z papieżem, Lechem Wałęsą, z wódką, a w Niemczech widzą nas jako złodziei samochodów. Dlatego wielkie wydarzenia sportowe są dla każdego kraju ogromną szansą na przełamanie stereotypów i pokazanie, jakim krajem jest się naprawdę”- zauważa Jakub Kwiatkowski, dyrektor ds. PR i media relations w Polish Sport Promotion. Z listy przygotowanej w sierpniu 2011 przez Kyiv Post wynika, że Ukraina jest kojarzona z: „zupełnym brakiem skojarzeń”, „katastrofą nuklearną w Czarnobylu”, „radziecką przeszłością i teraźniejszością”, „wódką i salo”, „seks-wycieczkami”, „Pomarańczową Rewolucją”. Ponadto z „Projektu Społecznego 2012”, przygotowanego przez Instytut Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego, wynika, że Polacy myślą podobnie o Ukraińcach. Kojarzymy ich z ciężko pracującymi chłopami, którzy żyją w skrajnej biedzie i prymitywnych warunkach. Ich głównymi cechami są: zacofanie, wąskie horyzonty, a także pociąg do alkoholu. Zaś kraj, w którym przyszło im żyć, to administracyjny chaos wraz z korupcją, przemytem i aferami na porządku dziennym. Autorzy badania zwracają uwagę, że taka „etykietka” często jest przypisywana Polakom przez kraje Europy Zachodniej oraz że przedstawiony obraz Ukrainy można zawdzięczać w dużej mierze mediom.
Zagraniczni kibice przybywają na Dziki Wschód
Po publikacji materiału BBC o „Stadionach nienawiści” i wypowiedzi byłego kapitana reprezentacji Anglii Sola Campbella („możecie wrócić w trumnie”) zaczęły pojawiać się negatywne artykuły o Ukrainie. Jednak okazało się, że kibice nie zastali niebezpiecznych barbarzyńców, biegających po ulicach z niedźwiedziami. Zagraniczne media za każdym razem zdawały się być zaskoczone, że Ukraina to piękny kraj, gdzie dotarła cywilizacja. Jak podaje Metro, dziennikarz z Guardian chwalił sobie Ukraińców, bo „sprawiają, że jest to jedno z najprzyjemniejszych miejsc, w jakich kiedykolwiek byłem”. Choć dróg już zachwalać nie mógł tak bardzo: „Po drodze widziałem cztery wypadki i kilka ciał ofiar. Cieszę się, że dojechaliśmy żywi. Nie sądzę, żeby Platini jechał tą drogą”. Za to szef UEFA oficjalnie pogratulował Polsce i Ukrainie fantastycznej atmosfery i dobrej organizacji.
Nie zabrakło trzeźwego oglądu na starania Ukrainy. Transport między stadionami i miastami-gospodarzami nie zachwycał. Korespondent BBC tak podsumowuje swoją podróż z Sewastopola do Doniecka: „Jestem niewyspany i śmierdzę jak stara skarpeta. Ale skoro inni mogą tak podróżować to ja też” – podaje Metro. Nasz wschodni sąsiad nie doczekał się też wielkiej liczby kibiców – tutaj prym wiodła Polska. Na Ukrainie bilety na mecz można było kupić u „konika” za 5 euro, bo popyt nie okazał się tak duży, jak przypuszczano. Według Michała Listkiewicza, byłego prezesa PZPN, we Lwowie nie było czuć klimatu Euro, a media nie podjęły należytych starań, tylko skupiły się na polityce, gospodarce oraz życiu codziennym. Jednak Mykoła Azarow, premier Ukrainy, w jednej wypowiedzi, bronił swojego kraju: „Nikt nam nie pomagał, zrobiliśmy to wszystko własnymi siłami, nie gorzej niż Polska, a zapewne kilka razy taniej niż Polska”. Innego zdania jest Sławomir Matuszak z Ośrodka Studiów Wschodnich: „Ukraina wizerunkowo przegrała Euro, zanim turniej ruszył. Najbardziej zaszkodził jej prezydent Janukowycz swoimi decyzjami w sprawie Julii Tymoszenko”.
Europolityczny szał
Na ukraińskiej scenie politycznej zawrzało tuż przed rozpoczęciem mistrzostw, w związku ze złym traktowaniem Tymoszenko. Bojkot Euro zapowiedział nie tylko prezydent Niemiec, wszyscy unijni komisarze, ale także władze Holandii czy Austrii. Do tego obrazu doszła eksplozja ładunków wybuchowych w Dniepropietrowsku, gdzie zostało rannych 30 osób. Sytuacja ekonomiczna też pozostawiała wiele do życzenia. Media zagraniczne zareagowały błyskawicznie, a co za tym idzie, Ukraina jeszcze przed rozpoczęciem Euro była wizerunkowo w bardzo trudnej sytuacji. Zdaniem dr. Sergiusza Trzeciaka, eksperta ds. wizerunku publicznego, „na negatywny wizerunek Ukrainy ma wpływ przede wszystkim sprawa Julii Tymoszenko. Mam wrażenie, że Tymoszenko bardzo zręcznie gra na opinii publicznej wykorzystując przy tym techniki PR-owskie. Pokazała się jako ofiara władz, ale jednocześnie patriotka. Nie wzywała do bojkotu, gdyż wiedziała, że to zostanie przez Ukraińców negatywnie odebrane”.
Kwiatkowski przypomina, że kiedy Ukraina i Polska zostały wybrane na organizatora Euro to nasz wschodni sąsiad miał innego prezydenta i inną władzę niż obecnie. Stabilność polityczna została zachwiana, pojawiły się kontrowersje. „UEFA podkreśla, że sport nie powinien być wykorzystywany w celach politycznych. Jednak nie sposób od tego uciec, bo tak wielkie wydarzenie, jakim jest Euro 2012, przykuwa uwagę opinii publicznej w kraju i poza nim” – dodaje. W opinii Trzeciaka póki media zachodnie będą pisać o Tymoszenko to Zachód będzie postrzegał Ukrainę „jako kraj niedemokratyczny, w którym liderkę opozycji zamyka się w więzieniu”. Przypomina też, że Euro to odpowiedni moment na działania wizerunkowe. Inne stanowisko w tej sprawie prezentuje dr Joanna Konieczna-Sałamatin, socjolog, „wątpię, by słowa polityków miały aż takie znaczenie”- czytamy w natemat.pl. Podkreśla za to, że to kwestie ogólne mają bardziej istotny wpływ na obraz Ukrainy.
Polska i Ukraina: splecione jak warkocz Julii Tymoszenko?
Ukraina może mierzyć swój sukces pozytywnymi opiniami kibiców. Emocje piłkarskie przykryły wszelkie niedogodności organizacyjne. Jednak sukcesy i porażki trzeba dzielić na dwa. Czy Polska na tym zyska czy ominie nas cały splendor? „Odnoszę wrażenie, że nie specjalnie zabiegaliśmy, aby wspólnie promować EURO 2012 jako turniej organizowany przez dwa kraje. Bywało wręcz odwrotnie. Zarówno Polacy jak i Ukraińcy wytykali sobie niedociągnięcia organizacyjne. Panowała pewna rywalizacja na to, kto się lepiej przygotuje do mistrzostw” – twierdzi Jakub Kwiatkowski. Także w mediach belgijskich, w dzienniku Le Soir”, pisząc o Euro podkreślano raczej różnice między krajami organizatorskimi: “Wszystko wydaje się gotowe – prócz pewnych części sieci połączeń drogowych – w pierwszym kraju (Polsce), nadal pozostają wątpliwości w odniesieniu do drugiego (Ukrainy). Te różnice odbiją się na rytmie mistrzostw”. Stwierdzono nawet: „w Polsce żałują dzisiaj, że nie spróbowali szansy w pojedynkę, ponieważ wytworzyła się przepaść pomiędzy klubami, których stadiony zostały odnowione (na Euro 2012), a pozostałymi”. Specjaliści od wizerunku nie są, aż tak stanowczy w swoich osądach. Według Kwiatkowskiego ocena Ukrainy nie wpłynie na Polskę. Każdy będzie rozliczany oddzielnie. Dodaje także: „Ukraina nie będzie miała negatywnego wpływu na wizerunek Polski. Mimo że jesteśmy sąsiadami i współorganizujemy turniej, to obracamy się w innej przestrzeni. Kibice, którzy przyjadą do Polski dostrzegą te różnice”.
Znamy już mistrza Europy, ale dla organizatorów Euro to jeszcze nie koniec. Na orzekanie spalonego czy „samobója” wizerunkowego trzeba będzie jeszcze poczekać. Wszyscy jeszcze żyją emocjami piłkarskimi, więc dopiero, gdy opadną, okaże się, czy Ukraina i Polska zaśpiewają wspólnie „Koko Euro Spoko”.