Czytając komentarze towarzyszące wyborom prezydenckim pomyślałem, że istnieje część wspólna między funkcjonowaniem w świecie polityki i public relations. Nie chodzi o samą materię wykonywania zawodu, ale o napiętnowanie niedotrzymanych obietnic. Na ich podstawie powstały silne, negatywne stereotypy. PR-owcy prześcigają się w ocenianiu postaw polityków, a ci odpłacają im się pięknym za nadobne, promując przy każdej okazji „PR-owską zagrywkę”, czyli synonim niedotrzymanego słowa i cynicznej postawy wobec wyborców. Sprawa ma jednak szerszy kontekst, a wybory są świetną okazją do refleksji na temat składanych obietnic i ich roli w budowaniu poparcia.
Zacznijmy od prostego stwierdzenia. Wszystkie przedsięwzięcia wymagają poparcia ludzi – tych którzy kupują nasze produkty, którzy finansują naszą działalność, tych którzy realizują przyjęte strategie i wreszcie tych, którzy wybierają, podejmując decyzje w głosowaniach. Jaka jest zatem rola obietnicy? Bardzo ważna, ponieważ obietnica ma moc tworzenia i odbierania poparcia – kształtuje postawy otoczenia względem działań. Innymi słowami, nie żyjemy w próżni, a składanie i poziom realizacji złożonych obietnic wpływa uzyskane poparcie. Dajemy temu wyraz w trzech istotnych obszarach – tym, co mówimy o sobie (komunikacja), tym co inni o nas mówią (rekomendacja) i najważniejsze, jakie są doświadczenia w relacji z nami tych, na których poparciu nam zależy (reputacja). Dlatego jest ważne, żeby luka między tym, co obiecujemy czy wyrażamy swoją postawą, była jak najmniejsza w stosunku do rezultatu jej weryfikacji. Trzeba też pamiętać, że składanie obietnic to broń obosieczna, której kierunek cięcia zależy od zebranych doświadczeń. Jeśli istnieje duży rozdźwięk między wcześniej składanymi obietnicami i ich realizacją, faworyzuje alternatywne rozwiązania. W innym przypadku cementuje te już przyjęte. Jeśli zatem otrzymujemy to, co nam było obiecane, np. w wymiarze spełnienia obietnic wyborczych, będziemy mniej skłonni do zmiany. Jeśli z kolei weryfikacja będzie negatywna, to będziemy bardziej skłonni do zmiany. Podobnie dzieje się z wyborem partnerów dostarczających różnego rodzaju usługi doradcze.
Obietnica i wiara w to, co za nią idzie, są fundamentami relacji między biznesem, społeczeństwem i instytucjami. To zaufanie, które daje nam poczucie, że przyjęte postawy, wypowiedziane słowa i normy przełożą się na konkretne działania. Funkcjonujemy w rzeczywistości kształtowanej przez relacje i interpretację zdarzeń, a przyjęte postawy są jak drogowskazy, które wyrażają bliskie nam wartości. Trywializując, żyjemy w przekonaniu, że intelektualista działa według pewnych schematów, podobnie jak atleta czy artysta. Dobieramy ten klucz wyrażania wartości, który pomaga nam realizować cele – to jedna z form złożenia obietnicy. Kolejna to już nie wyrażona w postawie, a złożona bezpośrednio. Od stopnia ich spełnienia zależy to, czy dostaniemy rekomendację od tych, którzy nas znają i jak nas ocenią Ci, z którymi dopiero zaczynamy znajomość. Właśnie w tym korowodzie obietnic znajdują się zarówno politycy, jak i specjaliści od public relations, tworząc wspólny mianownik między naszymi zawodami, a że z natury nasze działania nie są łatwo kwantyfikowalne, to i rodzą się stereotypy.
Wiele profesjonalnych zachowań ginie w cieniu pojedynczych zdarzeń, dlatego składanie obietnic wymaga szczególnej wrażliwości. Patrząc jednak na branżowe komentarze wydaje się, że te najpopularniejsze pułapki dają się wychwycić i może to ułatwi uniknięcie wpadek. Przykładowo: znam się na wszystkim (nieważne na czym konkretnie, ale ważne, co umiem sprzedać!) Co po tym zostaje? – najczęściej wzajemny żal. Znam twoje bolączki. Jestem ekspertem Twojej branży, a moje zaplecze to wyłącznie pierwsza liga! Co po tym zostaje – frustracja. Ze mną będzie inaczej! Zmienimy atmosferę współpracy, zadbamy o twój rozwój, będziemy cię szkolić! Co po tym zostaje – zawiść. Będę zawsze dla Ciebie! Co po tym zostaje – złość. Będę szanował Twoje pieniądze! Co po tym zostaje? – nerwy. Będę reagował szybko! Co z tego zostaje? – cisza…
Patrząc z dystansem zarówno na świat polityki, jak i naszą branżę wydaje mi się, że duża cześć opinii to właśnie wspomniana „PR-owska zagrywka”, a naprawianie świata warto zacząć od własnego sumienia.
Michał Szapiro, Partner w agencji Tailors Group
tekst pochodzi z blogu szapiro.pl