De’billing, to program analizujący połączenia telefoniczne, który pozwolił wyśledzić byłego szefa MSWiA Janusza Kaczmarka, czyniąc go gwiazdą pamiętnej konferencji prasowej. „Nazwa programu wzięła się z tego, że w gruncie rzeczy jest on banalnie prosty” – poinformował showman tejże konferencji – Jerzy Engelking (1). Należy więc rozumieć, że w nazwie połączono pojęcie billingu z debilizmem (łac. debilis – słaby, bezsilny) – ociężałością umysłową, która nie powinna przeszkadzać zrozumieniu istoty funkcjonowania tegoż programu.
Dlatego profesjonalnie (z punktu widzenia PR-u) zorganizowana konferencja (środki audiowizualne plus aktorstwo prowadzącego, kojarzące się z programami Wołoszańskiego), skłania do refleksji. Nie tylko nad kompromitującym poziomem wiedzy szefa resortu nt. technik inwigilacji, ale także inteligencją adresatów, których miały zafascynować ruchome obrazki i legenda o możliwościach technicznych resortów siłowych. Mieliśmy więc do czynienia z przekazem ostrzegawczym – władza („dla naszego dobra”), wie o nas wszystko. Nie próbujmy się jej przeciwstawiać (2). Mieliśmy także wyraźne wskazanie, kto jest dobry, a kto zły.
I tu leży pies pogrzebany (3) – na polskiej scenie politycznej za późno już na rzeczowe argumenty – kompromis nie żyje. Nad jego trumną cichutko. Media i politycy wolą wyborczy zgiełk i krwawe jatki. W psychologii istnieje pojęcie dynamiki konfliktów i ich eskalacji: 1) kolejność form walki: oskarżenia – groźby – deprecjacja – agresja; 2) poszerzanie obszaru konfliktu: obejmowanie nim coraz większej liczby spraw; 3) wzrost wagi spraw będących przedmiotem konfliktu: od błahych do egzystencjalnych; 4) przesuwanie coraz większej części środków na walkę; 5) wzrost liczby uczestników konfliktu: maleje liczba niezaangażowanych.
Konfliktom zawsze towarzyszą zmiany postaw emocjonalnych uczestniczących w nim ludzi. Psychologowie wymieniają najbardziej charakterystyczne z nich: 1) ewolucja celów: ważniejsze od załatwienia sprawy staje się „załatwienie” przeciwnika; 2) selektywność percepcji: przejaskrawianie negatywnych stron przeciwnika, niedostrzeganie własnego braku obiektywizmu; 3) uproszczenie sposobu myślenia: pojmowanie sytuacji wyłącznie w sposób alternatywny „albo – albo”. Albo ONI – albo MY.
Polityków powinna cechować zdolność do „myślenia politycznego”. Wprawdzie termin ten nie ma precyzyjnej, powszechnie uzgodnionej definicji, ale określa się nim umiejętność formułowania opinii niezbędnych w procesie decyzyjnym. Takie myślenie powinno być oparte na rozbudowanym systemie szczegółowej wiedzy dotyczącej życia społeczno-gospodarczego i założeń światopoglądowych.
Niestety, obserwując naszą scenę polityczną coraz bardziej widoczne staje się wspomniane, uproszczone, a wręcz prostackie myślenie i pogarda wobec wyborców, którzy zresztą nie grzeszą świadomością obywatelską, dzięki czemu nasi „wybrańcy” od siedemnastu lat świetnie się mają.
W 1968 roku na zlecenie sztabu wyborczego Huberta Humphrey’a wyprodukowano spot telewizyjny. Atakował uznawanego za niezbyt inteligentnego Spyro Agnew, który ubiegał się o urząd wiceprezydenta (u boku Richarda Nixona). W reklamie pokazano ekran telewizora z pytaniem: „Spyro Agnew na prezydenta?”. Równocześnie z off’u rozbrzmiewał głośny, drwiący śmiech. Reklama kończyła się komentarzem narratora i napisem na ekranie: „To byłoby śmieszne, gdyby nie było prawdziwe”(4).
W Polsce też coraz mniej do śmiechu – może Horodniczych przybywa? Mało skuteczne okazało się wykpiwanie naszych pseudopolityków i ich chorobliwych ambicji, pieniactwa, chamstwa, nieuctwa oraz niepoprawnej polszczyzny, którą podkreślają patriotyzm. Może lepszy byłby „debiling” (5) – wykaz pozbawionych zdolności myślenia politycznego szkodników – pozbawionych wizji „liderów” i pasożytujących przy ulicy Wiejskiej cwaniaków, głupców dbających wyłącznie o własny interes i złoczyńców wołających „łapać złodzieja!”. Taka stale publikowana w mediach i uzupełniana lista nazwisk z przypomnieniem życiorysów i „zasług”.
Wszystko wskazuje jednak, że takimi „debilingami” po raz kolejny okażą się listy wyborców.
Wiesław Gałązka
Przypisy
1. Kaczmarka wyśledził komputer i program „De’billing”, PAP, 2007.09.04
2. Zainteresowanych tzw. „prywatyzacją strachu” odsyłam do esejów profesora Zbigniewa Baumana.
3. Hier Liege der Hund begraben – napis na słynnym grobowcu psa w Turyngii.
4. Spot można obejrzeć m.in. na stronie internetowej.
5. Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu w precedensowym orzeczeniu uznał, iż dziennikarz miał prawo nazwać Jorga Haidera idiotą nie tylko dlatego, iż ten rzeczywiście jest idiotą, ale przede wszystkim dlatego, że bycie politykiem oznacza narażenie się na surowe publiczne oceny.