Podsumowując niedawno swoje dwulecie na stanowisku prezesa Telewizji Polskiej, Jacek Kurski wspomniał o swoich planach dotyczących „przywrócenia” kabaretów do telewizji publicznej: „Robimy rozrywkę na wysokim poziomie, ale mam ambicję odbudowy kabaretu. Rozmawiamy z kabaretami, są widoki na nowy format, ale to wymaga czasu”. Z tym prezes Kurski może mieć niemniejszy problem niż z systematycznym spadkiem oglądalności „Wiadomości” i to z tych samych powodów.
Hasłem przewodnim PiS-u w kampanii wyborczej w 2015 roku była „dobra zmiana”, która po wyborach nastąpiła także w mediach publicznych. Jej symbolem stało się wyznaczenie przez Jarosława Kaczyńskiego nowego Prezesa TVP SA z zadaniem dokonania jej odpolitycznienia i przekształcenia w telewizję prorządową. Walkę z opozycją i krytykami nowego regime’u prezes J. Kurski podjął więc także i na polu satyry, bo rozrywka ma przecież ogromny wpływ na społeczne postawy. Już przed dziesięciu laty w jednym z wywiadów mówił: „W Polsce największą bronią jest obśmianie, bo ludzie tego najbardziej się boją”, bo w jego opinii jest to „walka gołej d… z batem”. Dlatego, aby skutecznie odpowiadać na medialne żarty dotyczące PiS-u, „trzeba podjąć rywalizację na poziomie kultury masowej” nie tylko za pomocą „swoich (w sensie ideowym)” mediów, ale także i „swoich” kabaretów.
Swoją diagnozę stanu zastanego w sferze rozrywki, świeżo mianowany wówczas prezes przedstawił w lutym 2016 roku: „Programy kabaretowe, które do tej pory bardzo obficie Polakom serwowano, to – z wyjątkami – symbol upadku telewizji publicznej. (…) Lata schlebiania niskim gustom zrobiły swoje, ale musimy mieć ambicję podniesienia kultury masowej do elementarnego poziomu estetyki”.
Na jej podstawie z telewizji publicznej zaczęły znikać cieszące się popularnością wśród widzów programy kabaretowe, TVP zrezygnowała z organizacji i transmisji niektórych kabaretonów, pojawiły się mniej lub bardzie formalne „zapisy” na niektórych artystów… Jak mówił wówczas Robert Górski, lider Kabaretu Moralnego Niepokoju: „Sami wynieśliśmy się stamtąd, choć niekoniecznie na własną prośbę. Po prostu kilku decydentów określiło rozrywkę, jaką dostarczał między innymi KMN, jako mało ambitną. No to jak nie, to nie”. Na ich miejscu na antenach TVPiS lub telewizji narodowej – jak, nie tylko na scenie kabaretowej, zaczęto określać telewizję publiczną – znaleźli się głównie dotychczasowi prawicowi publicyści: niepokorni, z mniejszym lub większym doświadczeniem w działalności kabaretowej, którzy dostali możliwość współkształtowania prorządowej polityki satyrycznej (nie tylko) w mediach publicznych.
Sztandarową postacią „dobrej zmiany” na tym odcinku stał się Marcin Wolski, który w lipcu 2016 roku został nowym szefem telewizyjnej Dwójki, zastępując na tym stanowisku Macieja Chmiela – autora głośnej w środowisku deklaracji, że TVP „stawia na śmiech, nie na rechot”. Nominacja nie była zaskoczeniem zważywszy na długoletnie związki tego satyryka z PiS-em i jego publiczne deklaracje lojalności wobec nowej władzy: „Zasady są proste: były wybory, wygrała ta partia, więc trzeba się z tym pogodzić i morda w kubeł”. Jednak mimo kilku prób: publicystycznego programu satyrycznego „W tyle wizji” (reklamowany był jako odpowiedź TVP na „Szkło kontaktowe” TVN24), rozrywkowego talk-show „Żarty i Bardy” autorstwa Kabaretu OT.TO, cyklu „Z szafy Pietrzaka” czy „Szopki Noworocznej”, dwuletni okres jego dyrektorowania w Dwójce nie „przywrócił” kabaretów telewizji publicznej. Natomiast symbolem zamiany „rechotu na śmiech” w telewizji publicznej stała się audycja „Studio YaYo”, autorstwa Ryszarda Makowskiego i Pawła Dłużewskiego, którą najłagodniej określano jako „najbardziej nieśmieszny program satyryczny w historii telewizji”, chociaż był on jak najbardziej prorządowy.
Równie „nieśmieszne” okazały się próby wylansowania „barda PiS” – Jana Pietrzaka. Sam satyryk ocenił niedawno, że zorganizowany mu na ubiegłorocznym Festiwalu w Opolu przez TVP koncert na cześć jego 80. urodzin okazał się imprezą nieudaną, podczas której musiał grać do pustych ławek widowni. W tym samym niepochlebnym tonie wypowiedział się o bieżącym programie kabaretowym w TVP: „Generalnie to jest amatorszczyzna, zniechęciłem się. Nie będę oglądał amatorów szamoczących się na scenie w amoku”. I trudno nie zgodzić się z opinią człowieka, który na scenie kabaretu spędził ponad pół wieku.
Można żartobliwie stwierdzić, że ostatnim bastionem „kabaretu” w telewizji publicznej stały się „paski TVP Info” oraz sztandarowy program informacyjny TVP, co zauważył nawet sam M. Wolski, który już w październiku 2016 roku stwierdził, że „Wiadomości” TVP1 zaczęły „podkradać rodzynki” z jego programu „W tyle wizji”: „Powtarzają nasze dowcipy bądź wynalezione przez nas materiały, ale już nieśmiesznie”.
Tymczasem widzowie chętnie oglądają kabarety, o czym świadczy chociażby olbrzymia liczba różnego typu kabaretonów estradowych oraz programów satyrycznych wypełniających ramówki praktycznie wszystkich telewizji komercyjnych. Za sprawą „Ucha Prezesa” pojawił się również nowy format – profesjonalny kabaret internetowy. Z tego powodu nie wydaje się, aby najpopularniejsi przedstawiciele tej branży czuli potrzebę powrotu do telewizji publicznej (z której dosyć obcesowo zostali usunięci). Doskonale radzą sobie bez tego medium, czego nie można powiedzieć o TVP.
Najpopularniejsze polskie kabarety narzuciły też pewien „standard” w obszarze satyry politycznej, który podoba się widzom i do którego się przyzwyczaili. Stąd zapewne pewien konserwatyzm w tej dziedzinie zarówno po stronie nadawców, jak i odbiorców humoru politycznego. Przykładem może być tu wspomniane „Ucho Prezesa”, z którego koncepcja nie zyskała uznania u szefów rozrywki nie tylko w TVP. Jak mówił R. Górski: „Byłem w kilku telewizjach, zrobiliśmy solidne rozpoznanie. Proponowaliśmy im »Ucho…«, ale nikt tego nie chciał, rozmowy kończyły się na pierwszym spotkaniu i prezentacji materiału”. Z drugiej strony, sprawdzona na deskach teatru kabaretowego formuła satyry politycznej zaproponowana przez grupę Pożar w Burdelu słabo sprzedała się jako nowy format kabaretu telewizyjnego w TVN.
Odrębną, ale i niezwykle ważną dla planów prezesa Kurskiego jest też kwestia upolitycznienia jego telewizji. Problem zwerbalizował chyba najlepiej Szymon Majewski, który z tego powodu odmówił prowadzenia programu w TVP i tak relacjonował swoją rozmowę z prezesem telewizji: „Panie Jacku, jak pan sobie wyobraża, że po tym wszystkim, co się zadziało w TVP, z uśmiechem na twarzy pojawiam się odprężony i udaję, że nie ma sprawy? A poza tym, czy ja tam będę mógł sobie ze wszystkiego żartować?”.
Ewentualna „odbudowa kabaretu” w TVP będzie więc niezwykle trudna, o ile w ogóle możliwa.
Już za miesiąc ukaże się drukiem nowa książka dr. Wojciecha Szalkiewicza i prof. Marka Sokołowskiego „Humor i Władza. Wprowadzenie do glotologii politycznej”, której patronem medialnym jest PRoto.pl.