Kończący się właśnie „sezon na referenda”, z jego kulminacyjnym akcentem w postaci referendum w stolicy, można analizować z kilku punktów widzenia. Ja chciałbym zwrócić uwagę na kwestię komunikacji.
Jak przyznała kilkakrotnie Hanna Gronkiewicz-Waltz, jej największym błędem w zarządzaniu Warszawą, który poskutkował akcją referendalną, było „niedocenienie wagi komunikacji społecznej, tej potrzeby ciągłego tłumaczenia. Wydawało mi się, że jeśli mówimy: zaczynamy remont i w związku z tym będą utrudnienia, to wszystko jest jasne, a okazało się, że takie informacje trzeba wielokrotnie powtarzać, osobiście tłumaczyć. Trzeba poświęcać na to więcej czasu. Zrozumiałam, że tym właśnie różni się funkcja prezydenta miasta od funkcji menedżera”.
Te słowa zadedykowałbym większości włodarzy gmin i miast, w których były, odbywają się lub odbędą się referenda. Jednak nie tylko im, bowiem trzeba nie tylko umieć działać (rządzić, zarządzać, kierować itd.), ale także potrafić o tym skutecznie komunikować. Jeżeli prezydent stolicy „potrafi działać, ale nie potrafi o tym opowiadać”, to długo tym prezydentem być nie będzie, o ile nie zrozumie, że „warszawiacy oczekują nie tylko wielkich inwestycji w infrastrukturę, ale także rozmowy i dialogu. Wiem, że tego było dotąd za mało i to udało się zmienić”.
Otwarte pozostaje jednak pytanie: czy zmiana sposobu komunikacji w przypadku Pani Gronkiewicz-Waltz była zabiegiem koniunkturalnym, czy też wyciągnie z tego wnioski na przyszłość? I to nie tylko jako samorządowiec, ale także jako lider – mającej ostatnio spore kłopoty z komunikacją – Platformy Obywatelskiej.
Bo niewątpliwie, i tracącemu w sondażach premierowi, i jego partii bardziej pomogłaby zmiana polityki informacyjnej niż kolejna „rekonstrukcja” rządu. Zapowiadane na listopad „nowe otwarcie” (które to już z kolei) powinno dotyczyć raczej sposobu dialogu ze społeczeństwem, niż kreśleniem nowych planów i składaniem deklaracji czy obietnic. One nie robią już na społeczeństwie większego wrażenia. A od czasu głośnej sprawy ACTA rząd i PO mają spore kłopoty z przekonywaniem Polaków do swojej polityki.
Jeżeli Donaldowi Tuskowi marzy się kolejna kadencja na fotelu premiera, musi coś z tym zrobić. Nie może liczyć tylko i wyłącznie na „potknięcia” głównego konkurenta, który z kolei swoim sposobem komunikowania się z otoczeniem do tej pory był (i jest) gwarantem sukcesów wyborczych Platformy.
Dlatego też tą samą radę można adresować też i do prezesa Jarosława Kaczyńskiego (powszechnie obwinianego za porażkę warszawskiego referendum). W jego sposobie komunikowania politycznego od lat nic się nie zmieniło. Dlatego do sporej już listy porażek Prawa i Sprawiedliwości może dodać jeszcze jedno.
A przecież nie tak dawno, bo jeszcze w 2011 roku – jako główne źródło porażki swojego ugrupowania w wyborach parlamentarnych prezes PiS wskazał na bardzo udany spot PO pt. „Oni pójdą na wybory. A Ty?”. Pokazano agresywnych tzw. obrońców krzyża sprzed Pałacu Prezydenckiego oraz kiboli atakujących policję. „To był błąd, który ułatwił grę drugiej stronie” – mówił wówczas Kaczyński. W 2013 roku – PiS prezentował się w telewizji pod wspólnym tytułem: „Oni będą rządzić Warszawą!”. Uczynienie „twarzą kampanii referendalnej” prezesa mającego olbrzymi elektorat negatywny, czy też zupełnie nijakiego, „człowieka do wszystkiego” prof. Glińskiego – to niewątpliwie był błąd, „który ułatwił grę drugiej stronie”.
Jedną z pierwszych decyzji nowego, wybranego w przyśpieszonych wyborach, prezydenta Elbląga była zmiana rzecznika prasowego Ratusza i likwidacja Departamentu Komunikacji Społecznej. Jerzy Wilk (PiS) niewątpliwie wyciągnął wnioski z błędów swojego poprzednika Grzegorza Nowaczyka (PO) odwołanego w kwietniowym referendum.
Rządząca wówczas miastem Platforma za swój „twórczy wkład” w komunikację z mieszkańcami uznawała m.in. transmitowanie posiedzeń rady miasta w lokalnej telewizji kablowej! Za odwołaniem prezydenta opowiedziało się dwadzieścia trzy tysiące elblążan – dwa razy więcej niż zagłosowało na niego w ostatnich wyborach samorządowych.
Komunikować się nie tylko trzeba, ale trzeba to też robić umiejętnie!