Język polski, jak i wiele innych języków świata, można porównać do nieoszlifowanego diamentu, który dopiero w ręku fachowca zaczyna prawdziwie lśnić. To, w jaki sposób określamy świat, często określa nas samych.
Najprostszym, najbardziej prymitywnym sposobem nazywania rzeczywistości nas otaczającej jest posługiwanie się odpowiednią nazwą desygnatu – rzeczy która zostaje zamieniona w ideę, przechodzącej ze stanu zmaterializowanego w bardziej abstrakcyjny – słowny. Tak też przedmiot, na którym się zazwyczaj siada można określić mianem krzesło, szklaną płaszczyznę przez którą wyglądamy, by sprawdzić jaka jest pogoda – okno. Jaka nazwa odpowiadałaby miejscu, w którym pracują niezwykle kreatywni, utalentowani ludzie z głowami pełnymi pomysłów? Agencja PR?
Na szczęście w gąszczu nazw określających firmy zajmujące się public relations są i takie, które mogą być gwarantem tego, iż ludzie, którzy je wymyślili na pewno są tak niezwykli, jak zwykli się przedstawiać w swym portfolio. Nikogo nie trzeba przekonywać, iż pierwszy kontakt klienta i agencji jest spotkaniem nie rzeczywistym, a ideowym – to nazwa firmy najpierw trafia, bądź też nie trafia do jego głowy. Co wywoła w niej większą burzę, co wzbudzi w odbiorcy nazwy zainteresowanie? Z pewnością nie próba absolutnego zdefiniowania w jednej linijce wszystkiego, czym agencja się zajmuje, nie zachwyci też proste wymienienie narzędzi, którymi się ona posługuje, nie poruszy tworzenie zagadkowych, niejasnych konstruktów słowno-liczbowych. A co?
Z nazw wielu agencji PR w Polsce udało mi się wyłuskać parę przypadków, które zasługują na szczególną uwagę. Okazuje się, iż firmy bardzo często wykorzystują podobne wzory, szablony. Paradoksalnie, słowo schematyzm nie jest w tym wypadku adekwatnym określeniem – można by raczej mówić o aschematycznym schematyzmie – w jak najbardziej pozytywnym sensie.
PR-ocent z PR w nazwie
Duży procent nazw agencji wykorzystuje skrót PR w zaskakująco wymyślny sposób. Uwagę przyciąga PRepublica, Public Relations, czyli firma oferująca bardzo szeroki wachlarz usług. Jak nazwa może wskazywać, jest ona miejscem, gdzie w sposób demokratyczny uzgadniane są wszelkie inicjatywy, a komunikacja (z klientem) przebiega sprawnie. Proste uwspólnienie literki R dla członu PR i Republica niesie ze sobą mnóstwo pozytywnych skojarzeń.
Równie prowokacja nazwa to PRowokator. W tym przypadku konotacje mogą być najróżniejsze. Bo prowokator zaczepia, zwraca na siebie uwagę, zapada głęboko w pamięci, jest wyrazisty – tak jak zapewne marki promowane przez tę firmę. Podobny pomysł na nazwę miała jednak i inna agencja, która również postawiła na prowokację – mowa o Studiu PRowokacja, które z pewnością przyciągnie klienta.
Prostym i bardzo wyrazistym rozwiązaniem jest nadanie nazwy firmie, która zajmuje się między innymi serwisem stron WWW. PR.PL Public Relations Agency trafia prosto w dziesiątkę – jej odbiorca od razu wie o co chodzi: PR i Internet.
Godne uwagi są również nazwy Press Room, PRime Communications, czy Underground PRoduction House.
Posiłki PR
Ciekawe są także nazwy, które zawierają słowa związane z konsumpcją, najróżniejszymi napojami a nawet warzywami. Bo cóż bardziej przyciąga od jedzenia? Wyobraźmy sobie zdesperowanego dyrektora wielkiej międzynarodowej firmy, łakomego na nowe pomysły, gotowego zjeść dużą ilość soczystych koncepcików, świeżych chrupiących projektów. Wydaje się, iż podobnym duktem myślowym podążała agencja, określająca się nazwą Świeża Bazylia. Egzotyczności dodaje jej profesjonalnie skonstruowana strona WWW – utrzymana w zielonej konwencji. A jeśli bazylia to i pomidory – pojawiają się one w angielskiej formule nazwy Tomatoe Public Relations. I nie zgodzę się jeśli któś powie ni z gruszki, ni z pietruszki, bo pomidory to również dobry, a co najistotniejsze, kusząco świeży pomysł. Czerwony miąższ wypełnia także nazwę Tomati Public Relations & Marketing Agency. Z informacji na pierwszej stronie WWW wynika, iż Tomati to pomidory w języku Papimento, który jest używany na karaibskich wyspach Aruba, Curacao i Bonaire. Nie są to polskie pomidory, ale witalności nazwie nie brakuje.
Na szczególną, kulinarną uwagę zasługują również nazwy Cinnamon Creative Media, Cafe PR, Caffe PR Public Relations i co ciekawe Cappucino PR. Budują one przyjacielski, ciepły wizerunek firmy otwartej na wszelkie sugestie klienta, na rozmowę, zrozumienie.
Jednak katalog nazw agencji PR to nadal nic innego jak ziemia jałowa. Dlaczego by nie postawić na prowokacyjny predykat – czyli na jakąś właściwość, cechę wyróżniającą firmę spośród tysiąca innych. Przedstawione przykłady są wyraziste, są inne, kontrowersyjne a zarazem niezwykle błyskotliwe, trafiają do odbiorcy w sposób bezpośredni i nie dają o sobie zapomnieć.