poniedziałek, 23 grudnia, 2024
Strona głównaFelietony„Przekazy dnia”, czyli co, komu i kiedy

„Przekazy dnia”, czyli co, komu i kiedy

„Zanim politycy PiS pojawią się w studiach radiowych i telewizyjnych, otrzymują tzw. przekazy dnia” – informuje jeden z portali, publikując aktualny ich zestaw, który trafił do polityków PiS. Nie pierwsza to już „tajna instrukcja” dla parlamentarzystów tego ugrupowania – dotycząca tego: co, jak i komu mają mówić, jak mają zachowywać się wobec ataków i jak atakować – która ujrzała światło dzienne.

Jako, że „O przekazach dnia w teorii i praktyce” pisałem już w PRoto kilka lat temu, dlatego tylko przypomnę, że nie jest to ani nowy, ani też „pisowski wynalazek”, którym ekscytuje się co jakiś czas grupa nieprzychylnych tej partii dziennikarzy.

„Przekazy dnia”, „hasło dnia”, czyli Tagesparole, to „wynalazek” przypisywany propagandzie goebbelsowskiej. W 1934 roku Ministerstwo Propagandy III Rzeszy powołało agencję informacyjną – Deutsche Nachrichtenbüro, która wydawała biuletyny, w różnych kolorach, zawierające informacje: zielone – do przedruku (które zawierały także wspomniane Tagesparole); żółte – materiał uzupełniający, zakulisowy; niebieskie – materiał ogólny nie do druku; różowe – materiały poufne; białe – dostępne tylko dla wąskiego grona (ministrów, wysokich funkcjonariuszy partii i grona wybranych dziennikarzy). Według szacunkowych danych w latach 1933-1945 Ministerstwo Propagandy miało wydać od 80 do 100 tys. tych wskazówek.

Jednak biuletyny i Tagesparole to nie wynalazek dr. Josepha Goebbelsa. Ich korzenie sięgają czasów pierwszej wojny światowej i związane są z działalnością amerykańskiego Komitetu Informacji Publicznej (CPI), kierowanego przez George Creela. Temu pierwszemu „ministrowi propagandy USA”, prekursorowi rządowych działań mających na celu kształtowanie opinii publicznej, udało się w krótkim czasie uruchomić gigantyczną kampanię agitacyjną, dzięki której tysiące żołnierzy-ochotników popłynęły do Europy walczyć o to, by „uczynić świat bezpiecznym dla demokracji”. Jednym z najważniejszych „narzędzi” Komitetu Creela był, wydawany do maja 1917 roku, codzienny Official Bulletin, zawierający oficjalne wiadomości, dokumenty, rozkazy itp. Pod koniec wojny miał już prawe 120 tys. stałych prenumeratorów.

Creel Committee udowodnił, że nowoczesna komunikacja społeczna może być potężną bronią w wojnie, może wpłynąć na jej przebieg i wynik. Z doświadczeń CPI skorzystali również naziści, którzy wykorzystywali je na wielką skalę, skutecznie łącząc „amerykańską technikę reklamową z niemiecką filozofią życiową”.

Jak mówił minister Goebbels: „Szare masy społeczeństwa są zwykle znacznie bardziej prymitywne niż sobie wyobrażamy. Propaganda musi zatem być przede wszystkim prosta i powtarzana wielokrotnie. Tylko ten osiągnie rezultaty w oddziaływaniu na opinię publiczną, kto potrafi sprowadzić problemy do najprostszej postaci, i kto ma odwagę, żeby zawsze powtarzać je w tej uproszczonej formie, pomimo sprzeciwów intelektualistów”. Według niego, powtarzanie prostych komunikatów, obrazów i sloganów określa to, co jest prawdą, a co kłamstwem i ustala zachowanie człowieka w określonych sytuacjach oraz jego poglądy. Ta zasada okazała się skuteczna i jest skuteczna do tej pory. I dlatego też „przekazy dnia” są normalnym narzędziem stosowanym w komunikacji społecznej i marketingowej.

W listopadzie 2014 roku, kiedy również miało miejsce „upublicznienie” wewnątrzpartyjnych komunikatów PiS, ówczesny rzecznik partii Marcin Mastalerek, jak najbardziej słusznie „nie rozumiał tej ekscytacji na korytarzach” i, również jak najbardziej słusznie, tłumaczył, że „«przekazy» dowodzą, że PiS działa jak profesjonalna partia”. Rzeczywiście – tak powinna działać profesjonalna partia.

Dlatego dziennikarze, zamiast po raz kolejny ekscytować się „pisowskimi przekazami”, powinni raczej zadać sobie trochę trudu i sprawdzić, jak sytuacja wygląda w innych ugrupowaniach. Ja mam wrażenie, że nie tylko „przekazy dnia”, ale i szerzej rozumiana komunikacja polityczna, w większości naszych partii, to obszar daleki od „profesjonalizmu”.

Wojciech K. Szalkiewicz

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj