poniedziałek, 23 grudnia, 2024
Strona głównaPublikacjeDNA marki: Krüger&Matz. „Biznes to sport jak każdy inny”

DNA marki: Krüger&Matz. „Biznes to sport jak każdy inny”

PRoto.pl: Co oznacza nazwa Krüger&Matz? Muszę przyznać, że nie brzmi polsko…

Michał Leszek, dyrektor marketingu Lechpol i twórca marki Krüger&Matz: Dla mnie ta nazwa oznacza pasję i marzenia, międzynarodowe ambicje oraz nieustanne doskonalenie się i ulepszanie własnej wewnętrznej jakości, bo takie właśnie wartości przyświecały mi przy jej tworzeniu. Takimi wartościami kieruję się w życiu, a markę tworzę zawsze w oparciu o swoją wewnętrzną prawdę. Niezwykle ważnym jest dla mnie, by moje życie i marka były spójne i autentyczne. Nazwa każdej marki to tylko pewien symbol, który ma pociągnąć za sobą ludzi wierzących w to, w co my wierzymy. Niemieckość nazwy zawdzięczamy wzmacniaczowi Gallien-Krueger, na którym grałem kiedyś jako młody człowiek, gdy moim marzeniem było zostać gwiazdą rocka. To była inspiracja, która kojarzyła mi się z moją pasją do muzyki i doskonalenia się oraz jednocześnie zawierała w sobie pierwiastek międzynarodowości.

Proto.pl: Czy klienci mają problemy z wymówieniem nazwy? Słyszał Pan inne wersje?

M.L.: Wyzwaniem czasami jest „ü”, które w języku niemieckim ma specyficzną wymowę bardziej w stronę „Kriger”. My jednak od zawsze wymawiamy nazwę poprzez zwykłe „u” czyli „Kruger”, kierując się bardziej w stronę języka angielskiego.

PRoto.pl: W zarządzie firmy Lechpol zasiadają również Pana ojciec, który pełni funkcję prezesa oraz dwaj bracia. Czy od początku wiedział Pan, że zajmie się rodzinnym biznesem?

M.L.: Wręcz przeciwnie. Byłem dosyć zbuntowanym dzieckiem i bardzo trudnym nastolatkiem z dużą ilością problemów emocjonalnych. Gdy miałem 18 lat, marzyłem, by wydostać się z domu rodzinnego i być w pełni niezależny. Poszedłem w stronę finansów przedsiębiorstw i bankowości inwestycyjnej. Przez początkowe lata kariery zawodowej pracowałem w Warszawie dla takich firm jak Ernst&Young czy Deloitte, gdzie zajmowałem się fuzjami i przejęciami. Później założyłem z przyjacielem własną firmę związaną z automatycznym tradingiem pochodnymi na indexy i waluty. Kariera układała mi się więc dość dobrze, ale nie byłem szczęśliwy. Dużo imprezowałem i uciekałem przed życiem. Minęło sporo czasu zanim poukładałem się wewnętrznie i dojrzałem jako mężczyzna. Kosztowało mnie to sporo pracy nad sobą i do dzisiaj uważam to za swój największy sukces. To pozwoliło mi powrócić do domu rodzinnego, naprawić najważniejsze w moim życiu relacje i rozpocząć swoje życie jakby na nowo. Dostałem od taty i starszego brata szansę, by stworzyć coś zupełnie nowego na bazie istniejącej już struktury i sukcesu firmy Lechpol. Akt tworzenia daje mi ogromne poczucie spełnienia, a praca z tatą i braćmi niezwykłą radość i poczucie bliskości. Tworzymy świetny zespół, który wzajemnie się uzupełnia, a tata i bracia to moi najlepsi przyjaciele. Mogę przyznać w tym momencie, że jestem ogromnym szczęściarzem, bo mam szansę robić rzeczy, które lubię z ludźmi, których kocham. Jestem za to bardzo wdzięczny i szczęśliwy.

PRoto: Jak ocenia Pan polski rynek elektroniki? Czy za granicą jest popyt na polskie produkty z tej branży?

M.L.: Rynek elektroniki ma obecnie swoją specyfikę zarówno o charakterze międzynarodowym, jak i lokalnym. Międzynarodowość polega na tym, iż wszyscy w tej branży produkujemy w tym samym kraju, w Chinach, i bardzo często nawet w tych samych fabrykach. Zasady gry są więc dość powszechnie znane. Nie ma tu magii lub zaskoczenia. Wygrywa ten, kto dostarczy najlepsze produkty w najlepszej cenie, kreując najlepszy marketing i PR, czyli świat marki oraz kto wypracuje najlepszą obsługę posprzedażową swoich klientów i to wszystko zawsze w stabilnej perspektywie długookresowej, dającej zaufanie do marki i poczucie bezpieczeństwa.

Polską specyfiką lokalną jest bardzo wysoka konkurencja i presja cenowa, której nie tworzą konsumenci, a główni uczestnicy rynku w ramach bardzo zaciętej rywalizacji.

Biznes to sport jak każdy inny i pozytywna rywalizacja jest jego częścią. Ta właśnie skłonność do zaciętej rywalizacji, głód sukcesów oraz ciężka i konsekwentna praca wyróżnia nas Polaków obecnie na arenie międzynarodowej. Uważam osobiście, że jest to nasz czas. Czas Polaków, by dokonywać rzeczy wielkich i międzynarodowych.

PRoto.pl: Skąd pomysł na markę Krüger&Matz i co Panem kierowało przy jej tworzeniu?

M.L.: Pasja do muzyki, chęć tworzenia i wielkie marzenia to wartości, którymi kierowałem się przy tworzeniu marki i którymi kieruję się do dziś w swoim życiu. To czyni mnie szczęśliwym i spełnionym człowiekiem.

PRoto.pl: Krüger&Matz to jedna z 12 marek firmy Lechpol, ale najbardziej rozpoznawalna. Co o tym decyduje?

M.L.: Krüger&Matz to pierwsza marka firmy Lechpol związana wyłącznie z rynkiem konsumenckim. Charakter oferowanych w niej produktów pozwala nam na tworzenie świata marki i opowiadanie o wyznawanych przez nas wartościach na szeroką skalę. Telefon to dzisiaj produkt praktycznie pierwszej potrzeby. Każdy więc się z nim styka i przez to z producentami i ich ofertą. To właśnie wprowadzenie smartfonów pozwoliło nam wejść na znacznie wyższy poziom sprzedaży i dało możliwości większego zaangażowania w marketing i promocję. To też była nasza strategiczna decyzja, by zainwestować w tą markę i wiązać z nią przyszłość. Dzisiaj Krüger&Matz to 25 proc. obrotów całej firmy.

PRoto.pl: W firmie odpowiada Pan za marketing i PR. Na co stawia Pan w działaniach komunikacyjnych? Czy w przypadku elektroniki można np. opierać je na emocjach?

M.L.: Autentyczność i szczerość przekazu to dla mnie absolutna podstawa w komunikacji. Marka i charakter jej komunikacji wynika zawsze bezpośrednio z mojej wewnętrznej prawdy. Zawsze staram się, by marka mówiła tak, jakbym to ja mówił prosto z serca o tym, w co wierzę i co jest dla mnie naprawdę ważne. Dlatego opowiadamy o wartościach, wspieramy pasję i nie wstydzimy się tego, że produkujemy w Chinach.

Co do emocji to można na nich dużo ugrać, ale są one ulotne. Mnie zawsze bardziej interesowały uczucia, a to już nie jest sprawa tak ulotna i ma głębszą podstawę. O uczucia zdecydowanie trudniej niż emocje, ale moim zdaniem są one bardziej wartościowe, bo prawdziwe. Emocja może być chwilowa i niespójna z naszymi wartościami, bo często jest zależna od tego, co się dzieje dookoła – coś na krótko może nam sprawić ogromną radość lub smutek.
W Krüger&Matz mówimy o wartościach, by ludzie, którzy nas słuchają mogli odpowiedzieć sobie na pytania w stylu: „Czy ja też wierzę w to co oni?”, „Czy pasuje mi ich prawda i chcę w niej uczestniczyć?”, „Czy chcę, by to było częścią mojego życia i doświadczenia?”, „Czy kibicowałbym tej marce i jej twórcy tak jak Polskiej reprezentacji na Euro?”. Marzy mi się pozytywna odpowiedź zwłaszcza na to ostatnie pytanie. W końcu biznes to też sport, a ja i moi pracownicy jesteśmy Polakami, którzy potrzebują wsparcia jak każdy inny, zwłaszcza od rodaków. Chciałbym, byśmy jako Polacy byli dumni z siebie nawzajem i wspierali się zawsze i wszędzie.

PRoto.pl: Jaki jest pożądany wizerunek marki? Z czym chciałby Pan, by ją kojarzono?

M.L.: Pasja, solidność i nieustanne doskonalenie się – te słowa rezonują ze mną najbardziej.

 

Rozmawiała Anna Kozińska

Anna Kozińska, dziennikarka PRoto.pl. Pisze o kobietach w branży PR, kampaniach społecznych, edukacji czy biznesowych aspektach PR-u. Magister polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim


DNA marki…

…to nowa rubryka w portalu PRoto.pl autorstwa Anny Kozińskiej. Wchodzimy w świat biznesu i sprawdzamy, jak powstaje sukces, również ten wizerunkowy. Co miesiąc właściciele firm, twórcy zarówno znanych, jak i niszowych marek, opowiedzą o swoich sposobach na skuteczną komunikację marki, pomysłach na promocję i codziennej pracy.
 

 

 

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj