PRoto.pl: Kryzys i społeczna izolacja wywołane koronawirusem w dużym stopniu wpłynęły na pracę artystów i całej branży rozrywkowej. Jak w związku z tym zmieniła się Pani codzienna praca?
Małgorzata Leitner, menedżerka oraz założycielka i właścicielka agencji Avant Mangement i szkoły Avant School: Wpływ COVID-19 i napędzanego przez niego strachu ma wpływ zarówno na lokalne, jak i globalne interesy branży rozrywkowej. W Warszawie odwołano koncerty, imprezy, pokazy mody, prezentacje tym samym pozbawiając większość artystów możliwości zarobku. W Los Angeles, w naszym partnerskim mieście w którym potwierdzono 11 tys. zakażeń, zamrożono wszystkie produkcje, a ulice zasiedlili bezdomni. Takie obrazy nakręcają strach a to z kolei – zgodnie z tym, co już dawno opisał J.M.Keynes – implikuje spowolnienie gospodarcze.
Odwołane loty, przełożone sesje zdjęciowe postawiły pod znakiem zapytania sens dalszych inwestycji w sektorze modellingu. Chcąc całkowicie uniezależnić się od zagranicznych rynków mody w 2016 roku weszliśmy pełną parą w new business kampanii influencerskich i produkcji programów telewizyjnych. Dzięki takiej dywersyfikacji dzisiaj zachowujemy spokój i płynność podczas kryzysu i co najważniejsze – możemy oferować naszym artystom potok zleceń mimo kryzysu. Agencja produkcyjna i impresariat gwiazd Avant działa praktycznie bez przerwy. Mimo pandemii nadal wstaję o 6 rano, zaczynam dzień od fitnessu i prasówki, aby o 8:00 móc już być przy komputerze. Jesteśmy dobrej myśli co do przyszłości i domykamy kontrakty, na mocy których artyści Avant poprowadzą nowe audycje telewizyjne już jesienią 2020 roku.
PRoto.pl: Jak pandemia wpłynęła na sposób prowadzenia komunikacji z mediami i fanami artystów i gwiazd?
M.L.: Wobec braku możliwości spotkania i bezpośredniego kontaktu wśród artystów królują live’y, calle na zoomie, relacje na stories i TikToki. Ewentualnie wirtualne wspomnienia z odwiedzanych zimą ciepłych zakątków świata. Mam wrażenie, że coraz bardziej liczy się wartościowy content i wygrywają twórcy, którzy potrafią tworzyć na zawołanie ciekawe treści.
PRoto.pl: Czy uważa Pani, że artyści/influencerzy powinni poruszać tematy związane z pandemią Czy są działania, jakie odradza Pani podejmować artystom w tym trudnym czasie?
M.L.: Trudne pytanie. Wszyscy w domu modlimy się o pozytywny finał spraw, natomiast sama swoje działania w socialach wolę koncentrować na pomocy lub próbie poprawy sytuacji nieuprzywilejowanych grup społecznych. Jestem dumna, że gwiazdy Jeremi Sikorski i Karolina Pisarek dołączyły do agencji Avant przekazując własne fundusze na dofinansowanie korepetycji przedmiotowych dla dzieci personelu medycznego, walczącego na pierwszym froncie z koronawirusem w ramach akcji „Uczę Dla Bohaterów”.
Tematy związane z pandemią są o tyle kontrowersyjne, iż możliwe, że wkrótce dojdzie do podziału zdań na temat podejmowanych środków ostrożności. Czy w imię ochrony przed wirusem powinniśmy zamrażać gospodarkę, czy może próbować znaleźć rozwiązanie na wzór szwedzki? Kto poniesie odpowiedzialność za zamknięcie zakładów pracy i masowe zwolnienia Polaków? Jak groźny w skutkach będzie przedłużający się utrudniony dostęp do służby zdrowia pacjentom z innymi schorzeniami? Pogłębiające się różnice społeczne są do uniknięcia? Uważam, że to powinna być osobista odpowiedzialność każdego z artystów czy i w jakim zakresie chcą się wypowiadać w temacie. Może poza jednym: zawsze jest czas na pomaganie.
PRoto.pl: Jak Pani zdaniem pandemia wpłynie na przyszłość branży?
M.L.: Jeśli pyta Pani o modeling, to ta branża już się zmieniła. Zamknęły się dwie czołowe agencje modelek w Polsce. Międzynarodowa moda została zamrożona z dnia na dzień wraz z zamknięciem granic państw. Działa tylko online booking internetowych świadczeń artystów-influencerów. Kontrahenci chętniej decydują się na działania krótko- niż długoterminowe, wybierają bezpieczną telewizję i wygodny internet „przerzucając” budżety do tych sektorów. Działania są podejmowane lokalnie zamiast globalnie. Na tym spółka Avant korzysta i korzystać będzie jeszcze długo. Jak pokazuje wracający do życia Wuhan, ludzie tam cieszą się odzyskaną wolnością ale jednocześnie się boją, co przedłuża stagnację na rynku. Zanim ktokolwiek zdecyduje się na zatrudnianie gwiazd z zagranicy, będzie reklamował swoje produkty i usługi lokalnie przy pomocy wyspecjalizowanej w danej branży agencji, realizując łatwo mierzalne, szybkie i wygodne w obsłudze kampanie z udziałem gwiazd i twórców mających łącznie miliony followersów gotowych kupić ich produkty tutaj, zaraz.
PRoto.pl: Jak znalazła się Pani zawodzie menedżera gwiazd? Był to przypadek czy może założony plan?
M.L.: Mimo ukończonych studiów z marketingu i zarządzania oraz podwójnego dyplomu z ekonomii polskiej i niemieckiej uczelni, zdecydowałam się na pracę w show biznesie. Moją mocną stroną od zawsze było rozumienie psychiki artystów, dyscyplina i wizja rozwoju danego człowieka w związku z tym praca menedżera przyszła mi naturalnie.
PRoto.pl: Zdradzi Pani, kto był Pani pierwszym klientem?
M.L.: Była to top modelka Kasia Struss. Wtedy 18-letnia Katarzyna Strusińska z Ciechanowa.
PRoto.pl: Pracę jako menedżer rozpoczęła Pani 15 lat temu. Jak branża zmieniła się od tego czasu?
M.L.: Przede wszystkim internet przyniósł globalizację i przyspieszył tempo pracy nas wszystkich. Wcześniej, żeby spotkać się z partnerem biznesowym za granicą, musiałam kupić bilet sobie i mojemu artyście oraz umówić się na spotkanie – o ile to było możliwe – dzwoniąc na stacjonarne numery do biur w Paryżu czy Mediolanie (15 lat temu Nowy Jork był niemalże poza zasięgiem z uwagi na koszty podróży, jak i ograniczenia wizowe). Na spotkaniu na żywo miałam minutę, żeby przekonać potencjalnego partnera biznesowego do współpracy ze mną oraz z moim artystą. Było trudniej, ale też było nas w branży mniej i przede wszystkim rozmawialiśmy regularnie twarzą w twarz, spotykaliśmy się przy okazji targów mody (Fashion weeks) oraz innych wydarzeń, takich jak festiwal w Cannes. Można powiedzieć, że krąg showbiznesowy tworzyła elita, która dzisiaj jest na stanowiskach Executive Managers agencji z całego świata. Wówczas ważna była rozmowa, umiejętność autoprezentacji i personalny kontakt z ludźmi, który dzisiaj został zastąpiony niemalże całkowicie wiadomościami tekstowymi, mailami, lub co najwyżej nagraniami głosowymi przekazywanymi w komunikatorze.
Czy są to zmiany na lepsze czy na gorsze? Odpowiedź na to pytanie zależy od osoby, która je ocenia oraz tego, jak patrzy ona na życie – optymista zapewne powie, że zmiany zaszły na lepsze i znajdzie plusy nowej sytuacji; pesymista będzie się martwił tym, że w ogóle jakiekolwiek zmiany zachodzą i dopatrywał się minusów. Dobrze radziłam sobie w „tamtym” świecie, dzisiaj zaś Avant Management jest liderem na rynku, dlatego pozostanę przy stanowisku, że po prostu biznes się zmienił.
PRoto.pl: Pisałam niedawno artykuł na temat pracy agentów gwiazd. Pojawił się tam m.in. zarzut, że w branży brakuje dobrych relacji i wsparcia między menedżerami. Zgadza się z tym Pani? Lub może widzi inne, ważniejsze problemy?
M.L.: Nie mogłabym się zgodzić z taką hipotezą, ponieważ przyjaźnię się z topowymi menedżerami z branży zarówno polskiej, jak i zagranicznej. Pozostajemy w bardzo dobrych relacjach, regularnie się wspieramy. To bardzo mała branża.
PRoto.pl: W pisanym przez mnie artykule pojawiła się też teza, że menedżer nie powinien być fanem swojego podopiecznego. Co Pani myśli na ten temat?
M.L.: Ja do swojego zawodu nie podchodzę po prostu jak do wykonywania zadań związanych z pracą. Postrzegam go jako wypełnianie misji, budując wraz z teamem Avant kariery artystów. Artystów, których lubię, podziwiam i dla których naturalnie chcę jak najlepiej.
PRoto.pl: Myśli Pani więc, że przyjaźń z klientem jest możliwa?
M.L.: Przyjaźń jest możliwa zawsze, niezależnie od tego, czy ze sobą pracujemy, czy nie. Moim zdaniem to, czy się z kim się przyjaźnimy, nie zależy od naszych relacji zawodowych, lecz przede wszystkim od wspólnych wartości, podobieństw charakterów i wielu pozostałych czynników, wpływających na zażyłość danej relacji.
PRoto.pl: Często słyszy się, że funkcję menedżera pełni osoba z rodziny danego artysty. Uważa Pani, że taka sytuacja może się sprawdzić? Takie osoby, bez wcześniejszego doświadczenia, są w stanie sobie poradzić w branży?
M.L.: Gdybym sama była artystą, to szukałabym menedżera na zewnątrz, a nie w rodzinie. Osobiście uważam, że powinno się rozdzielać rodzinę od biznesu.
PRoto.pl: Czy podróżując po świecie, zauważa Pani widoczne różnice między funkcjonowaniem branży w Polsce i za granicą?
M.L.: Dosyć długo mieszkałam i pracowałam w Stanach Zjednoczonych. Swoje know-how przywiozłam z Nowego Jorku, a swój warsztat zawodowy rozwijałam w Los Angeles. Pierwszą kwestią, która rzuca się w oczy, jest usystematyzowanie zasad rynkowych w stolicy rozrywki, czyli właśnie Los Angeles. Agenci to licencjonowani przedstawiciele artystów, którzy w sposób usystematyzowany i uwarunkowany prawnie pozyskują zlecenia. Została tam też wyraźnie rozdzielona funkcja menedżera i agenta. W Polsce menedżer i agent to najczęściej jeden podmiot.
Jest też zgoda i akceptacja co do faktu, że każdy artysta musi mieć swojego agenta i nie może działać na własną rękę. Prawo kalifornijskie wymaga, aby każdy kontrakt zawierany na rzecz artysty był realizowany za pośrednictwem licencjonowanego agenta. To sprawia, że w Los Angeles już dawno zmieniło się postrzeganie roli agencji na tego, który jest niezbędnym, wykwalifikowanym podmiotem de facto warunkującym sukces artysty.
Jeżeli chodzi stricte o rynek modowy, to różnica polega przede wszystkim na wysokości budżetów, które z kolei sprawiają, że „zachodni” projektanci, twórcy i kreatorzy mają większe pole do popisu. Tym samym do stolic mody, takich jak Londyn, Mediolan, Paryż czy Nowy Jork, zjeżdżają się najlepsi z najlepszych, którzy „ciągnął” za sobą cały łańcuch profesjonalistów, stylistów, tworzących pokazy, a także treści foto i wideo. Dzięki temu jakość i częstotliwość kampanii na tzw. Zachodzie jest większa niż w Polsce.
Myślę jednak, że te różnice między „Zachodem” a Polską będą się szybko zacierać. Tym bardziej, że Polacy są często bardziej kreatywni od swoich „zachodnich” kolegów i bardziej pracowici.
PRoto.pl: Czy są osoby w branży, które stawiają sobie Panią za wzór do naśladowania?
M.L.: Być może. Byłoby mi bardzo miło.
PRoto.pl: A czy Pani ma ludzi, którzy są dla Pani wzorem?
M.L.: Tak. Trzy osoby, które przychodzą mi na myśl w trudnych chwilach to Anna Wintour (redaktor naczelna amerykańskiego wydania magazynu „Vogue” – przyp. red.), Oprah Winfrey (amerykańska prezenterka oraz producentka telewizyjna i aktorka – przyp. red.) i Bob Iger (prezes i dyrektor generalny The Walt Disney Company do lutego 2020 roku – przyp. red.).
Gdy staję przed trudnymi wyborami, zastanawiam się, co na moim miejscu zrobiłby Bob Iger, co by powiedział i jak rozwiązałby problem. A gdy zastanawiam się nad nowymi kierunkami dla działalności agencji, to zawsze przychodzi mi na myśl cytat z Oprah Winfrey: „What is the next right move?” (z ang. „jaki jest kolejny właściwy krok?”).
PRoto.pl: Chciałabym poruszyć też temat komunikacji i PR-u. Menedżerowie gwiazd często pełnią rolę PR-owców swoich artystów. Sama odpowiada Pani za ten obszar, czy może korzysta z pomocy zewnętrznych agencji?
M.L.: W Avant Management robimy wszystko sami „in house’owo” – od PR-u, przez management, po booking zleceń.
PRoto.pl: Czy są sposoby lub działania komunikacyjne, które zdecydowanie Pani odradza?
M.L.: Czego unikać, żeby nie zniszczyć sobie wizerunku? Z jednej strony w Hollywood mówi się, że nie ma złego PR-u, jest tylko PR. Problemem nie jest to, że mówią źle, problemem jest moment, w którym przestają mówić w ogóle. To wpływa na rozpoznawalność.
Z punktu widzenia wartości rynkowej artysty myślę, że warto jest być spójnym oraz unikać konfliktów i kontrowersji.
PRoto.pl: Czy w branży funkcjonuje lista gwiazd, z którymi lepiej nie współpracować? Menedżerowie przekazują sobie informacje i ratują przed ewentualnymi problemami?
M.L.: Powiem ogólnikowo. Myślę, że jest to coś, co funkcjonuje wszędzie – od polskiego rynku po kalifornijski. To, jak gwiazda się rozstaje lub jak się wypowiada na temat swoich poprzednich partnerów biznesowych, wpływa na jej kolejne współprace. Może też nie mieć ich już wcale.
Branża jest bardzo mała i każdy z nas chce unikać kłopotliwych artystów. Bierze się więc pod uwagę relacje z poprzednim mangementem, zanim zainwestuje się swój czas, pieniądze i energię w nową osobę.
PRoto.pl: Jak dobiera sobie Pani podopiecznych? Jest jakiś klucz?
M.L.: Posługuję się wyłącznie intuicją i po serii spotkań podejmuję decyzję, czy się zaangażuję w budowanie i wsparcie kariery danej osoby. W rekrutacji aspirujących modelek świetnie sprawdzają się też nasze szkolenia, gdzie przez dwa intensywne dni trenujemy umiejętności i nastawienie nowych talentów.
PRoto.pl: Na Instagramie obserwuje Panią ponad 70 tys. osób. Zdarza się też, że piszą o Pani media. Czy rozpoznawalność pomaga w tym zawodzie?
M.L.: Myślę, że tak. Osoba, która podejmuje współpracę ze mną, może łatwo sprawdzić, za wypromowanie których nazwisk jestem odpowiedzialna. Jest to kapitał wizerunkowy, który zostaje z nami na całe życie.
PRoto.pl: W 2017 roku wydała Pani książkę „Dobre uczennice zostają modelkami”. Szykuje Pani może kolejne pozycje zdradzające tajniki zawodu?
M.L.: Tak, szykuję kolejną pozycję i będzie ona skierowana do grona szerszego niż tylko modelki. Mogę powiedzieć, że kobiety, które myślą nie tylko o założeniu własnego biznesu, ale również o zrealizowaniu własnych celów, będą zadowolone, bo dostaną wreszcie kompendium wiedzy oraz narzędzia do zrealizowania swoich marzeń i celów, nawet jeśli niekoniecznie związane są z modą lub modelingiem.
Małgorzata Leitner – agentka modelek i gwiazd. W tym roku otworzyła się również na branżę muzyczną. Zbudowała marki osobiste Joanny Krupy, Kasi Struss, Karoliny Pisarek, Sandry Kubickiej, Zosi Nowak i wielu innych. W ramach swojej Agencji prowadzi również Szkołę Avant School, której misją jest przekazanie wiedzy i doświadczenia młodym dziewczynom, które dopiero wchodzą w świat showbiznesu. Otrzymała nagrodę Businesswoman Awards „Lider wśród agencji modelek” oraz znalazła się w rankingu „Top 10 najbardziej przedsiębiorczych kobiet w Polsce” według Pulsu Biznesu (kategoria przychody ze sprzedaży do 50 mln).
Rozmawiała Angelika Kalinowska