PRoto.pl: Zwolennicy Tuska stwierdzą, że został szefem RE dzięki opinii zręcznego polityka. Przeciwnicy – że został wybrany dzięki swojej nijakości. Kto ma więcej racji?
Bartłomiej Biskup, politolog, Uniwersytet Warszawski: Myślę, że dominująca jest ta pierwsza opinia. Donald Tusk musiał być zręcznym politykiem, żeby być wybrany i planować z wielomiesięcznym wyprzedzeniem. Na pewno jest zręcznym politykiem i sprawnym negocjatorem. Co nie wyklucza tego, że drudzy mają część racji. Unia Europejska jest tworem skonstruowanym na zasadzie konsensusu, dlatego na stanowisku Tuska nie może mieć osoby o bardzo wyrazistych poglądach i prezentującej skrajne stanowiska. Ta tak zwana nijakość także była warunkiem koniecznym do wyboru. Bo nie jest radykalny i będzie umiał pogodzić różne interesy i nie będzie stawiał sprawy na ostrzu noża. Więc jeśli tak zadamy pytanie – to każda ze stron ma trochę racji, bo różne cechy i kompetencje się przydają w takiej sytuacji.
PRoto.pl: Czy ta zmiana stanowiska opłaci się wizerunkowo Tuskowi? Zwłaszcza prawicowe media przedstawiają premiera jako kapitana uciekającego z tonącego statku
B.B.: Teraz powinna nastąpić poprawa notowań Tuska. Ona nie będzie wielka, ale na pewno objęcie takiego stanowiska będzie się wiązało z ich lekką poprawą. Nie liczyłbym jednak na duże wzrosty, bo jednak premier ma dość duży negatywny elektorat i dosyć małe zaufanie społeczne po 7 latach rządzenia. W dłuższej perspektywie na pewno będzie to korzystne dla jego osobistego wizerunku. Zwłaszcza, jeśli udałoby mu się coś w tej Unii osiągnąć.
PRoto.pl: Kolejna kwestia to sposób, w jaki opinia publiczna odbierze informacje o zarobkach obecnego jeszcze premiera. Według TOK FM Tusk na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej może liczyć nawet na 1,25 mln zł rocznej pensji.
B.B.: To z pewnością nie przysporzy premierowi sympatii. Zresztą, jeśli chodzi o zarobki to Unia jest bardzo rozbuchaną instytucją. Tyle pieniędzy nie należy się politykom, zarówno europarlamentarzystom, jak i szefowi Rady. Ich zarobki drastycznie odbiegają od tego, o czym moglibyśmy pomarzyć w takich krajach rozwijających się jak Polska.
Sympatia społeczna na pewni nie będzie po stronie Tuska, ale będzie to chwilowe. Później część ludzi w ogóle o tym zapomni i ten efekt przeminie. Natomiast być może jest to okazja do zastanowienia się nad rozrzutnością tej instytucji i czy ci politycy rzeczywiście ponoszą aż taką odpowiedzialność, żeby tyle zarabiać. Z punktu widzenia opinii publicznej jest to wręcz demoralizujące.
PRoto.pl: Czy jako szef Rady Europejskiej Tusk ma szansę wypracować sobie pozycję (oraz wizerunek) liczącego się polityka? Według komentatorów Herman van Rompuy w ostatnich tygodniach był prawie niewidoczny, gdy Europa debatowała nad reakcją wobec sytuacji na Ukrainie, bo głos należał do liderów poszczególnych państw, a nie liderów instytucji europejskich?
B.B.: Kompetencje przewodniczącego Rady są dość ubogie, ale polityk z silną osobowością może wygospodarować dla siebie więcej pola. Jeżeli Tusk zaprezentuje silną osobowość oraz będzie umiał zręcznie grać i lawirować pomiędzy przywódcami to na pewno będzie bardziej widoczny niż Herman van Rompuy. Ale też warto zastanowić się nad tym, jak skonstruowana jest Unia Europejska. Czy Unii Europejskiej potrzebny jest ktoś, kto będzie silniejszy niż liderzy narodowi, bo liderzy narodowi by tego nie chcieli.
Obiektywnie trzeba by stwierdzić, że Unii Europejskiej taka osoba by się przydała na tym stanowisku, ze względu na różne kryzysy, w tym kryzys ukraiński.
PRoto.pl: Czy zniknięcie z krajowej sceny politycznej to dobry punkt wyjścia do późniejszej rywalizacji o fotel prezydenta lub do powroty na stanowisku premiera? Opozycja teraz nie będzie mogła już twierdzić, że „wszystko to wina Tuska”.
B.B.: Za pięć lat nie będzie mogła tak twierdzić, ale teraz jeszcze może. Premier ma dużo szczęścia i politycznego sprytu, bo teraz opozycja ma utrudnione zadanie. Nie ma za bardzo kogo rozliczać, bo trzeba by było rozliczać Tuska już w Brukseli. Za 2,5 roku lub za 5 lat ludzie nie będą już pamiętać o jego niespełnionych obietnicach. W związku z tym miałby duże szanse na stanowisko prezydenta. Wydaje mi się, że do tego czasu w Platformie zajdą tak duże zmiany, że do PO, albo na stanowisko premiera Donald Tusk nie będzie miał powrotu. Zresztą z punktu widzenia jego kariery politycznej byłoby to bez sensu, aby szef Rady Europejskiej wrócił na stanowisko premiera. Całkiem realnym planem jest dla niego stanowisko prezydenta.
Rozmawiał Karol Schwann