PRoto.pl: Jako rzecznik prezydencji prowadzi Pan aktywną komunikację na Facebooku i Twitterze. Czy z Pana punktu widzenia dziennikarze często wykorzystują media społecznościowe przy pozyskiwaniu i weryfikacji informacji?
Konrad Niklewicz, rzecznik prezydencji: Zacznę od zastrzeżenia: rzecznik prasowy prezydencji nie prowadzi profilu prezydencji na Facebooku. Tym zadaniem zajmuje się specjalna komórka w MSZ. Profil na Facebooku nie ma charakteru informacyjnego, jest to raczej dodatkowy element strategii komunikacyjnej o nieco bardziej luźnym, rozrywkowym charakterze (czasami z przymrużeniem oka).
Co innego Twitter. Ten kanał traktujemy serio. Wpisy na nim (Plpresidency_KN) zamieszczam ja sam bądź robią to członkowie zespołu prasowego. Wiem, że część dziennikarzy śledzi nasze wpisy na Twitterze, tak samo jak śledzi nasz profil na Facebooku. I to do nich trzeba skierować pytanie, na ile informacje zamieszczone na Facebooku i na Twitterze są dla nich przydatne. Mamy nadzieję, że tak. I oczekujemy ewentualnych sugestii, gdyby oczekiwania dziennikarzy były inne.
PRoto.pl: Czy informacje zamieszczone na Facebooku czy Twitterze dziennikarze uważają za wiarygodne czy raczej starają się je potwierdzać bezpośrednio?
KN: Część dziennikarzy próbuje potwierdzać, część nie – i cytuje bez sprawdzenia. Dlatego tak dużą wagę przywiązujemy do akuratności wpisów na Twitterze.
PRoto.pl: W jakiej formie należy Pana zdaniem umieszczać treści w mediach społecznościowych, by były one jak najbardziej atrakcyjne dla dziennikarzy?
KN: Jestem zwolennikiem zwięzłości, przejrzystości i interakcji. Uważam, że np. Twitter jest dobrym kanałem do udzielania zwięzłych, konkretnych odpowiedzi na pytania zadawane przez dziennikarzy. Ale jest też narzędziem do budowania relacji rzecznik – dziennikarz. Czasami na Twitterze można wymienić się np. żartem, zasłyszaną anegdotką. Oczywiście, wszystko w określonych ramach. Oficjalny kanał na mediach społecznościowych nie jest miejscem do stawiania kontrowersyjnych, szokujących tez.
PRoto.pl: Czy uważa Pan, że media społecznościowe mają szansę zastąpić w przyszłości tradycyjne kanały komunikacji na linii dziennikarz – rzecznik prasowy?
KN: Nie jestem w stanie (i nie podejmuję się) przewidzieć przyszłości rynku medialnego. Uważam jednak, że jeszcze przez jakiś czas (liczony w latach) „tradycyjne” kanały komunikacji będą odgrywały kluczową rolę.
PRoto.pl: Czy jako rzecznik preferuje Pan tradycyjną czy wirtualną formę kontaktów z dziennikarzami?
KN: Szanuję nowe formy komunikowania i będę je wykorzystywał, ale zdecydowanie preferuję (jeśli mogę wybierać) tradycyjne metody kontaktów z dziennikarzami. Spotkania i rozmowy (np. wywiady, briefingi itp.) pozostają moim zdaniem najlepszą metodą na budowanie trwałych relacji z dziennikarzami, budowanie wzajemnego zaufania. Spotykając się, dziennikarze i rzecznicy przestają być dla siebie anonimowymi postaciami.
PRoto.pl: Ile czasu w codziennej pracy zajmuje Panu komunikacja w mediach społecznościowych? Czy w dobie ich postępującej ekspansji nie stają się one dla rzeczników dodatkowym obciążeniem, przykrym obowiązkiem?
KN: To na pewno jest dodatkowe obciążenie, ale na szczęście nie przykry obowiązek. Obecnie poświęcam mniej więcej 20-40 minut dziennie na przygotowanie informacji, które następnie przekazuję za pośrednictwem mediów społecznościowych. Nie wykluczam jednak, że w przyszłości ten czas może ulec zmianie, w zależności od zapotrzebowania mediów, z którymi na co dzień współpracuję.
Rozmawiała: Izabela Włodkowska