niedziela, 17 listopada, 2024
Strona głównaPublikacjeWywiad z Kubą Nagórskim o projekcie Facebooka Internet.org

Wywiad z Kubą Nagórskim o projekcie Facebooka Internet.org

PRoto.pl:  Czym jest według Ciebie Internet.org? Ciekawym CSR-owym projektem czy alternatywą dla Facebooka w przypadku, gdy kraje, które już  dobrze znają serwis, powoli zaczną się nim nudzić?

Kuba Nagórski, CEO  kręci się!agencja kreatywna, organizator Czwartkowych Spotkań Social Media: Mimo wszystko szedłbym zdecydowanie bardziej w kierunku oceniania pomysłu jako projektu z zakresu społecznej odpowiedzialności biznesu. Założenia Internet.org nie dają podstaw, aby traktować go jako alternatywę dla znudzonych portalem z Palo Alto.  Dla mnie to pewnego rodzaju „platforma edukacyjna”, która – dając dostęp do sieci tym, którzy do tej pory go nie mieli – przyucza i pokazuje możliwości związane z korzystaniem z pełnej wersji Internetu. To perspektywa poważnego skoku cywilizacyjnego dla najbiedniejszych regionów świata.

PRoto.pl: Niektóre firmy e-commerce obawiają się, że serwis naruszy zasadę neutralności sieci.  Facebook odpiera te zarzuty i zapewnia, że na działalności serwisu nie będzie zarabiał, ponieważ nie będzie tam reklam. Ten argument jest wystarczający?

K.N: Ciężko na tym etapie oceniać jednoznacznie zamiary Marka Zuckerberga. Warto jednak spojrzeć na projekt z perspektywy jego partnerów, wśród których znajdziemy Ericssona, Nokię i wielu innych. To niejako projekt ponad podziałami. Można więc wstępnie założyć, że rzeczywiście przyświeca mu szczytna idea, nie chęć mnożenia zysków. Na obecnym etapie rozwoju Facebooka raczej nie stać na kłamstwa, które mogą poważnie nadszarpnąć jego wizerunek – po prostu jest mu to totalnie niepotrzebne. Otwarcie portalu na wszystkich chętnych deweloperów, które nastąpiło 4 maja  zamknęło usta wszystkim tym, którzy próbowali to podważać.

PRoto.pl: Projektem Internet.org Mark Zuckerberg przypomina jednak fakt, o którym często zapominamy. Aż 2/3 populacji nie ma dostępu do sieci. To także ciekawe wyzwanie dla marek, jak dotrzeć do grup docelowych, do tej pory pomijanych…

K.N: Myślę, że nie ma co mieszać na tym etapie aspektów edukacyjnych i kwestii równości szans w dostępie do informacji z biznesem. Projekt kierowany jest do najbiedniejszych społeczności na świecie i fakty są takie, że nie są one pomijane przez marki dlatego, że nie ma kanałów, które umożliwiają do nich dostęp.  Zazwyczaj po prostu marki się nimi nie interesują, bo nie są w stanie generować zysków proporcjonalnych do kosztów implementacji produktów na te rynki. W moim odbiorze na tym etapie ludzie dostają narzędzie, które jest pierwszym krokiem do ich wejścia w struktury właściwej sieci Internet – dopiero, kiedy tam się znajdą, zaczną być atrakcyjnym targetem dla biznesu.

PRoto.pl: Co sądzisz o samym sposobie komunikacji o projekcie Internet.org w mediach? Mam na myśli komunikat, który wyszedł od Zuckerberga, ale i jego interpretacja w serwisach.

K.N: Tutaj odpowiem bardzo krótko – mam wrażenie, że ludzie bardzo często zupełnie niepotrzebnie dopatrują się drugiego dna i ukrytych zamiarów. Spróbujmy uwierzyć, że przekaz jest tak prosty, jak przedstawia go Mark i zobaczymy, co z tego wyniknie. W końcu i tak nie mamy wpływu na to czy projekt powstanie, czy nie – to już się dzieje!

PRoto.pl: Pytam także dlatego, bo pojawiają się spekulacje, że inicjatywa Internet.org to jedynie PR-owa zagrywka Facebooka. A udostępnienie takim masom ludzi bardzo taniego internetu jest na tyle drogim przedsięwzięciem, że to wyzwanie może być ponad miary internetowego giganta. Zgadzasz się z tą opinią?

K.N: Myślę sobie, że nawet jeżeli to świadoma PR-owa zagrywka, a nie działanie ideologiczne, to i tak masa ludzi, która na to zasługuje, będzie miała dostęp do internetu. Patrząc na to w tych kategoriach, niekoniecznie trzeba się zastanawiać, po co jest to robione, ale raczej jaki przyniesie efekt i co może zmienić. Osobiście bardzo się cieszę, że to się dzieje!

Jeżeli chodzi o aspekty finansowe – niestety nie siedzę w „księgach” FB, więc ciężko mi to oceniać (śmiech). Patrząc jednak na to, jak świadomie portal jest rozwijany i w jakiej perspektywie czasowej planowane są kolejne kroki, wierzę, że nie musimy się o nic martwić!

PRoto.pl: Ostatnio pisaliśmy także, że Facebook prowadzi aktywne rozmowy z wydawcami, aby umożliwić przeglądanie artykułów z ich serwisów bezpośrednio wewnątrz portalu społecznościowego, bez konieczności otwierania linków w przeglądarce. Pertraktuje m.in. z New York Times, Buzz Feed i National Geographic. Ze swojej strony Facebook oferuje zwrot przychodów z reklam. Jednak istnieje obawa, że wydawcy będą musieli zrezygnować z kliknięć w reklamy na swoich stronach i mogą być pozbawieni części informacji o swoich czytelnikach. Czy Twoim zdaniem serwisowi uda się ich przekonać?

K.N: Wszystko zależy od tego, co dokładnie zaproponuje im Mark Zuckerberg. Koniec końców dla wydawców podstawowym wskaźnikiem, na który zwracają uwagę, jest zysk. Jeśli współpraca z FB będzie bardziej rentowna niż własne reklamy czy inne źródła monetyzacji contentu, to myślę, że powinno się udać. Jeżeli chodzi o dane dotyczące czytelników, to nigdzie nie zostało powiedziane, że portal nie udostępni ich wydawcom. Musimy pamiętać, że jest on specjalistą w zakresie gromadzenia danych – nie ma więc powodów, aby częścią z nich się nie podzielić. Może się okazać, że dane pozyskane z Facebooka będą dla wydawców dużo bardziej wartościowe niż te, które pozyskują aktualnie.

Rozmawiała Magdalena Wosińska

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj