PRoto.pl: Portal pośrednictwa pracy careercast.com umieścił szefa działu PR w grupie 10 najbardziej stresujących zawodów w 2012 roku. PR-owcy są bardziej narażeni na wypalenie zawodowe niż przedstawiciele innych zawodów?
Leszek Mellibruda, trener i psycholog biznesu oraz wykładowca w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej: Na pewno należą do grupy wysokiego ryzyka, jeśli chodzi o obciążenie stresem. To wiąże się z faktem, iż pracują w kilku wymiarach. Pracują w wymiarze spotkań z ludźmi, więc jest dla nich obciążeniem cały stres interpersonalny. Oczywiście sklepikarz czy ekspedient również pracuje z ludźmi, jednak w jego przypadku często reduktorem stresu jest rutyna. Natomiast PR-owiec nie może pozwolić sobie na rutynę. Zarówno w relacjach z ludźmi, jak i w drugim wymiarze, który wiąże się z kreatywnym myśleniem, stałą gotowością do przedstawiania rzeczywistości w sposób nowy, ciekawy, angażujący. No i przynoszący korzyści.
Jest też trzeci wymiar, który jest źródłem stresu, to jest wymiar biznesowy. Są często tacy biznesmeni czy managerowie, którzy z jednej strony chcieliby mieć dobry PR, a z drugiej strony nie wiedzą, że po pierwsze: trzeba zainwestować, po drugie: czasami trzeba poczekać, po trzecie: pierwsze efekty nie są tak bardzo wyraźne. W tych trzech wymiarach znajduje się duża suma stresu, która wiąże się jeszcze z czwartym wymiarem, którym jest środowisko. Specyficzne, trudno porównywalne do innych, bowiem PR-owcy często wyłamują się z korporacyjnych norm i zasad, starają się wprowadzać pewien element fermentu, niestandardowych zachowań i rozwiązań. Z drugiej strony sami wobec siebie wykonują różnego typu piruety, że tak powiem, interpersonalne. Polegają one na tym, że granica między rzeczywistością a fantazją, prawdą a udawaniem, a więc ten teatr relacji wewnętrznych ludzi PR-u jest specyficzny, wciągający, ale kosztujący sporo adrenaliny, napięcia, kontroli i wielu innych tego typu zachowań.
PRoto.pl: Czy to, że PR-owcy często wyłamują się z korporacyjnych norm i zasad oraz starają się kreować rzeczywistość na nowo, nie jest z drugiej strony czynnikiem ograniczającym prawdopodobieństwo wypalenia zawodowego?
L.M.: Nie mam takiego odczucia, ażeby to była grupa w dużo większym stopniu narażona na wypalenie zawodowe niż ci, którzy przeżywają również silny stres, ale z zupełnie innych powodów. Myślę o pielęgniarkach, nauczycielach, lekarzach. To są takie zawody, w których pracownicy spotykają się z ludźmi, ale także spotykają się z sytuacjami nieuchronnymi, śmiercią i głęboką frustracją. Owszem, PR-owcy bardzo często przeżywają frustrację, często są na granicy konfliktu. Dobry PR-owiec wie, że jak się zaczyna konflikt z przełożonymi, to jest przegrany i traci pozycję wraz z zatrudnieniem. Ale takie balansowanie na granicy jest dodatkowym źródłem stresu, który może doprowadzić do tego zmęczenia, zniechęcenia.
Raczej widziałbym źródło w tym, że niektórzy PR-owcy zbliżają się do mentalności specjalistów od marketingu. A to jest specjalna grupa. Zresztą one bardzo blisko ze sobą współpracują. Często ich funkcje i czynności się pokrywają. Z moich obserwacji wynika, że źródłem frustracji jest stałe napięcie towarzyszące myślowemu procesowi twórczemu, a z drugiej strony zderzeniem z własnym środowiskiem. I to w wymiarze konkurencyjnym, gdzie ta konkurencja jest olbrzymia. Liczba firm PR-owo-marketingowych wzrosła w sposób lawinowy. W zasadzie w ciągu ostatnich pięciu lat w Warszawie ta liczba przegoniła liczbę firm szkoleniowych. Zresztą marketingowy i PR-owcy przejęli część działań edukacyjnych, zabierając tamtym chleb. Sam bochen chleba nie jest taki wielki, w związku z tym jest to ważne źródło zniechęcenia, które może zakończyć się wypaleniem.
PRoto.pl: Czy istnieją sposoby na uchronienie się przed wypaleniem?
L.M.: Oczywiście, że są. Pierwszy sposób wiąże się z umiejętnością odpoczywania. Niestety spora liczba osób, które pracują na wysokich dawkach adrenaliny odpoczywa również, albo sztucznie ją uśmierzając środkami chemicznymi, głównie alkoholem, albo dostarcza się stale doznań, które tę adrenalinę podtrzymują. Czyli umiejętność znalezienia sposobów na głębokie odprężenie fizyczne i psychiczne jest pierwszą ścieżką radzenia sobie z wypaleniem tudzież środkiem profilaktycznym.
Druga ścieżka to częstsza rozmowa ze sobą, czyli zdrowe dialogi wewnętrzne. Te dialogi wewnętrzne mają służyć między innymi porządkowaniu świata, który często jest teatrem pisanym przez wielu scenarzystów, a nie zawsze PR-owcy są reżyserami. Często się podporządkowują szefom, wymogom, modom – to są siły reżyserujące ich życie. Natomiast dialogi wewnętrzne mają to do siebie, że pomagają w zbudowaniu własnych scenariuszy na życie w kilku światach. Jest świat realny, ale dzieli się on na świat pracy, rodziny, przyjaciół i znajomych, świat różnych innych relacji z ludźmi. Umiejętność porządkowania tego, ale nie na zasadzie „albo-albo”, tylko na zasadzie „pięć i”: jestem autentyczny i w domu, i w pracy, i wśród znajomych i jestem autentyczny, kiedy rozmyślam. To są światy, które trzeba umieć pogodzić. Tego nie da się wykluczyć, a spora liczba osób, a szczególnie rodziny takich zaangażowanych PR-owców, chce, aby oni myśleli w kategoriach „albo-albo”: albo dom, albo praca. A oni często nie potrafią i w domu są tak samo nakręceni, jak w pracy. I w pracy poszukują bliskich relacji, które w tradycyjnym myśleniu powinny być relacjami z najbliższymi. Mam odczucie, że liczba romansów w tym środowisku jest większa właśnie ze względu na te mechanizmy, które opisałem.
PRoto.pl: Czyli jednak lepszym sposobem jest oddzielenie świata zawodowego i prywatnego…
L.M.: Nie. Myśli pan w tradycyjny sposób. Zasada „i-i” polega na umiejętności życia w kilku światach naraz.
Red.: Jak bardzo podstępnym przeciwnikiem jest wypalenie zawodowe? Czy zdarzają się sytuacje, gdy dotknięci nim pracownicy nie zdają sobie z tego sprawy?
L.M.: To jest kolejny czynnik profilaktyki związany z umiejętnością radzenia sobie i przeciwdziałania wypaleniu. To znaczy nie bagatelizowanie wczesnych sygnałów wypalenia zawodowego. One są często dyskretne, ale postępują i mogą prowadzić do głębokiej degradacji, zarówno w zakresie sił napędowych, a więc takiej energii życiowej, jak i w zakresie samooceny i oceny najwyższych, uniwersalnych wartości. Jeśli się tego wcześnie nie rozpozna i nie podejmie się kroków zaradczych to łatwo przejść w cynizm, megalomanię, w świat teatru, poza którym człowiek nie umie się odnaleźć.
PRoto.pl: Załóżmy, że taki pracownik nie umie się odnaleźć w otaczającej go rzeczywistości. Co powinien zrobić w momencie, w którym dopadnie go wypalenie zawodowe? Jak leczy się taką przypadłość?
L.M.: Są różne sposoby pomocy w takich sytuacjach. Często, gdy jest to proces zaawansowany, ludzie nie są w stanie sami sobie z tym poradzić, ponieważ w zaawansowanej postaci wypalenia zawodowego pojawiają się objawy depresyjne, nerwicowe. I wtedy warto skorzystać z pomocy specjalisty. Po drugie warto dokonać płodozmianu. Zarówno umysłowego, czyli zająć się zupełnie czym innym, jak i interpersonalnego, tzn. poszukać zupełnie nowych ludzi. Nie tylko obracać się w swoim światku, który często jest źródłem infekcji, ponieważ PR-owcy, tak jak i w innych zawodach z resztą, bo to typowo polskie, kochają narzekać, a nie tylko popisywać się i chwalić. W przypadku wypalenia zawodowego jest faktycznym dowodem jak jest źle, jak oni się do tego wszystkiego nie nadają. Jednym z objawów wypalenia jest depersonalizacja, załamanie własnego wizerunku we własnych oczach. Często ludzie w wewnętrznych dialogach uważają, że się wypalili, że nic nie potrafią, że już ich to nie cieszy. Przebywanie w środowisku, w którym ludzie narzekają nie jest dobre. Zmiana środowiska jest właśnie jednym ze sposobów wyjścia z wypalenia zawodowego.
PRoto.pl: Wspomniał pan o tym, że przebywanie w towarzystwie osób narzekających zwiększa ryzyko wystąpienia wypalenia zawodowego. Polacy znani są ze skłonności do narzekania – czy w związku z tym wypalenie zawodowe wśród polskich pracowników występuje częściej niż w innych krajach?
L.M.: Uczciwie rzecz biorąc – nie zacytuję z pamięci danych. Pośrednio – badania wykazały, że poza Rumunami, jesteśmy najbardziej nieufnym narodem w Europie i te wskaźniki spadają. Nasze zaufanie ogranicza się do rodziny, i to nie całej. To jest jeden ze sprzyjających czynników. Gdy się narzeka, czarny obraz rzeczywistości staje się jeszcze bardziej ciemny. I przesłania tą drugą stronę życia.
Rozmawiał Karol Schwann