PRoto.pl: Na czym skupi się Ruch Palikota w nadchodzącej kampanii? Czy będziecie Państwo wzbudzać kontrowersje tak samo, jak Janusz Palikot, gdy był jeszcze posłem PO?
Małgorzata Prokop-Paczkowska, rzecznik Ruchu Palikota: Ruch Palikota to partia, która powstała z autentycznej potrzeby znacznej części naszego społeczeństwa. To jest nasza najmocniejsza strona. Niewątpliwy atut to Janusz Palikot, polityk rozpoznawalny i wyrazisty. Kontrowersje, które towarzyszyły jego wcześniejszym wystąpieniom wynikały przede wszystkim z tego, że media nie informowały czemu akcje przez niego przeprowadzane służą, a skupiały się na towarzyszącym im gadżetom.
Aby doprowadzić do ukarania policjantów-gwałcicieli trzeba było działać tak, a nie inaczej. Pisma i prośby były bezskuteczne. Aby Donald Tusk powiedział „nie będziemy klękać przed księdzem” trzeba było kilku jego i naszych działań, m.in. zawieszenia w sali sesyjnej Rady Miasta Szczecin obok krzyża katolickiego symboli innych religii i ateistów. Kto był choć na jednym z ponad trzystu tegorocznych spotkań Janusza Palikota z mieszkańcami naszego kraju, wie, że jest to polityk poważny, doskonale przygotowany do roli przywódcy politycznego, skupiający się na merytorycznym przedstawianiu programu naszego ugrupowania. I taka też będzie nasza kampania – rzeczowa, polegająca na propagowaniu postulatów programowych Ruchu Palikota.
PRoto.pl: Media zdominowane są przez największe partie: PO, PiS, SLD i PSL. Jaki jest Państwa sposób na przełamanie medialnej dominacji tych ugrupowań?
MPP: Media, z różnych powodów, sprzyjają partiom obecnym już w parlamencie. Jednym z nich jest wygodnictwo i rutyna, gdyż bardzo łatwo jest podstawić mikrofon posłom, przechadzającym się po sejmowych korytarzach, a potem zaprosić do studia i „napuszczać” na siebie nawzajem, aby oglądalność rosła. Większość mediów jest konserwatywna, a my tacy nie jesteśmy, dlatego tak mało w nich o nas. Na przykład poseł Gowin w jednym wydaniu Faktów TVN wyraża swoje opinie w kilku nawet tematach – i o katastrofie smoleńskiej, o gospodarce, a już w szczególności o związkach partnerskich, aborcji czy in vitro.
Nie tak dawno redaktor Miecugow powiedział – „Długo się zastanawiałem, czy puścić ten filmik. Bo w ten sposób będę lansował nieistniejącą partię.” To oczywiście miało być o nas, a my mamy tysiące członków i struktury w całej Polsce. Takie słowa to wyjątkowa nierzetelność albo zła wola. Inny przykład to red. Katarzyna Werner, która w porannym serwisie TVN24 zapytała, czy PJN rozpadnie się tak jak partia Palikota. Pozostawię to bez komentarza.
Z kolei TVP na razie nas nie zauważa (z małymi wyjątkami, np. TVP Gorzów Wlkp.). A to już nie telewizja prywatna, która może promować kogo chce, ale medium finansowane z budżetu państwa, które ma obowiązek informować o nowych inicjatywach społecznych. A taka właśnie jest geneza powstania Ruchu Palikota.
Na szczęście są media lokalne, żywo zainteresowane naszą partią. Nie są jeszcze tak zrutynizowane i dość skutecznie opierają się tabloidyzacji, która tak bardzo zainfekowała tych najpotężniejszych, ścigających się o widzów czy czytelników. Naszą bronią jest bezpośrednie docieranie do ludzi oraz miliony internautów życzliwych naszym ideom programowym. Wierzymy, że to właśnie oni odegrają znaczącą rolę w nadchodzących wyborach.
PRoto.pl: Przedstawiciele Ruchu Palikota nie zasiadają w Sejmie – jak Ruch poradzi sobie w kampanii z ograniczonym budżetem?
MPP: Nie mamy żadnych państwowych dotacji. Wszystkie środki na kampanię pochodzą z naszych osobistych wpłat oraz darowizn, za które serdecznie dziękujemy. Dlatego na pewno nie będziemy się ścigać na billboardy z „premierem” Kaczyńskim czy innymi budżetowymi milionerami. Nie zabraknie nam jednak ciekawych kampanijnych pomysłów i determinacji. Mój kolega Marek potrafi godzinami stać na ulicy z naszym transparentem, inny kolega, Andrzej, jeździ po mieście specjalnie oznakowanym motorem; poświęca też wiele czasu angażując się w „prywatną obywatelską kampanię informacyjną na rzecz Janusza Palikota” na portalach społecznościowych. Pomysłów będzie wiele.
PRoto.pl: Czy dla państwa ruchu nie jest problemem, że jedyną znaną osobą z partii jest jej założyciel? PO zakładało „trzech tenorów”, PJN od początku był kojarzony nie tylko z Joanną Kluzik-Rostkowską, ale także z Pawłem Poncyljuszem czy Elżbietą Jakubiak…
MPP: PO zakładało „trzech tenorów” i co z tego tercetu zostało? Z kolei Kluzik-Rostkowska, Poncyljusz czy Jakubiak to tercet niezwykle „egzotyczny”. Poszli na łatwiznę i założyli partię w świetle sprzyjających im mediów. Porzuceni czy wypędzeni, przez swojego Boga, nie odważyli się oddać mandatów przyznanych przez miłośników PiS. Zobaczymy jak ocenią to wyborcy. To że partię założyła jedna znana osoba nie jest najważniejsze. Jak znajdziemy się w parlamencie media nas odkryją, nawet zrobią z tego sensację, materiał na czołówki, bo przecież nas niby nie było. Wtedy okaże się, że obok Palikota są inni – może nieznani z telewizora, ale przez to nie mniej wartościowi.
PRoto.pl Poseł Janusz Palikot uznawany był przez niektórych za błazna polskiej polityki, ze względu na swoje kontrowersyjne happeningi. Tak jak każde ugrupowanie Ruch Palikota zapewnia, że zajmuje się sprawami najistotniejszymi dla kraju. Czy przekaz ten nie koliduje z dawnym wizerunkiem posła Janusza Palikota?
MPP: Janusz Palikot jest już innym politykiem niż dwa, trzy lata temu. Odpowiem jednak cytatem z artykułu w GW „Błazen z Biłgoraja” – Mirosław Słowiński, antropolog kultury: „W tradycji renesansowej, stańczykowskiej czy szekspirowskiej – błazen to mędrzec mówiący poprzez śmiech niewygodne prawdy. Palikot wykorzystuje odwieczne techniki błazeńskie i dostosowuje je do czasów współczesnych. Odwołuje się do wieloznaczności słów, ich metaforyczności, nadaje im głębszą jakość językową i przede wszystkim zadaje ważne pytania. Dyskusja o Palikocie nie powinna się sprowadzać do tego, jakich słów użył, bo wtedy zajmiemy się li tylko błazeńską gębą, czyli formą, ale powinna dotyczyć głównie meritum – czyli tego, co nam powiedział. Przede wszystkim jest to dyskusja o stosunku osób publicznych do prawdy.”
PRoto.pl: Jaką rolę w Państwa partii pełni Piotr Tymochowicz? Na początku było głośno o jego decyzji i dołączeniu do Palikota. Teraz natomiast media milczą o jego działalności na rzecz Ruchu.
MPP: Piotr Tymochowicz podziela nasze postulaty programowe, nie pełni jednak w partii żadnej funkcji, nie kandyduje też z naszych list.
PRoto.pl: Czemu zdecydowała się Pani na pracę dla Ruchu? Pełnienie roli rzecznika w formacji tak rzadko pokazywanej w mediach nie jest chyba wdzięcznym zajęciem…
MPP: Wiem jak smakuje pokazywanie się w telewizji, pracując w TVP Szczecin robiłam to przez wiele lat. Specjalizowałam się w publicystyce kulturalnej. W latach 2005-2007 przez Polskę przetoczył się walec IV RP. Zniszczył także mój zakład pracy, degrengolada trwa tam do dzisiaj. Dzikie lustracje, ślepa wiara IPN w esbeckie teczki, dzielenie Polaków na dobrych i złych, podżeganie do nienawiści, imperium ojca Rydzyka i płynące stamtąd antysemickie treści, księża z kropidłami na wszystkich państwowych uroczystościach, afery w komisji majątkowej, coraz większe wtrącanie się kleru do polityki państwa i brak odporu ze strony polityków, śmierć Barbary Blidy, bezwzględność i cynizm w eliminowaniu przeciwników przez Kaczyńskiego, Ziobrę, Kamińskiego, Kurskiego i im podobnych – to wszystko spowodowało, że z obserwatorki życia politycznego stałam się działaczką partii Ruch Palikota.
Społecznie pełnię funkcję rzeczniczki, jestem wiceprezeską stowarzyszenia, kandyduję też do Sejmu RP w najbliższych wyborach. Wszystko dlatego, bo wierzę, że potrzebne nam wszystkim Nowoczesne Państwo: obywatelskie świeckie, przyjazne i społeczne. Na naszych zachodnich granicach nie ma już szlabanów, ale wciąż wielu Polaków nie potrafi przekroczyć tej granicy mentalnie. Nie chcą uznać praw kobiet, mniejszości seksualnych, rozdzielić państwa od kościoła. Ruch Palikota powstał, aby w tym pomóc.
Rozmawiał Karol Schwann