PRoto.pl: To jak? Trafił Pan na ofertę PornHub przypadkiem czy NIC takiego Pan nie czyta/nie ogląda?
Marcin Sikorski, kierownik projektów marketingowych, Wydawnictwo Otwarte: Nic… nie dzieje się bez przyczyny. A poważnie: przeczytałem o konkursie na stronach Time’a. Zobaczyłem identyfikację graficzną konkursu – pomyślałem „wow!”. Zobaczyłem pierwsze zgłoszone prace – znowu pomyślałem „wow!” i wkleiłem link na facebookową ścianę grafika freelancera – Piotrka Cebo – z zaczepnym „to co, startujemy?”.
PRoto.pl: Zaczęło się od żartu, ale robi się poważnie. Razem z Piotrem Cebo znalazł się Pan w finale konkursu, gdzie główną nagrodą jest stanowisko dyrektora kreatywnego w światowej platformie z filmami dla dorosłych. Naprawdę nie spodziewał się Pan, że zajdziecie tak daleko, czy to tylko przejaw skromności?
M.S.: Nikt nie wierzy, że to wszystko było na szybko i nie na poważnie. Ale mam na to niepodważalny dowód – początkowo nie spełniliśmy nawet wymogów formalnych tzn. nie dodaliśmy opisu projektu. Dopiero po tym, jak praca sama z siebie, błyskawicznie trafiła na główną 9gag, reddit i wiele innych serwisów – przeszło mi przez myśl, że może rzeczywiście jest niezła. Zgłosiliśmy ją wówczas raz jeszcze – już poprawnie.
PRoto.pl: Co Pana zdaniem spodobało się innym w Waszym projekcie? Który z projektów konkurencyjnych zasługuje na uznanie?
M.S.: Ludzie uwielbiają odnajdywać siebie w memach, reklamach, literaturze i wszelkich wytworach kultury. Więc odpowiedz jest po prosta – spodobało się życie. Tak to wygląda – jak widać – na całym świecie.
Wśród finałowej piętnastki prac nie ma jednego z moich faworytów – niewidomego mężczyzny, który mówi: „Było warto”.
PRoto.pl: Nawiązując do hasła, wasza kreacja udowadnia, że jednak można „zrobić coś z niczego”. Co w takim razie zrobicie, jeśli projekt wygra? Jakie są dalsze plany? Kreacja już jest…
M.S.: Absolutnie o tym nie myślimy. Jeśli wygramy, będziemy myśleć.
PRoto.pl: Do tej pory serwisy z pornografią raczej nie prowadziły na szeroką skalę kampanii reklamowych. Czy Pana zdaniem, strategia komunikacyjna w przypadku takiej branży powinna opierać się na niedomówieniach? Sprowadzić „to wszystko” do żartu? Jaka jest metoda?
M.S.: Mam przeczucie (nie potwierdzone badaniami), że liczba osób korzystających z pornografii na przestrzeni wieków jest stała. Tak samo jak np. czytających ambitną prasę. Choćbyśmy nie wiem, ile milionów złotych czy dolarów wydali na promocję ambitnego dziennikarstwa i tak większość kliknie tylko nagłówek nie do ogarnięcia lub kupi tabloid. Wydaje mi się, że podobnie może być z pornografią. Zmienić się może raczej liczba osób, które do tego się będą otwarcie przyznawać, ale nie procentowy podział na korzystających i niekorzystających.
PRoto.pl: Za sprawą tego konkursu zrobiło się o Panu bardzo głośno. Mimo młodego wieku ma Pan jednak bogate CV. Współpracował Pan już z telewizją Polsat i Studiem Reportażu Polskiego Radia. Współtworzył Pan i redaguje fanpage „Nagłówki nie do ogarnięcia”. Jak ten konkurs wpłynie na Pana wizerunek? Może zostanie Pan ekspertem ds. marketingu pornograficznego?
M.S.: Myślę, że opinie będą skrajne. Na razie jednak 99 proc. to uznanie, gratulacje i oferty pracy. Liczę się jednak z tym, że część moich znajomych nie podziela tego optymizmu, ale po prostu nie zabiera głosu.
PRoto.pl: Napisał Pan kiedyś, że „medialne nagłówki są po to, by w nie kliknąć, nie po to, by były prawdziwe czy logiczne”. Czy podobna zasada obowiązuje w przypadku kreacji?
M.S.: Tu jest trudniej. W internecie ludzie są codziennie i to wielokrotnie oszukiwani przez nagłówki, a jednak cały czas w nie wierzą i cały czas wracają na te same portale! W przypadku produktów to raczej tak nie działa – człowiek raz oszukany, następnym razem raczej wybierze produkt konkurencyjny.
PRoto.pl: To na poważnie. Na co dzień zajmuje się Pan także projektami marketingowymi w Wydawnictwie Otwartym. Co Pan sądzi o samej idei konkursu z punktu widzenia marketingowego?
M.S.: Skoro nawiązuje Pani do mojej pracy w Otwartym – proszę pozwolić mi wszystkim Czytelnikom PRoto.pl zarekomendować książkę „Klasa” Dominika W. Rettingera. To świetna sensacja z polską polityką w tle. Ja aktualnie zajmuje się jej promocją i chciałbym w ten sposób przekonać szefów, że mojego czasu nie pochłaniają teraz wyłącznie wywiady i myślenie o pornobiznesie.
Co do PornHub Creative Director Challenge: mistrzostwo! Świetna kampania wirusowa o zasięgu globalnym, długim czasie działania, i niewielkich – jak na taki zasięg – kosztach. No chyba, że ostateczny bilans finansowy kampanii pogorszą roczne koszty kontraktu dla zwycięzcy konkursu. Oczywiście bardzo na to liczę!
Rozmawiała: Magdalena Wosińska