PRoto.pl: Od 1 czerwca, po miesiącu próby, jest Pan oficjalnie rzecznikiem urzędu miasta. Do niedawna pełnił Pan funkcję rzecznika miejskich wodociągów. Czy pękające rury i problemy z wodą to gratka w porównaniu z wyzwaniami komunikacyjnymi, które Pana czekają w Urzędzie?
Bartosz Milczarczyk, rzecznik prasowy urzędu m.st. Warszawy: Prawdziwą gratką dla mnie są nowe zadania, praca w urzędzie miasta daje mi motywację do działania i poszerzania horyzontów. Praca w warszawskim MPWiK była dla mnie prawdziwą lekcją rzecznikowania. Teraz mam do czynienia z o wiele szerszym spektrum spraw i niewątpliwie jest jeszcze wiele rzeczy, których będę się musiał po prostu nauczyć.
PRoto.pl: Co z doświadczeń w MPWiK stanowi dobrą bazę pod objęcie nowego stanowiska w urzędzie miasta, a co będzie stanowiło dla Pana pewną nowość?
B.M.: Dobrą bazę stanowią dwa aspekty poprzedniej pracy. Pierwszy to to, iż wodociągi to spółka, która funkcjonuje w obrębie miasta. Przez ostatnie lata wielokrotnie współpracowałem z samym urzędem, ale także z dzielnicami i innymi jednostkami miejskimi. Po drugie, praca w urzędzie, tak jak w wodociągach, jest służbą mieszkańcom Warszawy. Myślę, że każdy urzędnik powinien w ten sposób traktować swoją pracę. Dodatkowym czynnikiem, jaki będzie stanowił dużą podporę w pełnieniu nowych obowiązków, są wypracowane przeze mnie w ciągu kilku lat relacje z dziennikarzami lokalnej warszawskiej prasy. Oczywiście, teraz będę miał częstszy kontakt z dziennikarzami ogólnopolskimi, z którymi chciałbym też dobrze współpracować.
Przez ostatnie dwa miesiące ciągle się uczyłem i uczę nadal. Dużo czasu minie, zanim poznam urząd dogłębnie. Wśród tematyki, którą się zajmuję są przecież: szkolnictwo, żłobki, kultura, infrastruktura, wiele innych, skończywszy na inwestycjach. Wcześniej zajmowałem się jednym aspektem – wodociągami, teraz muszę znać się po trosze na wszystkim.
PRoto.pl: Gdy ze stanowiskiem żegnał się Tomasz Andryszczyk, prezydent Hanna Gronkiewicz-Walz powiedziała: „Czułam się przy nim bezpiecznie”. Czy prezydent podzieli te uczucia także w związku z Pana osobą?
B.M.: Mam taką nadzieję. Zdaję sobie sprawę, że trzeba na to czasu, ugruntowanych relacji i wypracowanego zaufania. Z Tomkiem pani prezydent współpracowała przez wiele lat. Liczę na to, że sprawdzę się w nowej roli.
PRoto.pl: Pokonał Pan 127 kandydatów. Tymczasem po pańskiej wygranej pojawiły się dwuznaczne komentarze w stylu: „woda będzie się lała przy każdej konferencji prasowej”. Co jest dla Pana najważniejsze w budowaniu relacji z dziennikarzami?
B.M.: Będę starał się kontynuować politykę komunikacyjną, którą prowadziłem, będąc rzecznikiem w MPWiK. Stawiam zatem na relacje oparte na wzajemnym szacunku i zaufaniu, bo dziennikarz musi wiedzieć, musi mieć pewność, że informacja, którą mu przekazuję, jest prawdziwa i wiarygodna. To jest kluczowe.
PRoto.pl: Czego będzie Pan w nich unikał?
B.M.: Praca rzecznika nie polega na unikaniu. Są tematy mniej i bardziej kontrowersyjne, ale jedyne, czego można się obawiać, to to, że czasem któraś ze stron może być źle zrozumiana. Myślę, że zachowanie podstawowych standardów etycznych to żelazna podstawa. Poza tym trzeba być dostępnym, otwartym i wychodzić z informacją do dziennikarzy. Zawsze robię wszystko, by być po prostu na posterunku.
PRoto.pl: Większość warszawiaków nie chce, aby w stolicy stanął kolejny pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej – wynika z badania opinii, które na zlecenie ratusza przeprowadził CBOS. Sprawa jest już zamknięta?
B.M.: Tak, od początku uważaliśmy, że to mieszkańcy Warszawy powinni się wypowiedzieć w tej kwestii. Wynik badania – 71 proc. – daje nam jednoznacznie do zrozumienia, że dla warszawiaków pomnik na Cmentarzu Powązkowskim wystarczy, by oddać hołd ofiarom katastrofy.
PRoto.pl: Rzecznikowanie u prezydent Warszawy wydaje się być mocniej związane z polityką. Jak czuje się Pan w tej tematyce?
B.M.: Polityka jako taka jest ciekawa i staram się być na bieżąco. Głównym moim zadaniem jest jednak dbanie o komunikację urzędu miasta i pani prezydent. Wyznaję taką zasadę: jeżeli się wierzy, że coś, co się robi, jest dobre, wówczas lepiej się to wykonuje. Miasto bardzo zmieniło się przez ostatnich kilka lat. I dalej zmienia się na lepsze. Owszem, rozumiem, że zawsze pojawiają się głosy krytyki, także te o charakterze politycznym, ale taka jest przecież rola opozycji.
PRoto.pl: Podwyżki cen biletów, wody i ścieków oraz opłaty za żłobki – to ostatnie z rozwiązań problemów finansowych, z którymi boryka się stolica. Jednocześnie stołeczni urzędnicy przygotowując budżet miasta zapewnili sobie 49 mln zł na premie. Na co stawia rzecznik prasowy w tak problematycznej komunikacji?
B.M.: Nie jestem zwolennikiem łączenia tych obydwu spraw, dla mnie takie zestawienie wydaje się być przejawem populizmu. Premie nie wynikają z zachcianek urzędników, tylko z regulaminu. Tego systemu nie da się zmienić z dnia na dzień, zerwać i zapomnieć. Zasady zostały uzgodnione ze związkami zawodowymi. Podwyżki wrócą natomiast do mieszkańców w postaci inwestycji, które polepszają standardy życia.
PRoto.pl: Będzie Pan kontynuował politykę komunikacyjną poprzednika, czy też wprowadzi Pan jakieś zmiany?
B.M.: Na pewno będę się trzymał głównego szlaku komunikacji, jego ram, stworzonych przez Tomka. Sam podzielam ten sposób prowadzenia komunikacji. Co do szczegółów i niuansów – one zawsze wynikają z temperamentu danego rzecznika, zatem i w moim przypadku będą prawdopodobnie jakieś zmiany. Jakie? Na razie trudno mi powiedzieć.
Rozmawiała: Edyta Skubisz