sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaPublikacjeWywiad z... Robertem Stępowskim, ekspertem marketingu terytorialnego, o olimpijskiej kandydaturze Krakowa i...

Wywiad z… Robertem Stępowskim, ekspertem marketingu terytorialnego, o olimpijskiej kandydaturze Krakowa i opłacalności organizacji igrzysk

PRoto.pl: Kraków właśnie zaprezentował swoje olimpijskie logo. Pozostawiając na marginesie dyskusję odnośnie tego znaku – czy Kraków (i Polskę) będzie stać na organizację zimowych igrzysk?

Robert Stępowski, ekspert marketingu terytorialnego, dyrektor zarządzający ROSTER Consulting, redaktor naczelny portalu i gazety MarketingMiejsca.com.pl: Oczywiście, że ewentualna organizacja igrzysk olimpijskich nie spowoduje, że nagle braknie pieniędzy na budowę i utrzymanie dróg, oświatę czy policję. Bez wątpienia jednak w budżecie Krakowa nie ma tak dużo pieniędzy, aby starczyło na wszystko, więc w pewnych obszarach trzeba będzie wydatki nieco przyciąć i pieniądze przesunąć na cele związane z organizacją olimpiady.

Chciałbym wierzyć, że władze Krakowa przeprowadziły dokładną analizę zysków i strat, myśląc o rozwoju miasta w perspektywie nie najbliższego roku czy dwóch (jak myśli wielu samorządowych liderów, których nazwałbym administratorami), ale kilkudziesięciu lat.

Zauważmy, że większość wizjonerskich pomysłów w historii świata najpierw było uważanych za głupie lub co najmniej nierozsądne, dopiero czas pozwolił dostrzec ich fenomen. Czy prezydent Krakowa okaże się takim wizjonerem i doskonałym strategiem? Tego nie wiem. Oby tak było.

PRoto.pl: Z drugiej strony, co może zyskać Kraków i Zakopane na organizacji igrzysk? Inne bogatsze miasta, jak Sztokholm czy Monachium, zrezygnowały z rywalizacji. Skąd ta determinacja?

R.S.: Tak naprawdę nie wiemy, czy Kraków jest na tyle zdeterminowany, aby zostać organizatorem igrzysk, czy chce się tylko o organizację ubiegać, z góry wiedząc, że prawa do bycia gospodarzem nie otrzyma.

Trzeba też mieć świadomość, że czasami bogatszym miastom, państwom, firmom, dużo łatwiej rezygnować z pewnych projektów. I nie dlatego, że nie są one dochodowe, ale zysk po prostu jest zbyt mały. Mniejsi i biedniejsi czasami muszą ryzykować.

Myślę, że w tej sprawie powinni wypowiedzieć się mieszkańcy Krakowa w drodze referendum, gdyż to pieniądze publiczne będą wydawane. Wcześniej oczywiście władze miasta powinny przeprowadzić wewnętrzną kampanię informacyjną, tłumacząc rzetelnie i uczciwie, kiedy i na jakie zyski miasto będzie mogło liczyć.

PRoto.pl: W gronie kandydatów do organizacji olimpiady zawsze znajduje się kilka miast, które z pozoru nie mają większych szans na uzyskanie prawa do przygotowania tego typu imprezy, a poprzez jej organizację chcą zaistnieć na mapie turystycznej i biznesowej. Czy stawianie na powtórzenie efektu barcelońskiego to słuszna strategia?

R.S.: Tej prawdziwej strategii władz Krakowa tak naprawdę nie znamy. Jak mówiłem na początku, chcę wierzyć, że wszystko zostało dokładnie przeanalizowane, a obecne i przyszłe działania są wynikiem chłodnej ekonomicznej kalkulacji, a nie emocji lub czyiś niezdrowych ambicji.

Mam co prawda wrażenie, że Kraków poczuł się nieco dotknięty, że nie został jednym z miast gospodarzy Euro2012, ale z drugiej zaś strony, nie ponosząc tak dużych nakładów finansowych chyba najwięcej zyskał. Może więc w tym projekcie być trochę ambicji, ale mimo wszystko twierdzę, że to ekonomia jest decydująca.

Kraków walczy o turystę biznesowego i o organizację dużych kongresów. Ubieganie się o organizację olimpiady i uzyskanie wysokiej oceny bez wątpienia sprawi, że Kraków będzie miał dużo silniejszą pozycję na arenie międzynarodowej właśnie jako potencjalny organizator dużych wydarzeń.

Nie wiem, czy napływ zwykłych turystów jest miastu Kraków tak bardzo potrzebny. Boję się, że zadeptaliby to jedno z najpiękniejszych polskich miast.

PRoto.pl: Igrzyska to jedne z najkosztowniejszych imprez obecnie organizowanych na świecie. Biorąc pod uwagę stosunek kosztów do zysków i ograniczone możliwości finansowe polskich miast: organizacja której imprezy opłaca się najbardziej? Szczecin postawił na finał Tall Ship Races, Kraków był Europejską Stolicą Kultury, Wrocław chciał organizować Expo, a Zakopane cztery razy chciało organizować mistrzostwa świata w narciarstwie klasycznym…

R.S.: Wszystko zależy oczywiście od tego, co miasto chce zyskać i czy dane wydarzenie wpisuje się w jego strategię. Na organizacji finału Tall Ship Races Szczecin i jego mieszkańcy zarobili dużo więcej niż miasto musiało w to wydarzenie zainwestować. Jeśli zaś chodzi o Wrocław, to swego czasu mówiło się, że władze miasta są gotowe starać się o organizację niemal każdego wydarzenia. Ale też taka jest strategia zdefiniowana w haśle „Wrocław miasto spotkań”. Poza tym, ubiegając się o organizację międzynarodowych wydarzeń, miasto nie tylko buduje swój wizerunek, ale także realizuje na przykład wiele twardych inwestycji współfinansowanych z budżetu państwa, bez których nawet nie może składać wniosku aplikacyjnego.

Nigdy nie da się powiedzieć: wydaliśmy na organizację danego wydarzenia „tyle”, zarobiliśmy „tyle”. Wszystko trzeba dokładnie przeanalizować i na końcu ktoś musi podjąć decyzję, czy inwestujemy publiczne pieniądze w organizację imprezy, czy też nie. To rola samorządowych liderów, a o ewentualnych zyskach, możemy mówić przede wszystkim w odniesieniu do wcześniej bardzo jasno zdefiniowanych celów.

Zresztą, w przypadku organizacji tak dużych wydarzeń przez miasta, dokładne wyliczenie zysków wcale nie jest takie proste, gdyż nie można ich sprowadzać tylko do liczby turystów. Może zmodernizowany stadion zobaczy jakieś dziecko, które dzięki temu zapała miłością do sportu i za kilka lat w Krakowie, czy w jakimś innym mieście na świecie, stanie na najwyższym olimpijskim podium. Nowa infrastruktura drogowa może sprawić, że mieszkańcy krócej będą stać w korkach, a tym samym poprawi się ich komfort życia. Jakiś potężny inwestor dowie się o istnieniu miasta i zadecyduje, że właśnie tu ulokuje swój biznes oraz zatrudni kilka tysięcy osób.

To wszystko można traktować jako zysk dla miasta z organizacji lub ubiegania się o organizację jakiegoś wydarzenia, tylko zysk, który często bardzo trudno przeliczyć na złotówki, co nie znaczy, że możemy zapomnieć o ekonomii.

Rozmawiał Karol Schwann

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj