Redakcja: Dlaczego lobbing – lub używając innego określania – doradztwo regulacyjne cieszy się w Polsce tak złą sławą? Jak zmienić u nas to niekorzystne nastawienie do lobbingu i lobbystów?
Wes Himes*: Wszyscy mamy potrzeby zmiany jakiegoś stanu rzeczy. Partie polityczne powstają po to, aby coś zmienić, nie powinno więc dziwić, że i przedsiębiorstwa, instytucje czy inne organizacje także chcą działać w otoczeniu dla nich korzystnym. Nieustannie pojawiają się ustawy lub inne regulacje prawne, które w istotny sposób wpływają na społeczeństwo oraz rynek.
Aby jednak skutecznie zmienić dany stan rzeczy, legislator musi mieć kompleksową wiedzę na temat zmienianego obszaru. Tego rodzaju doradztwo mogą świadczyć podmioty zewnętrzne. Angażują się one w zmienianie prawa, dostarczając prawodawcom informacje, opinie i raporty (raporty regulacyjne – przy red.) dotyczące wpływu danej regulacji na konkretny obszar życia społecznego czy gospodarczego. Tym z założenia jest lobbing. Jest więc on elementem procesu informacyjnego o potencjalnych konsekwencjach planowanej zmiany.
Natomiast błędne pojęcie lobbingu bierze się zazwyczaj – z liczonych na palcach jednej ręki – złych praktyk lobbingowych. Prowadzą je ludzie uchodzący za lobbistów, którzy jednak nie szanują podstawowych zasad lobbingu, czyli przejrzystości oraz prezentacji argumentów merytorycznych (transparency and proper representation). Najczęstszymi działaniami sprzecznymi z powszechnie przyjętymi zasadami lobbingu są te, które nie mają na celu wymiany informacji, a przekazywanie pieniędzy na kampanie wyborcze za wpływy polityczne. Taką praktykę niesłusznie nazywa się lobbingiem.
Red.: Czy Pana zdaniem Polska jest dobrym rynkiem dla ludzi zawodowo zajmujących się doradztwem regulacyjnym lub agencji świadczących takie usługi?
WH: Wszystkie kraje są dobrym rynkiem dla usług lobbingowych pod warunkiem, że obowiązują w nich jasne zasady uprawiania lobbingu. W krajach, gdzie profesjonalne doradztwo regulacyjne, ma wieloletnią tradycję, lobbing – określany również jako public affairs – rozwinął się jako niezależny sektor usług. Początkowo doradztwem regulacyjnym zajmowali się prawnicy, urzędnicy państwowi czy eksperci zatrudnieni jednorazowo przy konkretnym projekcie. Dziś, coraz więcej firm PR-owskich i prawniczych wydziela osobne działy specjalizujące się w public affairs. A to z kolei powoduje, że usługi z zakresu doradztwa regulacyjnego świadczone są coraz częściej przez podmioty zewnętrzne.
Obecnie w Polsce wywieranie wpływu na prawodawstwo możliwe jest na trzech poziomach – Unii Europejskiej, władz państwowych i samorządów. Myślę więc, że rynek usług lobbingowych w waszym kraju powinien w ciągu dekady znacznie się rozwinąć.
Red.: Jak zostać skutecznym lobbystą, co doradziłby Pan osobie stawiającej pierwsze kroki w tym biznesie?
WH: Na rynku, na którym działania lobbingowe nie są jeszcze wystarczająco rozwinięte, najważniejszą zasadą, jaką powinni kierować się lobbyści jest wypracowanie profesjonalnych relacji z decydentami. Im rynek jest dojrzalszy, a jednocześnie rozdrobnieniu ulega grupa podejmujących kluczowe decyzje, tym najważniejsza staje się informacja. Zwłaszcza taka, której przepływ pozwoli podjąć dobrą decyzję lub wypracować dobry projekt legislacyjny.
Inną sprawą jest rozumienie kulisów oraz procedur powstawania prawa, czyli w jaki sposób jest ono tworzone i jak partie polityczne uczestniczące w tym procesie rywalizują ze sobą. Nieporozumieniem jest przy tym myślenie, że lobbysta musi być ekspertem w dziedzinie klienta, którego reprezentuje. To ten drugi musi rozumieć specyfikę własnej branży. Natomiast rolą lobbysty jest tłumaczenie klientowi, w jaki sposób rozwiązanie prawne korzystne dla tego drugiego będzie wypracowywane, a także informowanie prawodawców o konsekwencjach proponowanego prawa.
Red.: Jak ocenia Pan pracę polskich lobbystów w Brukseli?
WH: Ważni są nie polscy lobbyści, a jakość lobbingu na rzecz polskich interesów. Standardowo, w Brukseli interesy przedsiębiorców z danego państwa reprezentują krajowe izby handlowe. Mają one za zadanie dostarczać przedsiębiorcom informacji o nowych unijnych rozwiązaniach prawnych. Jedynie największe korporacje wysyłają do Brukseli własnych przedstawicieli (in-house lobbyists) lub zewnętrznych konsultów.
Natomiast w kwestii polskich interesów – uprawianych z Polski lub w jej imieniu, public affairs ogranicza się jedynie do działań przedstawicieli władz państwowych. Kiedy polskie firmy lub organizacje zaczną widzieć związek między polityką legislacyjną Unii Europejskiej, a ich własnymi interesami, a nie dostrzegać jedynie konsekwencje unijnego prawodawstwa dla danego regionu lub danej branży, wtedy w Brukseli możemy spodziewać się większej liczby lobbystów znad Wisły.
Rozmawiała Aleksandra Łuczak
*Wes Himes – Partner Zarzadzający agencji POLICY ACTION, zrzeszonej w Ecco Network. Zajmuje się doradztwem z zakresu public affairs w Brukseli, Londynie i Waszyngtonie.