Coraz więcej polityków żegna się ze stanowiskami w związku z „aferą hazardową”. TVN, a także inne media podają, że poza zdymisjonowanymi właśnie ministrami: Schetyną, Szejnfeldem i Czumą odwołano także spin doctorów premiera, czyli Sławomira Nowaka, Rafała Grupińskiego, a nawet rzecznika rządu Pawła Grasia.
Jak czytamy na portalu TVN24, Donald Tusk na konferencji zaznaczył, że nie ma pretensji do swoich współpracowników, jednak „w imię bezstronnego dążenia do prawdy” w wyjaśnianiu afery dymisje przyjmie. Co ciekawe, Nowak miał zostać zdymisjonowany na wyraźną prośbę Schetyny za nielojalność wobec wiceministra, podaje portal. Poza sekretarzami stanu z gabinetu premiera, którzy mają zasilić teraz szeregi klubu PO, pracę stracić ma także Kamiński, szef CBA. Właśnie rozpoczęła się procedura jego odwołania, czytamy w informacji.
Zdaniem prof. Ireneusza Krzemińskiego, komentującego sprawę dla dziennika Metro, sam Donald Tusk i jego rząd na tych zmianach mogą dużo zyskać. „Premier chce wyznaczyć nowe standardy i normę postępowania w kryzysowych sytuacjach” – mówi socjolog. Krytycznie na zmiany patrzy natomiast politolog dr Wojciech Jabłoński wypowiadający się dla radia PiN i TVP Info. W jego opinii dymisje nastąpiły zbyt późno, a premier zrobił źle, że zaatakował publicznie szefa CBA, zamiast zostawić sprawę prokuraturze. Gdyby Tusk dymisjami „grał na siebie”, to odwołałaby ministrów znacznie wcześniej. Jabłoński zgadza się jednak z Krzemińskim co do tego, że PO nie straci na aferze. W jego opinii nie będzie to konsekwencja decyzji premiera, a tego, że opinia publiczna znudzi się całą sprawą.
Ciekawą opinię prezentuje też Jan Maria Rokita, pisząc dla Dziennika. Zdaniem byłego polityka, premier pozbył się współpracowników nie ze względów wizerunkowych, a strategicznych. „Tusk doskonale wie, że na jego zapleczu zainstalowała się dolnośląska koteria milionerów, z pryncypialnych powodów korzysta z okazji, aby ją rozbić”, pisze Rokita. (ał)
Czytaj tekst z TVN24
