„Paweł Graś jest postacią, gdyby nie to, że wiem, że istnieje realnie, powiedziałbym wirtualną” – tak rzecznika rządu ocenił Tomasz Skory z RMF FM, dodając, że Graś dzień zaczyna od wizyty na Twitterze, a potem jest nieuchwytny dla dziennikarzy.
TVN24 zaznacza, że rzecznik rządu – teoretycznie odpowiedzialny za udzielanie wszelkich informacji – nie jest wśród dziennikarzy chwalony za dostępność. „Jak twierdzą znawcy tematu, Paweł Graś ma bowiem w rzeczywistości inne zadanie niż bycie ustami Donalda Tuska – jest jego oczami i uszami” – czytamy na stronie telewizji. Dowiadujemy się z niej także, że Donald Tusk całą sprawę obraca zawsze w żart, a ludzi z otoczenia Platformy to wcale nie dziwi. Ich zdaniem Graś rzecznikiem jest tylko na papierze, a w rzeczywistości ma o wiele poważniejsze zadanie do wykonania. Głównie z racji tego, że razem z Ewą Kopacz należy do grona osób, które premier obdarza dużym zaufaniem. „Tusk właśnie za pomocą Pawła Grasia stara się kontrolować nastroje w partii. Bardziej niż pośrednikiem między premierem a mediami Graś jest łącznikiem między przewodniczącym a strukturami” – piszą dziennikarze TVN24. Z kolei Paweł Piskorski, szef Stronnictwa Demokratycznego i były polityk PO dodaje: „Paweł Graś nie ma żadnej frakcji, grupy wokół siebie. (…) Jest kimś, z kim można podróżować, do kogo można się wygadać i kto jednocześnie nie jest zagrożeniem”. (es)