„Debata ekonomiczna pokazała, że PiS jest zdolny do merytorycznej dyskusji, marsz pokazał, że partia jest zdolna do mobilizowania poparcia społecznego, a kandydatura na premiera, że jest zdolny do szukania porozumienia” – zaznacza socjolog Piotr Rychard. Jego zdaniem PiS teraz może być trudniejszym przeciwnikiem dla PO. Sami politycy partii Jarosława Kaczyńskiego przyznają, że kandydatura prof. Glińskiego ma pomóc z odmienieniem antyinteligenckiego wizerunku ugrupowania. I liczą na to, że przez najbliższe tygodnie w mediach będziemy mieli do czynienia z „festiwalem profesora”.
Jednak nie wszyscy eksperci uważają, że ogłoszenie kandydatury Piotra Glińskiego pomoże PiS. Według politologa Wojciecha Jabłońskiego to strzał w stopę, ponieważ politycy partii Kaczyńskiego „zapowiadali wielkie nazwisko, które wstrząśnie polityką. A pan prof. Gliński, przy całym szacunku, takiego nie posiada. Wygląda to raczej na strzał w stopę niż wielki piarowski sukces” – tłumaczy Jabłoński. Wątpliwości ma także publicystka Gazety Wyborczej Dominika Wielowieyska. Jak zauważa, Gliński nie ma szans na stanowisko premiera, jednak dzięki swoim inicjatywom PiS koncentruje uwagę opinii publicznej. Mimo zainteresowania mediów partia ta nie odniesie zwycięstwa, ponieważ partia nadal „podtrzymuje emocje smoleńskie”. Natomiast jej prezes jednoczy nie tylko twardy elektorat, ale także odstrasza potencjalnych wyborców. (ks)