Jak czytamy w Przekroju, internauci swoimi inicjatywami są w stanie nie tylko wyrazić sprzeciw wobec wątpliwych praktyk firm lub planów rządu, ale mają na nie realny wpływ. I to niezależnie od tego, czy sprawa dotyczy posłania sześciolatków do szkół, wydłużenia urlopów macierzyńskich czy postaci Lenina w kampanii reklamowej.
Lider bolszewików przez krótki czas był bohaterem kampanii reklamowej Heyah, emitowanej przez Polską Telefonię Cyfrową. PTC wstrzymało ją po protestach w internecie i akcji „Goń z reklamy bolszewika”, zorganizowanej na Facebooku przez studenta Politechniki Gdańskiej. „W ten sposób grupa kilku tysięcy internautów posługujących się jedynie narzędziami sieciowymi zablokowała wielomilionową kampanię jednego z potentatów na rynku telekomunikacji i zmusiła firmę do przeprosin” – czytamy w Przekroju. Z oburzeniem użytkowników sieci musiał także zmierzyć się mBank. Jego klienci, niezadowoleni z zapisów w umowach kredytowych, stworzyli grupę „nabici w mBank”. Protest okazał się skuteczny, w jego efekcie bank podpisał aneksy do umów z 8 tys. kredytobiorców.
Internetowe protesty są skuteczne również w walce z instytucjami publicznymi. Dzięki akcji zapoczątkowanej przez rodziców czwórki dzieci Ministerstwo Edukacji Narodowej wprowadziło okres przejściowy na posyłanie 6-latków do szkół. Na uwzględnienie swoich postulatów liczą także kobiety zaangażowane w ruch Matek Pierwszego Kwartału. Grupa powstała, aby matki oczekujące na poród na początku 2013 roku także mogły skorzystać z obiecanych przez Donalda Tuska wydłużonych urlopów macierzyńskich.
Siła internautów rośnie, ponieważ firmy coraz bardziej poważnie podchodzą do opinii z internetu. Jak zaznacza psycholog biznesu Jacek Santorski, w zarządzaniu marką można wyróżnić dwa sposoby działania. W przypadku podejścia pragmatyczno-cynicznego twórcy kontrowersyjnych kampanii oceniają, czy opłaca się mierzyć się z oburzonymi odbiorcami i czy koszty procesów sądowych oraz strat wizerunkowych kalkulują się z potencjalnymi zyskami. Istnieje również podejście idealistyczne, gdy firmy w kampaniach starają się unikać prowokujących elementów. (ks)