Zdjęcia Kaczyńskiego z tabletem obiegło zagraniczne media. Jak informuje Rzeczpospolita, w świat poszły dwa przekazy: marszałek Sejmu z PO nie wpuściła na mównicę sejmową kandydata na premiera i konserwatywny polityk, który zaprzyjaźnił się z najnowszymi technologiami. Oba przekazy są korzystne dla PiS, mniej dla PO – czytamy w dzienniku.
Eliza Olczyk pisze, że polityków Platformy pomysł z tabletem zabolał szczególnie. Świadczyć o tym mają ich wypowiedzi i komentarze, w tym wpis Sikorskiego na Twitterze o Kaczyńskim – uchwycie na tablet. „To typowe wypowiedzi PR-owskie, które zmierzają do zminimalizowania strat” – komentuje Joanna Gepfert, specjalistka od wizerunku politycznego. I dodaje, że nie ma wątpliwości co do tego, że PiS ograło PO i zyskało wizerunkowo. Zdaniem Roberta Alberskiego, politologa z Uniwersytetu Wrocławskiego, zablokowanie Glińskiemu możliwości wystąpienia na sali plenarnej nie było najszczęśliwszym posunięciem. Obydwoje podkreślają, że PiS osiągnęło w ten sposób swój cel – o jego inicjatywie na okrągło się mówi. I co ciekawe, komentarze wcale nie umilkną, bo – jak czytamy w dzienniku – premier Tusk zapowiedział, że dzisiaj media otrzymają „zestaw sprostowań” do wystąpienia Kaczyńskiego.
Projekt „Gliński” przyniósł jednak PiS także pewne straty. „Partia Kaczyńskiego po raz kolejny udowodniła, że jest całkowicie osamotniona na scenie politycznej” – zauważa Gepfert. Mimo to Jarosław Flis, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego, jest zdania, że było to celowe działanie Kaczyńskiego. Według niego brak zdolności koalicyjnej jest oczywistą słabością PiS-u, ale partia Kaczyńskiego chce uczynić z tego atut. „PiS postanowiło udowodnić wyborcom, że jest jedyną opozycją w Sejmie, bo inne partie otwarcie lub po cichu flirtują z PO” – mówi. Dla niego akcja z wotum nieufności dla rządu była dla Kaczyńskiego „zdobyciem przyczółka”. „I przyniesie partii korzyści jeżeli uda się poprowadzić z tego przyczółka skuteczną ofensywę” – tłumaczy. (es)