„Twitter będzie pełnił coraz ważniejszą rolę jako podstawa podejmowania decyzji inwestycyjnych. I nie chodzi tu wyłącznie o śledzenie jednorazowych zdarzeń, takich jak niedyskrecja polityków czy rekomendacje inwestorów” – stwierdził Michał Kisiel na łamach serwisu bankier.pl.
Na Twitterze informacje o wydarzeniach rozchodzą się z szybkością światła. Doskonałym obrazem tego jest tweet wrzucony 20 sierpnia przez Newsweek o rzekomej dymisji ministra finansów. Wiadomość została rozpowszechniona bardzo szybko. Dyskusję uciął dopiero post Donalda Tuska, który zdementował tę informację. Z Twittera najczęściej korzystają dziennikarze i politycy, jednak nie bez znaczenia jest on dla rynku finansowego. Tam każda wiadomość może wpłynąć na decyzję inwestorów. Tak było w przypadku tweeta Carla Icahna, miliardera, który ogłosił, że jest w posiadaniu akcji Apple’a. Dodał też, że koncern jest „skrajnie niedowartościowany”. Nie trzeba było długo czekać na reakcję inwestorów. „Natychmiast wzrósł, i to trzykrotnie, wolumen obrotu papierami potentata z Cupertino. Akcje Apple’a zyskały tego dnia ponad 5 proc., co oznacza, że rynkowa wycena firmy wzrosła o ponad 10 mld dolarów” – czytamy w serwisie.
W polskiej wersji Twittera też nie raz tweety wywoływały zamieszanie. Gdy w zeszłym roku Radosław Sikorski napisał „Intuicja podpowiada mi, że min. Budzanowski wkrótce będzie miał ważne wiadomości ws. cen gazu dla Polski” zaczęło się ostre spekulowanie. Z postu wynikało, że „PGNiG doszedł do porozumienia z Gazpromem. Rynek zareagował wzrostem obrotów akcjami spółki, ale inwestorzy nie wyciągnęli z aluzji odpowiednich wniosków. Dopiero następnego dnia, po oficjalnym komunikacie, papiery koncernu podrożały o 10 procent” – informuje bankier.pl.
Zdaniem Michała Kisiela Twitter będzie odgrywał coraz ważniejszą rolę w branży finansowej. Powstały też systemy, które analizują nastawienie inwestorów (na podstawie tweetów) i przewidują ruchy cen papierów. (kg)
