„Przeważnie taki darmozjad siedzi sobie w swoim wypasionym apartamencie, pachnie i tylko czeka na kurierów przynoszących drogie alkohole, nowe telefony i różne gadżety za kilkaset złotych, których on i tak nie potrzebuje” – ironizuje w serwisie antyweb.pl Konrad Błaszak, pisząc o życiu blogerów. Jego zdaniem nie jest ono tak łatwe i przyjemne, jak to się niektórym wydaje.
„Kto z nas nie pomyślał chociaż raz, że chciałby zostać blogerem? Wydaje się to być zawód idealny. Wystarczy od czasu do czasu popisać jakieś głupoty w internecie, zrobić sobie kilka selfie na Instagrama, a firmy z ogromnymi budżetami same przyjdą i będą nas błagać o możliwość reklamy” – czytamy. Błaszak wspomina swoje początki w roli blogera. Pierwsze wpisy tworzył w kilkanaście minut, z czasem ich objętość wzrastała a proces pisania wydłużył się nawet do kilku godzin., a czasem i dni. „I mijają trzy lata, a ja nadal nie jestem królem blogosfery, który za gratisy może wyżywić pół swojego miasta” – przyznaje autor. Jednocześnie zaznacza, że skorzystał też z drugiego rozwiązania – „pisania u kogoś”. Jednak również w tym przypadku praca nie jest taka łatwa. Wtedy blogera obowiązują terminy oraz wzrasta odpowiedzialność za ewentualne błędy w tekstach. Do tego zawsze trzeba zmierzyć się z falą hejtu. „Napisze o kimś dobrze to się sprzedał, napisze o czymś źle to oczywiście też wziął kasę, a jak nie napisze w ogóle to logiczne, że pod stołem przyjął kopertę i dlatego tekst się nie pojawił” – pisze Błaszak. Jego zdaniem praca blogera nie jest wcale taka łatwa. Choć, jak zaznacza, nie jest to także katorga.
„Trzeba mieć sporo samodyscypliny, ponieważ będąc sobie panem i władcą nie mamy szefa, który stoi nam nad głową. Poza tym liczy się kreatywność, osobowość i oryginalne podejście do temu. Nie chcę nawet wspominać o regularności, która jest moim zdaniem kluczowa, ponieważ nawet najlepszy bloger nie odniesie sukcesu jeśli będzie pisać raz na dwa miesiące. No i oczywiście ważna jest też wiedza i to co chcemy przekazać” – czytamy. (ks)