sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaArtykułyCzy polityk może nie kochać piłki nożnej?

Czy polityk może nie kochać piłki nożnej?

Oczywiście nie. Przynajmniej nie w ciągu ostatnich dni. Gorączka kibicowania polskiej reprezentacji udzieliła się, co prawda nie tylko politykom, ale to ich deklaracje są w mediach najbardziej słyszalne.
 
Jak się okazuje piłkę kochają i znają się na niej wszyscy, Michał Kamiński z Kancelarii Prezydenta w programie „Kawa na ławę” w TVN24 rozbrajająco i z zapałem przekonywał, że jest zagorzałym fanem piłki nożnej, minister Elżbieta Jakubiak w tej samej stacji przyznała, że kibicuje od dziecka, inni (Jan Kłopotek z PSL-u) przed kamerami śpiewają piosenki zagrzewające polskich piłkarzy do zwycięstwa. Jesteśmy na granicy śmieszności?

Nie lada gratką stał się dla polityków już sam fakt, że pierwszym rywalem polskiej reprezentacji była drużyna niemiecka. Duża część z przedstawicieli Sejmu wykorzystała pierwszy mecz reprezentacji dla podkreślenia swojego patriotyzmu. Język niewinnych dyskusji sportowych zdominowała terminologia wojenna, dla sprawiedliwości trzeba dodać, że nastrój przygotowań, jak do militarnego starcia podgrzewały także niektóre media popularne. Jak zauważa Wojciech Szalkiewicz z Olsztyńskiej Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania, „Polityk nie może obojętnie przechodzić obok tego, co zaprząta głowy jego wyborców. Dlatego też, niezależnie od tego, czy pasjonuje się piłką nożną, czy też nie za bardzo wie, po co dwudziestu dwóch facetów biega przez półtorej godziny z piłką, musi pokazać, że kibicem reprezentacji jest”.

Politycy często i chętnie korzystają z możliwości wizerunkowych, jakie daje im wspieranie sportu, bądź nagłaśnianie medialne ich aktywności fizycznej. Premierowi Tuskowi opozycja zarzuca nawet poświęcanie zbyt wiele czasu na grę w piłkę nożną, starając się przedstawiać jego pasje jako wyraz niedojrzałości, która nie przystaje politykowi z „wyższej półki”.

Na jakie efekty mogą liczyć politycy wykorzystujący sport do kształtowania swego obrazu medialnego? Jaki komunikat poprzez takie działania wysyłają do otoczenia? Dr Bartłomiej Biskup z Uniwersytetu Warszawskiego podkreśla „Piłka nożna to sport w Polsce bardzo popularny. Taki komunikat to po pierwsze zaznaczenie, że jestem taki jak Wy, interesuję się tym samym, co duża część Polaków. Czyli kształtowane są tu takie elementy, jak bycie »blisko ludzi«, czy bycie »jednym z nas«. Polityk schodzi z piedestału i staje w szeregu innych kibiców. Dodatkowo jeszcze w przypadku reprezentacji narodowej dochodzi element patriotyzmu, wspierania sprawy narodowej”.

Zdominowanie przekazów medialnych przez tematykę Mistrzostw Europy w piłce nożnej, w tym duża liczba wypowiedzi polityków na ten temat, budzą chyba uzasadnione pytanie, czy można w tej kwestii „przedobrzyć”? Odpowiedź wydaje się oczywista – można. Po pierwsze polityk może zmęczyć potencjalnych wyborców swoją „nadaktywnością” kibica, a po drugie nie może lekceważyć swojej wiarygodności. Bartłomiej Biskup przestrzega „Należy pamiętać o generalnej zasadzie, aby wizerunek prezentowany w mediach nie był zasadniczo różny od rzeczywistego wizerunku. Jeśli polityk nagle chciałby zainteresować się piłką nożną, to musi rzeczywiście w realnym życiu to zrobić, ponieważ w innym przypadku zawsze może znaleźć się dziennikarz, który znajdzie jego znajomych, którzy powiedzą, że nigdy się tym nie interesował i robi to wyłącznie „na pokaz”.

Jak już wspomniałam, kibicują ostatnio wszyscy, czasem można odnieść wrażenie, że bez umiaru i pomysłu, tym bardziej, że nie każdemu politykowi wypada. Informacje o ewentualnym zawieszeniu obrad Sejmu, żeby posłowie mogli obejrzeć mecz polskiej reprezentacji, a także o dyskusjach Prezydium Sejmu, kto poprowadzi obrady w tym dniu, nie wpłynęły pozytywnie na wizerunek instytucji. Jak podkreśla Biskup „Im wyższej rangi polityk, tym mniej jeśli chodzi o kibicowanie może sobie pozwolić. O ile prezydentowi przystoi założyć szalik kibica, to już nie bardzo wypada mu oglądać mecz w pubie i szaleć z kuflem piwa w ręku, co bez problemu pasuje do wizerunku szeregowego posła”.

Sport, to jeden z elementów kształtowania wizerunku polityka zbliżony do „miłości do dzieci i zwierząt”, kultury i sztuki. Jak podkreśla Szalkiewicz „Ten mechanizm dotyczy także udziału polityków w dużych imprezach masowych – koncertach, festynach itp. Działa tu mechanizm »przeniesienia sympatii« (np. z gwiazdy na polityka). Podobny efekt chcą uzyskać politycy poprzez głaskanie dzieci po główkach, czy też spacer z czworonożnym pupilem”. To nie znaczy, że te deklarowane przez polityków uczucia są w każdym przypadku jedynie pustą techniką zdobycia przychylności wyborców. Przecież „Są politycy, którzy w naturalny sposób lubią małe dzieci, hodują zwierzęta, grają na instrumentach, kibicują itp. i takie naturalne elementy wizerunku należy jedynie umiejętnie wyeksponować, aby uzyskać pozytywny efekt”. A to nie wszyscy polscy politycy potrafią i dlatego czasami ich działania są oceniane przez opinię publiczną jako fałszywe, bywa, że infantylne.

Mniej zagorzałych kibiców piłki nożnej może drażnić nadreprezentacja tematyki piłkarskiej w mediach i dyspucie politycznej. W jej cieniu przemykają informacje o innych wydarzeniach, sytuacja w służbie zdrowia (przestała media interesować prawie w ogóle), referendum w Irlandii, nawet takie „medialne” tematy, jak np. tragedia w polskiej kopalni, nie odbiła się tym razem szerokim echem. Kiedy wszyscy ochłoną po emocjach sportowych, w tym także dziennikarze, warto będzie przyjrzeć się uważnie, czy z pięknych deklaracji miłości do sportu powstaną jakieś konkretne rozwiązania, np. boiska.

Paulina Szwed-Piestrzeniewicz, redaktor portalu PRoto
p.szwed@proto.pl

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj