Redakcja: Kiedy pojawił się pomysł pracy po stronie służb prasowych polityków?
prof. Andrzej Drzycimski (rzecznik prezydenta Wałęsy): Może zacznijmy od tego, że na początku naszej niepodległości (1989) nie było wiadomo tak naprawdę, jak może wyglądać rzecznikowanie w najwyższych urzędach nowego demokratycznego państwa. Dla tych, którzy tworzyli nowe państwo było oczywistością, że poprzedni model propagandowej transmisji poczynań władzy jest nie do zaakceptowania. Już na samym początku przemian ukształtowały się do dziś funkcjonujące dwa nurty rzecznikowania najwyższym urzędom państwa: rządowy i prezydencki. Pierwszy – prezentował bardziej pracę urzędu – Rady Ministrów, niż samego premiera, drugi – reprezentował osobę – prezydenta wybranego po raz pierwszy z woli narodu. Ówczesne rzecznikowanie kształtowało się w oparciu o osobiste doświadczenia rzeczników; nie było właściwie żadnego pozytywnego polskiego modelu, wzorca. Można było jedynie posłużyć się doświadczeniami otwartości Solidarności w kontaktach z mediami.
Redakcja: Z materiału Trójki wynika, że ludzie nie rozpoznają rzecznika. Czy fakt ten wynika z przyjętej przez Panią strategii komunikacyjnej?
Agnieszka Liszka (pierwszy rzecznik premiera Tuska): Twarzą tego rządu jest premier Donald Tusk i to jego decyzje i poglądy mają być znane. Rzecznik rządu to nie „celebrity”. Ważne, żeby dziennikarze mnie znali. Moim zadaniem jest skuteczne zarządzanie bieżącą informacją dotyczącą prac rządu. Jestem w cieniu, bo taka jest moja rola. Tak ją zdefiniowałam w pierwszej rozmowie z premierem.
Redakcja: Czy opracowują Państwo strategię na wypadek jakiegoś kryzysu? Jak zazwyczaj wyglądają główne punkty takiej strategii?
Sławomir Nowak (były Szef Gabinetu Politycznego premiera, odpowiadał za jego komunikację): Na dłuższą rozmowę o strategii kryzysowej umówimy się po jakimś kryzysie. Ale w takich sytuacjach, jak zawsze, najważniejsza jest uczciwość, szczerość, rzetelność i odpowiedzialność i szybkość reakcji.
Redakcja: Objęcie funkcji rzecznika było w Pana karierze niejako przełomem – czyli przejściem ze świata mediów do świata polityki. Dlaczego zrobił Pan ten krok i czy nie żałował Pan porzucenia pracy dziennikarskiej dla polityki?
Jarosław Sellin (rzecznik premiera Buzka): Trochę żałowałem. Szczerze mówiąc, praca w mediach jest łatwiejsza, mimo wszystko mniej stresująca, najczęściej lepiej płatna. Ale wydaje mi się, że przechodzenie do świata polityki to po prostu przejście z funkcji recenzenckiej do miejsca, gdzie naprawdę zmienia się rzeczywistość i podejmuje ważne dla ludzi decyzje. Media też dysponują władzą, ale bardziej nieformalną, raczej sugestywną, a nie wprost. Poza tym wiem, że wśród dziennikarzy i publicystów jest wielu takich, którzy mają ambicje, aspiracje wprost polityczne, ale boją się przekroczyć ten Rubikon. Mi odwagi w podejmowaniu wyzwań zawodowych nigdy nie brakowało, stąd i ówczesna decyzja.
Redakcja: Czy były prowadzone jakieś działania z zakresu marketingu politycznego lub plan zarządzania wizerunkiem Aleksandra Kwaśniewskiego? Pytam w kontekście wystąpienia prezydenta w reklamie komercyjnej – reklamie mebli. Czy jego doradcy nie widzieli w tym problemu? Czy to prawda – jak sugeruje Wprost – że udział Kwaśniewskiego w reklamie był powodem Pana odwołania?
Antoni Styrczula (rzecznik prezydenta Kwaśniewskiego): Od początku prezydentury były prowadzone działania z zakresu marketingu politycznego. Funkcjonował zespół doradców prezydenta, który analizował rozmaite informacje i opracowywał warianty scenariuszy wydarzeń politycznych oraz przygotowywał propozycje działań politycznych i komunikacyjnych dla prezydenta i jego najbliższych współpracowników.
Wypowiedzi pochodzą z wywiadów przeprowadzonych przez redakcję PRoto.