sobota, 23 listopada, 2024
Strona głównaAktualności„Seria pozwów”, czyli ciąg dalszy konfliktu między Pocztą Polską a InPostem

„Seria pozwów”, czyli ciąg dalszy konfliktu między Pocztą Polską a InPostem

InPost oskarża Pocztę Polską o nieuczciwą konkurencję – zaniżanie cen, by wygrać przetarg. Ta zaś zarzuca drugiej stronie działania mające na celu szkodzenie jej wizerunkowi. Obie strony planują pozwy.

Jak relacjonuje serwis wyborcza.pl, wczoraj prezes InPost Rafał Brzoska oskarżył Pocztę Polską o proponowanie w przetargach nawet o 70 proc. niższych cen od tych konkurencyjnych. Zadeklarował jednocześnie, że sprawa znajdzie się w sądzie. Sytuacji poświecona została konferencja prasowa zarządu InPost zatytułowana „Jak dopłacamy 1,8 mld zł do nierentownej Poczty Polskiej”.

Brzoska zaznaczył, że konkurencja sama sobie szkodzi. Teraz wygrywa przetargi, ale „w przyszłym roku zabraknie w jej przychodach prawie 200 mln zł”. Dodaje także, że ostatnio PP zaproponowała 80 mln zł za obsługę sądów, zaś rok temu sugerowana kwota wynosiła 265 mln zł. Dla podkreślenia swojego stanowiska prezes InPost wspomina o wyliczeniach samej PP w 2014 roku, które pokazały, że „koszt obsługi przesyłki w przypadku świadczenia usługi powszechnej wynosi 4,57 zł, natomiast w przypadku przetargu na obsługę Izb Skarbowych, cena została obniżona do 1,40 zł”. Ponadto, InPost zarzuca konkurencji, że ta „czerpie ogromne pieniądze z podatku VAT”.

Z drugiej strony, według Brzoski, PP zmuszona jest do podnoszenia cen dla i na niekorzyść wszystkich obywateli. „Prawda jest taka, że na Poczcie za ten sam znaczek wszyscy płacimy 3,70 zł, ale tam gdzie narodowy operator ma do czynienia z konkurencją, tę samą usługę w przetargach wycenia na 0,41 zł” – dodaje.

Zaobserwowane przez Brzoskę zmiany cen, skłoniły go do podjęcia kroków prawnych. Swoją decyzję argumentuje koniecznością likwidacji nielegalnych działań PP – podaje serwis. Dalej czytamy, że złożenie pozwu to kwestia najbliższych dni. Wartość ewentualnego odszkodowania, które PP mogłaby zapłacić szacowana jest zaś na kilkaset milionów zł. Oskarżenie o dumping jest pierwszym, ale nie ostatnim, ponieważ prezes InPostu wspomina o serii pozwów.

Konferencja „Jak dopłacamy 1,8 mld zł do nierentownej Poczty Polskiej” nie pozostała bez echa. Na zarzuty podczas niej postawione odpowiedział Zbigniew Baranowski, rzecznik PP. Na stronie spółki czytamy, że na zwolnieniu z podatku Poczta Polska jako operator wyznaczony przez Urząd Komunikacji Elektronicznej nie zarabia i jest ono zgodne z prawem.

Baranowski odparł także zarzut dotyczący zmian w cennikach – „można stosować taryfy specjalne”, są one bowiem zależne od kilku czynników. Jak podkreśla, oferta skierowana dla dużych klientów różni się od tej dla odbiorcy indywidualnego. W oświadczeniu PP znalazły się nie tylko odpowiedzi na postawione wobec niej zarzuty, ale także deklaracja Baronowskiego – „podjęliśmy kroki prawne dotyczące zaplanowanej konferencji, wzywając InPost do zaniechania czynów nieuczciwej konkurencji oraz naruszających nasze dobra osobiste”.

Rzecznik InPost Wojciech Kądziołka nie zgadza się jednak z odpowiedziami PP. Stanowią one według niego „zbiór półprawd i manipulacji”. Podkreśla w rozmowie z PRoto.pl, że „zwolnienie z podatku jest zgodne z prawem, ale wykorzystywanie w ten sposób pozyskanych środków i finansowanie nimi (poprzez stosowanie cen dumpingowych) usług na rynku komercyjnym jak najbardziej nie”. Kądziołka zgadza się z tym, że można stosować taryfy specjalne, jednak zaznacza, że „ceny proponowane w niektórych przetargach publicznych są od cen usługi powszechnej – w przypadku niektórych przesyłek – nawet ponad 10-krotnie niższe”. Pyta także o to, jak wytłumaczyć różnicę w cenie dla klienta dużego i indywidualnego, biorąc pod uwagę regulacje i efektywność ekonomiczną.

InPost nie unika drogi sądowej, przeciwnie, sam Kądzołka wyznaje, że wręcz namawia Pocztę, by go pozwała, bo wreszcie dojedzie do publicznego wyjaśnienia sprawy.

Na koniec dodaje – „Każdy Polak ma prawo wiedzieć za co płaci codziennie kupując usługi pocztowe po zawyżonych cenach. I musi wiedzieć, że w ten sposób finansuje przywileje dla uprzywilejowanej kasty pocztowych mandarynów, którzy pod opieką państwa i pod płaszczykiem ochrony miejsc pracy dla dziesiątków tysięcy listonosze, w pocie czoła, konsumują przysłowiowe  »ośmiorniczki« pocztowej władzy”. (ak)

ZOSTAW KOMENTARZ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj