Redakcja: Czy komunikacja wewnętrzna jest tym samym, co PR wewnętrzny?
Bogdan Dąbrowski: Pojęcie PR wewnętrzny mogło funkcjonować 15 lat temu, gdy narzędzia komunikacji były skromne, a grupy docelowe bardziej homogeniczne. Mam tutaj szczególnie na myśli fakt, że sposoby działania komunikacji do wewnątrz, były zbliżone do tych działań, które były kierowane na zewnątrz, stąd analogia nazewnictwa PR wewnętrzny i zewnętrzny. Z tego też powodu największe szanse na zdobycie stanowiska dyrektora/menedżera PR mieli wtedy dziennikarze, poloniści itp.
Dzisiaj, komunikacja wewnętrzna to ogromny i skomplikowany obszar działania, którym zarządzają ludzie posiadający szeroko zakrojoną wiedzę w wielu dziedzinach (zarządzanie, psychologia, socjologia) i w żadnej firmie posiadającej komunikację wewnętrzną z prawdziwego zdarzenia absolutnie nie używa się pojęcia PR wewnętrzny.
Red: Jak firmy na polskim rynku postrzegają i jak w praktyce realizują komunikację wewnętrzną?
BD: W znakomitej większości firm z kapitałem zagranicznym komunikacja wewnętrzna podlega w mniejszych firmach działowi HR, a w większych stworzono albo dział komunikacji z podziałem na komunikację zewnętrzną i wewnętrzną, lub samodzielne stanowisko menedżera do spraw komunikacji wewnętrznej. W mniejszych firmach z polskim kapitałem albo takich stanowisk w ogóle nie ma, albo istnieją tylko ich zalążki z podpięciem pod dział marketingu, co jest największym z możliwych błędów, a w większych firmach robi się podobnie, lub tworzy stanowiska PR z odpowiedzialnością za wszystko. Oczywiście mówię tutaj o trendach większościowych, a nie o wszystkich firmach, bo są i małe wyjątki.
Menedżer odpowiadający za PR wewnętrzny sprzed 15 lat, mógłby dzisiaj zajmować się od biedy tylko komunikacją organizacyjną, czyli wydarzeniami o ogólnym znaczeniu, które mają na bieżąco miejsce w firmie i o których się relacjonuje, ale bez specjalnego zamiaru nawiązywania dialogu. Właśnie z tego powodu, że na PR ciążyła i ciąży skaza one way communication, co pracownicy bardzo źle kojarzyli (propaganda), unika się tego pojęcia jak ognia, wychodząc z założenia, że jeżeli teraz chodzi w komunikacji wewnętrznej przede wszystkim o dialog, to lepiej jest nazwać to po nowemu, niż robić nowe rzeczy pod starą, dość zdewaluowaną nazwą.
Do tego dochodzi jeszcze odpowiedzialność za ogromną złożoność procesów komunikacji operacyjnej, od której bezpośrednio zależy efektywność wykonywania zadań przez pracowników i osiągania ustalonych celów biznesowych. W komunikacji wewnętrznej chodzi więc przede wszystkim o dialog, bo tylko on gwarantuje sprawną wymianę informacji, a informacja dzisiaj, to czysty biznes i efektywne firmy, odnoszące sukcesy rynkowe bardzo dobrze o tym wiedzą.
Red: Czy, Pana zdaniem, miejsce komunikacji wewnętrznej w polskich przedsiębiorstwach jest obrazem naszej kultury prowadzenia biznesu?
BD: Kultura biznesu, to kultura zarządzania. Jaka kultura zarządzania, taka i komunikacja. Jedno jest ściśle zależne od drugiego. W bardzo dobrych firmach pracują przeważnie bardzo wysoko wykwalifikowani, inteligentni ludzie, a z takimi bez dialogu ani rusz, bo są po prostu indywidualnościami. Żadna prawdziwa indywidualność nie da sobie nic narzucić. Jeżeli nie ma wysokiej kultury zarządzania, a przez to sprawnej komunikacji wewnętrznej, to dobrzy ludzi bardziej wcześniej niż później odejdą. Zostaną tylko niewolnicy, a zaangażowanie niewolników bez bata, który dzisiaj jest niedozwolony, jest ogólnie znane. Tak a propos, to polskim politykom przydałoby się popracować dwa lata w dobrej firmie, to może nauczyliby się właśnie tego, tak im potrzebnego dialogu.
Red: Czy polscy managerowie widzą w komunikacji wewnętrznej sojusznika w osiąganiu obranych celów biznesowych?
BD: Posłużę się znowu polskimi politykami jako przykładem. Tak, jak duża część społeczeństwa, większość z nich nie rozumie, co to oznacza win – win. Stawiają przeważnie na jedną kartę – albo wszystko, albo nic. To znaczy, każdy chce ugrać wszystko, nie dając najmniejszej szansy na jakikolwiek win drugiej stronie, bo to oznaczałoby całkowitą porażkę takiego gracza. Wynika to oczywiście z zaburzeń poczucia własnej wartości. Jeżeli wszyscy, a przynajmniej większość, miałaby ugrać wszystko, to gdzie są ci, którzy na to pójdą. Nawet arytmetycznie to założenie nie może funkcjonować.
Polscy menedżerowie, przynajmniej w korporacjach międzynarodowych, czy chcieli, czy nie chcieli, musieli nauczyć się komunikacji, bo bez niej nie ma dialogu, a bez dialogu, nie ma win – win. Które win będzie ciut większe, zależy w 100 % właśnie od jakości komunikacji i tu tkwi tajemnica jej sukcesu w biznesie. Należałoby w tym miejscu również podkreślić, że komunikacja interpersonalna w komunikacji wewnętrznej jest ważnym elementem, bo podstawowym, ale jednym z wielu, o których jakość musi dbać menedżer komunikacji. Ponadto, ostatnio opublikowane szeroko zakrojone badania amerykańskie w oczywisty sposób udowadniają, że informacja jest jednym z czterech podstawowych czynników sukcesu firmy.
Red: Największe słabości polskiej komunikacji wewnętrznej to…
BD: Słabości wynikają, aż nadto, z moich poprzednich odpowiedzi, więc powinienem poprzestać na tym, ale powiem, że i tak przykład najlepszych już zmusza tych ociągających się w komunikacji do zmian i to bardzo szybko.
Rozmawiała Paulina Szwed-Piestrzeniewicz