12 września 2012. Wypadek polskiego autokaru koło Miluzy we Francji. Podobno są ofiary śmiertelne, ale nic poza tym nie wiadomo. Do wypadku dochodzi ok. 8.00 rano, a o 12.00 media ciągle nie podają – bo nie mają takich informacji – do jakiego biura podróży należy autokar, ani skąd i dokąd jechał.
Można sobie wyobrazić cierpienie wszystkich tych w całej Polsce, których krewni lub przyjaciele tego dnia jechali jakimkolwiek autokarem do Francji!!! Ok. godz. 11.00 jedna z głównych stacji TV podaje: „Firma przewozowa wysłała do Francji 2 autobusy po tych, którzy nie ucierpieli w wypadku” – ale jaka firma? Ok. 12.00 ukazuje się pierwsze zdjęcie autokaru z napisem Sindbad. 10 min. później wiadomość, że zarząd firmy Sindbad „nie będzie informował inaczej, niż na piśmie” – antyreklama, bo w takiej sytuacji firma wychodzi na bezduszną.
Miejscowy, nikomu nie znany korespondent tej stacji z Opola, węsząc dla siebie szansę na zaistnienie, robi wywiad z szefem lokalnej policji na temat inspekcji w firmie, na tle jej siedziby i logo – i „dorabia firmie gębę”. Nieważne, że policjant powtarza „robiliśmy w firmie inspekcje, ale nie było żadnych uchybień” – „żadnych?” – „z wyjątkiem drobnych administracyjnych” – „a więc potwierdza Pan, że były problemy z tą firmą!” – „nie, nie było żadnych, z wyjątkiem 2 drobnych mandatów dla kierowców” – „a więc były mankamenty w działaniu tego biura podróży” – „nie!!!”, itd… Teza forsowana na siłę tworzy kontrowersję, a przy okazji mnóstwo antyreklamy. Dopiero ok. 12.20 wiadomość, że organizatorem wyjazdu było biuro Albatros z Rzeszowa, jedynie autobus należał do Sindbada, ale że w Albatrosie też „wszystko zawsze było w porządku”. Błoto zostało już jednak rzucone.
Wcześniej, późnym rankiem, MSZ organizuje briefing prasowy przed swoim gmachem – same ogólniki, żadnych konkretów, ciągle nie wiadomo, jakie biuro podróży i skąd-dokąd jechał autokar, wrażenie bezduszności i koncentracja na tym, którzy konsulowie pojechali na miejsce wypadku… A kogo to obchodzi??? „Rodziny osób, które mogły być w tym autokarze (Jakie rodziny? Których osób?) mogą zadzwonić na… (tu prowadzący briefing rzuca szybko numer telefonu nie do zapamiętania). A potem odpowiedzi na pytania dziennikarzy: „Jakiej pomocy udzielono ofiarom?” – „Pomoc zgodnie z procedurami”. „W których są szpitalach?” – „W dwóch”. „W czym konsulowie pomogą?” – „We wszystkim”. Ale w czym?!
Zadania rzecznika prasowego, czy to biura podróży, czy właściwej instytucji państwowej, w tak ekstremalnej sytuacji, jak katastrofa, na pewno nie są ani łatwe ani przyjemne. Wymagają niezwykłej sprawności zawodowej i wprawy w radzeniu sobie z dociekliwymi lub wręcz agresywnymi mediami. A portret namalowany w takiej sytuacji, kamerą i mikrofonem, potrafi być wprost hiperrealistycznie niesprawiedliwy. Czy można zrobić cokolwiek, żeby taki portret nie wyszedł, jak karykatura?
Jaka jest rola rzecznika w organizacji? Jak rzecznik prasowy działa na co dzień, a jak w kryzysie? Dowiesz się w trakcie szkolenia „Portret rzecznika malowany kamerą”, już 26.02 w Warszawie!
Sprawdź szczegółowy program szkolenia!
Zapisz się już teraz!
Zapraszam
Zbigniew Lazar